Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W Wojkowicach orzeł zaatakował psa! Ptak miał być pod opieką sokolnika, ale i tak rzucił się na zwierzę, które zostało ranne

Piotr Sobierajski
Piotr Sobierajski
Do tego niecodziennego zdarzenia doszło w rejonie ul. Zapolskiej w Wojkowicach

Zobacz kolejne zdjęcia/plansze. Przesuwaj zdjęcia w prawo naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE
Do tego niecodziennego zdarzenia doszło w rejonie ul. Zapolskiej w Wojkowicach Zobacz kolejne zdjęcia/plansze. Przesuwaj zdjęcia w prawo naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE Google Maps
W Wojkowicach w powiecie będzińskim orzeł przedni zaatakował psa. Zwierzę ucierpiało, nie wiadomo, czy odzyska wzrok w oku. Właścicielem ptaka, jak przekazał Robert Maślak, adiunkt na Wydziale Nauk Biologicznych Uniwersytetu Wrocławskiego, miał być sokolnik, członek Polskiego Związku Łowieckiego. Na razie nie jest to jednak pewne. Sprawę bada policja.

W Wojkowicach orzeł zaatakował golden retrievera. Został ranny

Całe zdarzenie z 26 stycznia tego roku wyglądało bardzo groźnie. Opisali je w mediach społecznościowych właściciele hodowli psów rasy golden retriever z Wojkowic. Wszystko działo się 300 metrów od osiedla, gdzie spacerują mieszkańcy, dzieci. Tuż obok jest stadion miejski i park.

- W piątkowe popołudnie wyszłyśmy z Chelsea na spacer na górki, pola za nasze osiedle. (…) Tym razem spacer skończył się, jeszcze zanim się zaczął. Odeszłyśmy jakieś 300m od osiedla. I doszło do tragedii. Stanęłyśmy oko w oko z orłem To nie jest żart. Z prawdziwym orłem. Ptaszysko zapolowało na nas - relacjonują właściciele golden retrievera.

Jak dodaje właścicielka psa, ten był na smyczy, szedł przy jej nodze. Nie szczekał ani nie prowokował ptaka.

- Usłyszałam pisk, skowyt, zaczęłam krzyczeć. Dopiero wtedy pojawił się on, jak się okazało właściciel ptaszka. Wcześniej nigdzie go nie było. Niestety, starcie z przeciwnikiem mimo, że trwało chwile, przyniosło obrażenia. Z oka Chelsea płynęła krew (…) My chciałyśmy się wycofać, odejść. Mimo to zaatakował… - opisują całe zdarzenie.

Ranny zwierzak trafił do kliniki weterynaryjnej w Dąbrowie Górniczej. Okazało się, żę orzeł, atakując, uszkodził psu rogówkę.

- Na tę chwilę ma zaszytą powiekę. Nie wiemy czy będzie na to oko widzieć, jest także ryzyko, że oczko straci – przyznają właściciele psa.

Swoją historią podzielili się w mediach społecznościowych, by przestrzec innych, bo jak podkreślają nikt nie spodziewał się tutaj takiego drapieżnika, a już tym bardziej tego, że ten drapieżnik zaatakuje.

Właściciel orła zadeklarował pokrycie kosztów leczenia. Sprawę bada policja

Jak przekazał Robert Maślak właściciel ptaka jest sokolnikiem, należy do PZŁ. Jak dodaje podobno jest jedną z pięciu osób, które mają zezwolenie na posiadanie orłów przednich. - Do Wojkowic przyjeżdża, żeby ptak mógł polatać i polować. Dwa dni po wydarzeniu ponownie przyjechał z ptakiem jakby nic się nie stało – relacjonuje Robert Maślak.

Właściciel ptaka zdeklarował zwrot kosztów leczenia na miejscu zdarzenia, ale jak podkreślają właściciele psa nie zmienia to jednak faktu, że sytuacja się wydarzyła. Ucierpiało zwierzę i nic tego nie cofnie.

- Nie chcemy nikomu odbierać pasji, a być może uświadomić, do czego może doprowadzić niedopilnowanie swojego zwierzęcia – podkreślają właściciele psa.

Cała ta niebezpieczna sytuacja została zgłoszona na policję.

- Mogę potwierdzić, że właścicielka psa zjawiła się u nas osobiście 29 stycznia. Ustaliliśmy, że całe zdarzenie miało miejsce 26 stycznia około godziny 15.00 w rejonie pól przy ulicy Zapolskiej. Teraz będziemy wyjaśniać całą sytuację. Właściciel orła nie uciekał z miejsca zdarzenia, zostawił swoje dane. Został wezwany. Będziemy z nim rozmawiać. Z pewnością ostatecznie sprawa trafi do sądu, który orzeknie o ewentualnej karze oraz jej wysokości – mówi sierż. sztab. Marcin Szopa, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Będzinie.

O komentarz i wyjaśnienia w tej sprawie zwróciliśmy się także do Polskiego Związku Łowieckiego.

- Nie wiemy tak naprawdę, kim była ta osoba i czy faktycznie jest ona członkiem Polskiego Związku Łowieckiego. Nie wpłynęła bowiem do nas żadna skarga, nie kontaktowała się z nami w tej sprawie również policja. Będziemy monitorować całą sytuację. Jeśli okaże się, że faktycznie jest to członek PZŁ, to trzeba będzie sprawdzić czy legalnie posiada te ptaki, czy ma pozwolenie na przeprowadzanie polowań – mówi Wacław Matysek, rzecznik prasowy Polskiego Związku Łowieckiego.

- Nie ma natomiast żadnych przepisów, które zabraniałyby polowania z wykorzystaniem ptaków drapieżnych w określonych miejscach. Jeżeli ta osoba miała więc wszystkie uprawnienia, to przepisów nie złamała. W takiej sytuacji osoba poszkodowana może dochodzić swoich praw w drodze powództwa cywilnego – dodaje.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bedzin.naszemiasto.pl Nasze Miasto