Dziwna jest ta Janka; taka ładna, a zamiast szukać męża jak koleżanki z rocznika 1903, uczy się, czyta, organizuje spiski i buntuje robotników. Historia oceniła ją surowo, za bardzo uwierzyła ideom towarzysza Olka Zawadzkiego, kolegi z Ksawery. Wiadomo, czym się skończyły. Ale gdy Janka chce poprawiać los klasy robotniczej, do skutków rewolucji październikowej jeszcze daleko.
Córce maszynisty w kopalni "Paryż" i robotnicy z huty cynku w dzielnicy Ksawera nie podoba się to, co widzi wokół siebie. W swoich wspomnieniach pisze: "Robotnicy w Zagłębiu toczyli uporczywe walki. Byliśmy eksploatowani przez kapitał polski, francusko-włoski, niemiecki, belgijski, amerykański. Zyski wywożono za granicę, nie budowano miast." Janka chce krótszego dnia pracy, wyższych zarobków, światła elektrycznego w domach robotniczych, tanich książek dla wszystkich i w ogóle "życia piękniejszego i lepszego".
Mostem terroru
Rodzice Janki Juzoń politykują, należą do Towarzystwa Kultury Polskiej. Spotykają się ze znajomymi w domach, rozmawiają o książkach i o kapitalistycznym wyzysku. Bardzo chcą, żeby ich córka zdobyła wykształcenie. Nie jest to częste w rodzinach , gdzie bieda piszczy po kątach i liczy się każdy grosz.
W Będzinie są wtedy dwa gimnazja żeńskie, oba prywatne i kosztowne. Jedno należy do Wandy Replińskiej, a drugie do Jadwigi Krzymowskiej, żony lewicowego lekarza. Oczywiście Janka idzie do tego drugiego. Jest rok 1917. Ojciec płaci za szkołę deputatem węglowym.
Janka uczy się dobrze, udziela korepetycji i sama zarabia na swoją naukę. Musi, bo ojca aresztuje austriacka żandarmeria za sianie zamętu wśród robotników. Ale I wojna światowa już się kończy, Austriacy czują się niepewnie. W Będzinie ludność odbiera broń Niemcom, a na Ksawerze Austriakom. Bo w 1915 roku Ksawerę i Będzin rozdzielono, odtąd są w innych strefach okupacyjnych. W 1923 roku Ksawera znowu należy do Będzina.
Wyprawa do szkoły nie jest łatwa. "Musiałam codziennie przekraczać granicę austriacko-niemiecką na moście w Będzinie" - pisze Janka. Miała specjalną przepustkę, ale wciąż wymienianą. Ten most jest dla niej "symbolem przeszkód, jakie proletariat musiał pokonywać przy zdobywaniu nauki i oświaty". W jej środowisku nazywają go ostrzej "mostem białego terroru".
Janka uczy się pilnie i doucza innych. Między innymi z teorii ewolucji, którą słuchacze przyjmują z dużymi oporami. Niektórzy nawet nazywają ideową pannę "ta, co od małpy pochodzi". Ona się nie zraża. "Ujęłam temat naukowo mimo młodego wieku" - cieszy się we wspomnieniach. Zależy jej, żeby imponować rodzicom, którzy sami mają tylko kilka klas szkoły podstawowej. Ich wiedza kończy się na agitacyjnych broszurach i polecanych tam lekturach.
Będzińscy robotnicy są pod pilną obserwacją nie tylko policji, ale i działaczy z Rosji. Janka podziwia Olka Zawadzkiego, rodem z Ksawery, z ulicy Cynkowej 16. To on po II wojnie światowej zostaje pierwszym komunistycznym wojewodą śląsko-dąbrowskim.
Dwa wyroki i gruźlica
Na wykłady dla robotników Janka chodzi piechotą, w dziurawych butach. Tramwaje pojawią się w Będzinie dopiero w latach 30., a na autobus nie ma. Zimą jest gorzej, za to latem można spiskować w plenerze. Najczęściej "na dołkach na polach między Dąbrową Górniczą, Sosnowcem a Będzinem". Policja ma ją na oku.
