Niech piorun strzeli w ten telefon! Cały czas tylko w oknie siedzę i szukam zasięgu! Żeby człowiek normalnie w fotelu nie mógł usiąść i porozmawiać, co to za czasy! - oburza się Zofia Włodarczyk, mieszkanka bloków na osiedlu Musiała.
Nie jest w tym odosobniona. Wtórują jej mieszkańcy 24 czeladzkich ulic, gdzie także swobodna rozmowa przez telefon komórkowy w sieci Orange jest niemożliwa.
Powodem jest zlikwidowanie nadajnika z dachu dawnej szkoły średniej na ulicy Katowickiej 117. Doszło do tego w grudniu zeszłego roku. I od tego czasu mieszkańcy rozpoczęli walkę o przywrócenie urządzenia lub możliwość zerwania umowy z firmą bez poniesienia kary. Jak się okazało bardzo dla nich trudną.
- Zwróciliśmy się do Orange z prośbą, aby poprawili obecne warunki, bo przecież w grudniu z telefonami nie było żadnych problemów - wyjaśnia Kazimierz Smolarski, z ulicy 21 Listopada. - Otrzymaliśmy odpowiedź, że starają się znaleźć nowe miejsce, w którym ma stanąć nadajnik. To było w sierpniu. Mamy koniec września i żadnej informacji co dalej - dodaje.
Maria Piskier, szefowa śląskiego biura prasowego Grupy Telekomunikacji Polskiej nie ma dobrych wieści. - Stacja nadawcza musiała zostać zlikwidowana ze względu na wypowiedzenie umowy przez właściciela budynku - wyjaśnia. - Obecnie prowadzimy rozmowy i szukamy terenu lub obiektu, na którym może stanąć stacja. Z uwagi na negatywne nastawienie mieszkańców w sprawie budowy instalacji komórkowych, nie jesteśmy w stanie podać terminu uruchomienia nadajnika.
Osób, które protestowałyby przeciwko budowie nadajnika nie udało nam się znaleźć. Potwierdza to Iwona Szczepanik z UM w Czeladzi. - Nie słyszeliśmy o jakichkolwiek skargach mieszkańców. Do urzędu nie wpłynęły żadne pisma w tej sprawie - informuje.
W Zakładzie Budynków Komunalnych, który jest zarządcą budynku przy Katowickiej 117, poinformowano nas, że nie zdecydowano się przedłużyć umowy z właścicielami nadajnika, bo są już plany na zagospodarowanie obiektu. - Podpisaliśmy umowę na określony czas, który dobiegł końca. Mamy już plany na zagospodarowanie tego obiektu, dlatego nie chcemy, aby coś znajdowało się na dachu - wyjaśnia Krzysztof Malczewski, dyrektor ZBK-u.
Mieszkańcy nie mogą liczyć również na to, że będą mogli zrezygnować z telefonu bez kary.
- Chwilowe problemy z zasięgiem sieci Orange w obrębie kilku ulic w Czeladzi nie zmniejszają możliwości korzystania telefonu w dowolnym miejscu w kraju. To jest różnica miedzy telefonią stacjonarną a mobilną. W umowie, którą podpisali użytkowcy jest informacja o odpowiedzialności obu stron - wyjaśnia pani rzecznik. Mieszkańcy będą musieli cierpliwie czekać do końca umowy, lub zapłacić karę od 300 do 500 zł.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?