W domku jednorodzinnym, tlenkiem węgla zatruła się trzyosobowa rodzina. Na miejscu stwierdzono zgon 39-letniej kobiety, natomiast czterdziestoletni mąż ofiary oraz ich piętnastoletni syn zostali przewiezieni do szpitala z objawami silnego zatrucia. Główną przyczyną tragedii było znaczne stężenie dwutlenku węgla w łazience, gdzie znajdował się piecyk gazowy. W ubiegłym roku były cztery takie zdarzenia i osiem ofiar. W tym trzy śmiertelne.
Jesienia i zimą straż pożarna notuje zwiększoną ilość interwencji do pożarów powstałych od niesprawnych urządzeń grzewczo-kominowych.
- Główne przyczyny zaczadzeń (nie wynikające z pożaru) są dwie. Pierwsza z nich to niesprawność przewodów kominowych, wynikająca z ich nieszczelności, braku konserwacji czy czyszczenia. Druga wynika z nadmiernego uszczelniania mieszkań. Wymieniamy okna, drzwi, staramy się aby nie było najmniejszej szczeliny. Wiele osób na własną rękę zakleja przewody wentylacyjne, byle tylko w domu było jak najcieplej. Wtedy dochodzi do odcięcia dopływu tlenu i ulatniania się tlenku węgla. Najgorsze jest to, że tlenek jest bezwonny. O ile jeszcze w przypadku przewodów kominowych, do mieszkania może przedostać się dym, spaliny, które nas mogą zaniepokoić, to w innych przypadkach, nieprawidłowej pracy urządzeń grzewczych nie jesteśmy w stanie tego wyczuć - mówi kapitan Artur Markiewicz z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Będzinie.
Wielu tragicznych wypadków zaczadzeń można byłoby uniknąć, gdyby nie niedbalstwo ludzi. Często, zwłaszcza mieszkańcy domów, zapominają bądź nie przywiązują wagi do konserwacji przewodów kominowych i ich kontroli.
Zgodnie z przepisami przeciwpożarowymi przewody kominowe, do których podłączone są urządzenia grzewcze na paliwo stałe powinny być czyszczone minimum cztery razy w roku, a na paliwo gazowe lub olejowe dwa razy w roku. Przewody wentylacyjne powinny być czyszczone minimum raz w roku.
- Niestety, wiele osób lekceważy sobie bezpieczeństwo swoje i swoich bliskich. Ale z drugiej strony, bywają także takie sytuacje, kiedy wina zaniedbań nie do końca leży po stronie mieszkańca domu. Czasem może się zdarzyć, że ma miejsce sytuacja, kiedy teoretycznie wszystko było sprawdzone a i tak dojdzie do ulatniania się tlenku węgla - mówi kapitan Artur Markiewicz.
Co robić więc, aby czuć się bezpiecznie, także w sytuacjach kiedy urządzenie grzewcze nagle się zepsuje, a my o tym nie wiemy ?
- Oczywiście w większości przypadków poważne firmy kominiarskie dość dobrze wywiązują się ze swoich obowiązków, ale zawsze możemy zabezpieczyć się dodatkowo kupując czujnik tlenku węgla. To nie są ogromne koszty, a takie urządzenie może uratować życie. Ulatniającego się tlenku nie czujemy, a urządzenie dźwiękiem da nam znać, że grozi nam niebezpieczeństwo - dodaje kapitan Markiewicz.
Urządzenie takie kosztuje około siedemdziesięciu do stu złotych. Można je kupić w większych marketach, sklepach paramilitranych i w internecie.
- Być może zainwestuję w takie urządzenie. Ostatnio wiele słyszy się o takich tragicznych wypadkach. W każdej sytuacji to oczywiście nieszczęście, ale najgorsze jest to, że często dochodzi do takich sytuacji z winy ludzi. Znam sytuację, kiedy młodzi ludzie nie skorzystali z fachowej pomocy, sami zamontowali sobie piecyk w łazience i kompletnie nie pomyśleli o tym, że potrzebny jest jakiś odpływ gazu - mówi pan Konrad, mieszkaniec Będzina.
Policja podsumowała majówkę na polskich drogach
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?