Czy to koniec amerykańskiego futbolu w Będzinie?

Jeszcze w ubiegłym sezonie drużyna liczyła kilkudziesięciu futbolistów, a za szkolenie odpowiadało dwóch, a w pewnym momencie nawet trzech fachowców, w tym Mirosław Banasik, który szlify zbierał w Niemczech. Choć klub rzutem na taśmę utrzymał się w Polskiej Lidze Futbolu Amerykańskiego, to jednak należało się spodziewać, że w sezonie 2011 gra będzie jeszcze lepsza. Futboliści trenują już od kilku tygodni, jednak dotychczas rozegrali jedno spotkanie sparingowe z drugoligową drużyną, Gliwice Lions. Choć jeszcze do niedawna różnica klas na boisku byłaby niezwykle widoczna, to w tym meczu kibicom ciężko było stwierdzić kto gra w PLFA I. Zagłębiacy wygrali 12:0, jednak w ich poczynaniach widoczna była obawa i brak zrozumienia. - Mamy tylko 25. zawodników, dlatego musimy ich oszczędzać przed ligą. To będzie najprawdopodobniej jedyny sprawdzian, bowiem nawet organizacja takiego meczu kosztuje, a nas na to nie stać - mówi menedżer drużyny, Szymon Widera.

Początkowo przeciwnikiem miała być drużyna Kraków Nights, jednak Małopolanie wycofali się z tej rywalizacji. Gliwice Lions w Będzinie pojawili się "rzutem na taśmę".

To właśnie fundusze, a w zasadzie ich brak powoduje, że drużyna powoli obumiera. Jeden z jej najważniejszych członów właśnie odpadł. Po spotkaniu sparingowym z "Lwami", z trenerki zrezygnował Mirosław Banasik. Jako szkoleniowiec osamotniony na tym polu pozostał Paweł Kaźmierczak.

Czy mimo problemów drużyna się pozbiera? Na razie są wątpliwości. - Mamy jednego sponsora, dwóch odeszło, w tym tytularny, który otrzymał zakaz sponsorowania nas. Najbliższe dni będą bardzo istotne. Liczę na prezydenta Będzina, Łukasza Komoniewskiego, który przed wyborami mówił, że futbol to perełka regionu. Nie potrzebujemy wielu funduszy. Jeśli nic się nie zmieni, na dniach złożę wniosek do Starostwa Powiatowego o rozwiązanie stowarzyszenia. To będzie koniec futbolu - dodaje Widera. Czy zatem jest jeszcze szansa na ratunek?