Obwodnica Siewierza zlikwiduje korki

Tymczasem kierowcom z regionu to skrzyżowanie kojarzy się wyłącznie z gigantycznymi korkami w godzinach szczytu. Codziennie przejeżdża tędy około 50 tys. samochodów.

Dla Krzysztofa Hanke z kabaretu Rak, który korki w okolicy Siewierza zna bardzo dobrze, przejazd w tym miejscu był nie do wytrzymania.

- Aby dowiedzieć się, jak ten odcinek denerwuje kierowców, wystarczy wsiąść w samochód i włączyć CB radio. Na wysokości Siewierza usłyszymy wyłącznie zdenerwowanych ludzi, którzy nie przebierają w słowach - mówi satyryk. - Obwodnice buduje się po to, by omijać miasto, a nie do niego wjeżdżać - dodaje.

Choć kilka lat temu wszyscy mieszkańcy Siewierza walczyli, aby obwodnica powstała, teraz nie zgadzają się na zlikwidowanie lewoskrętu na skrzyżowaniu przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad, co uniemożliwi np. bezpośredni wyjazd z miasta w kierunku Katowic. Miesiąc temu założyli Komitet Społeczny. Obawiają się, że problem z dojazdem do centrum będą miały karetki pogotowia, straż pożarna i autobusy. Sądzą także, że turystów, do tej pory chętnie odwiedzających miasto leżące przy głównej ulicy, zniechęci problemowy wyjazd w lewo.
- Znów stanie się prawdziwym przysłowie "Kradnij, zabijaj, a Siewierz omijaj". Tylko powód będzie inny - mówi Marek Kubik, właściciel oberży Złota Gęś z Siewierza. Także właściciele i pracownicy sklepików i kiosków wokół rynku, których jest około 50, boją się zmian.

- Przyjdą dla nas ciężkie czasy - mówi Ilona Nowak, ekspedientka w jednym ze sklepów na rynku. - Kierowcy ominą rynek, na czym stracimy - dodaje zmartwiona.

GDDKiA takie rozwiązanie uważa za najlepsze. - Taka forma skrzyżowania jest najbezpieczniejszym rozwiązaniem w miejscu, gdzie dochodzi do wielu wypadków - mówi Dorota Marzyńska, rzecznik prasowy GDDKiA w Katowicach. - Zmiany związane z brakiem skrętów w lewo to kwestia przejechania dodatkowych kilkuset metrów.