Prelekcje są o rewolucji w Rosji i o przejęciu władzy przez rady robotnicze. I z języka polskiego, bo po latach zaborów bywa z nim kiepsko. Ale nie tylko się gada. Czytamy: "Na drugim końcu Ksawery, w domu kopalnianym tuż przy placu, towarzysz Jakub uczył jak składać i czyścić broń". Potem grupa szła czytać. "Na środku Ksawery nad dużym sklepem spółdzielczym była świetlica przeznaczona na czytelnię."
No i Janka się doigrała. Po maturze trafia do więzienia. Wydał ją prowokator. Dziewczyna bez emocji podaje z nazwiska, kto go dopadł i w odwecie zabił. To jest krwawa walka o lepsze jutro. Polityczni siedzą razem, więc Janka korzysta z wiedzy towarzyszki Sonii ze Związku Radzieckiego. Nie zapomina o niej Olek Zawadzki. Wysyła jej wywrotowe książki, na co strażnicy patrzą przez palce.
Nic dziwnego, że ledwo Janka wychodzi z więzienia, znów tam wraca. Nie może pracować w państwowych szkołach. Zostaje pełną działaczką, odtąd tylko "praca partyjna". Wsypa i znowu więzienie. Dostaje dwa lata. Zapada na gruźlicę, to koniec kariery, ale i ratunek. Partia odsyła ją do biblioteki. Tu uda jej się przetrwać atak z niespodziewanej strony.
I nie ma przyjaciół
Lata 30. przynoszą klęskę polskim komunistom. ZSRR robi czystki, a w 1938 roku Komunistyczna Partia Polski, decyzją Stalina, przestaje istnieć. Niemal wszyscy działacze KPP trafiają do łagrów albo pod mur. Przeżyć udaje się jedynie osadzonym w polskich więzieniach, szpiegom i płotkom.
Janka jest płotką, Zawadzki siedzi w więzieniu. Zbliża się wojna, Janka wypożycza książki, ale jakby podcięto jej skrzydła. Traci w ZSRR przyjaciół, a wkrótce ci, którzy jej jeszcze pozostali, giną podczas wojny.
Co było dalej? Wojnę przeżyła. IPN prześledziło jej powojenne losy. Janka zajmuje się pracą w Lidze Kobiet, wśród dzieci i w oświacie. Ważny jest znowu chleb. Nie wychyla się. Już wie, że idee są złudne. Tak kończą się jej marzenia o pięknym, komunistycznym życiu, które snuła na Ksawerze.
Czerwone Zagłębie - tak często pisano o Zagłębiu Dąbrowskim, żeby podkreślić silne związki tego regionu z ruchem robotniczym.
Trudno się dziwić. Pod zaborem rosyjskim na przełomie XIX i XX wieku było tutaj największe skupisko robotników. Zwykle ludzi ze wsi, zatrudnionych w zakładach przemysłowych w pierwszym pokoleniu. Tym niemniej ciekawych świata i wiedzy, oczytanych, w dodatku przez bliskość granicy z Niemcami i Austro-Węgrami, dobrze poinformowanych. Przemyt był przecież na porządku dziennym, także politycznych wydawnictw.
Polska Partia Socjalistyczna miała tu tak duże wpływy, że w 1905 roku doszło do utworzenia Republiki Zagłębiowskiej. Na dziesięć dni władzę przejął Komitet Obywatelski, żądając polskich instytucji i praw dla robotników. Rosja odpowiedziała atakami Kozaków i masowymi wywózkami na Syberię. Dzielnica Syberka w Będzinie wzięła swoją nazwę od miejsca, gdzie gromadzono więźniów. Car wybudował w Będzinie koszary, które potem służyły polskiemu pułkowi artylerii lekkiej. Po II wojnie światowej tradycje robotnicze "Czerwonego Zagłębia" podkreślano ze względu na Edwarda Gierka.
Jak czytać kolory szlaków turystycznych?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?