Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Życie na peryferiach

Magdalena Nowacka
Gabriela Głogowska pokazuje makabryczne dziury w jezdni. Fot: Olgierd Górny
Gabriela Głogowska pokazuje makabryczne dziury w jezdni. Fot: Olgierd Górny
Gabriela Głogowska jest mieszkanką Łagiszy od siedmiu lat. Mieszka na peryferiach, tuż obok lasu. Do tej pory nie narzekała na swoją dzielnicę. Problemy zaczęły się po zimie.

Gabriela Głogowska jest mieszkanką Łagiszy od siedmiu lat. Mieszka na peryferiach, tuż obok lasu. Do tej pory nie narzekała na swoją dzielnicę. Problemy zaczęły się po zimie.


Dziura na dziurze

- Mieszkam w dzielnicy przemysłowej, co niestety widać. Kiedy wyjeżdżam od siebie z domu z ulicy Podleśnej, jadę przez Dębową, Niepiekło, Podłosie, Energetyczną. Stan tych ulic jest fatalny. Wiadomo z czego to wynika: mieści się tu wiele firm i zakładów, drogi są eksploatowane przez wielkie ciężarówki, co widać. A cierpią na tym mieszkańcy - mówi pani Gabriela.
Tak było i w latach poprzednich. Ubytki były widoczne zwłaszcza po zimie.
- Dziury naprawiano i było całkiem znośnie. Natomiast w tym roku chyba o nas zapomniano. Wystarczy przejechać się po tych ulicach. Dziura na dziurze, prawdziwe sitko. Najgorzej jest na zakrętach. Przecież płacimy podatki i mamy prawo jeździć tak, by nie ryzykować za każdym razem uszkodzeniem samochodu - mówią państwo Głogowscy.

Józef Kupajski, dyrektor Powiatowego Zarządu Dróg, uspokaja:
- Właśnie skończyliśmy naprawiać ubytki przy ulicy Dębowej, sam to sprawdzałem. Już zaczęliśmy kolejne ulice w tamtej okolicy, m.in. na Podłosiu. Myślę, że w ciągu tygodnia powinno być widać, że stan tych dróg się poprawia. Rozumiemy problem, ale ubytków jest bardzo dużo i musieliśmy zacząć od najgorszych. Nie wszystkie jednak z wymienionych dróg, jak np. Energetyczna, są drogami powiatowymi.


Jak stąd wrócić?

Drugim problemem, na który zwracają uwagę mieszkańcy ulicy Podleśnej, jest komunikacja.
- Kursują tu minibusy. Częstotliwość ich przyjazdu nie jest duża. Jeśli ktoś się spóźni, to musi czekać godzinę. Dodatkowo problem powstaje popołudniami. Jeśli ktoś chce dojechać do Dąbrowy Górniczej, a nie zdąży na godzinę 16, to ma problem. Jest to ostatni kurs do tego miasta. Nie jest lepiej, kiedy chce dotrzeć do Będzina. Minibus przyjedzie o godz. 17, a potem dopiero o 21 - opowiada pani Gabriela.

Nieraz było już tak, że odwiedzający ten zakątek musieli wędrować kilometr do kolejnego przystanku. Na razie nic na to nie poradzimy
Stanisław Surmik, naczelnik Wydziału Inżynierii i Ochrony Środowiska rozumie mieszkańców, ale podkreśla, że do tego typu kwestii należy podejść racjonalnie.
- Przede wszystkim na jakiekolwiek zmiany w kursowaniu zgodę muszą wyrazić wszystkie gminy, przez które przejeżdża autobus. Po drugie, robiliśmy badania sondażowe dotyczące napełnienia i niestety na wielu liniach jest ono bardzo małe - tłumaczy naczelnik.
Co roku miasto dopłaca około 6 milionów złotych w dotacji do przejazdów autobusowych KZK GOP.

- Wszędzie tam, gdzie jest to możliwe, sprawę analizujemy i staramy się, aby ułatwić przejazdy mieszkańcom - twierdzi naczelnik.

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bedzin.naszemiasto.pl Nasze Miasto