Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Żeby nie burczało w brzuchach

Magdalena Nowacka
Marta Górska, Joanna Kociemba, Aleksander Swach, Paweł Wyjadłowski i Piotr Pluta pałaszują obiad w stołówce SP nr 2 w Będzinie.
Marta Górska, Joanna Kociemba, Aleksander Swach, Paweł Wyjadłowski i Piotr Pluta pałaszują obiad w stołówce SP nr 2 w Będzinie.
Pogłębiające się ubożenie społeczeństwa nie pozostaje bez wpływu na dożywianie dzieciaków. W okresie jesienno-zimowym przynajmniej jeden gorący posiłek dziennie to minimum potrzebne do odpowiedniego rozwoju dziecka.

Pogłębiające się ubożenie społeczeństwa nie pozostaje bez wpływu na dożywianie dzieciaków. W okresie jesienno-zimowym przynajmniej jeden gorący posiłek dziennie to minimum potrzebne do odpowiedniego rozwoju dziecka. W wielu domach obiad nie jest jednak codziennością.

Coraz więcej chętnych
Na szczęście gminne ośrodki pomocy zapewniają, że nie pozwolą na to, aby dzieci głodowały. Jeszcze do niedawna mogły liczyć na spore dotacje z urzędu wojewódzkiego. Obecnie dotacje te zmniejszyły się do tego stopnia, że większość gmin ciężar finansowania posiłków przyjęła na siebie.

W większości gmin dochody rodziny wymagane do uzyskania tego typu świadczenia nie mogą przekroczyć 150 procent kryterium dochodowego. Koszt jednego gorącego posiłku dla dziecka jest dość zróżnicowany i wynosi od 2 do 2,50 zł. Dla większości rodzin taka forma pomocy jest czasami niezbędna.

W Będzinie podczas ubiegłego roku szkolnego objęto bezpłatnym dożywianiem 928 uczniów, czyli 18,5 proc. uczęszczających do szkół podstawowych i gimnazjów.

Oprócz dożywiania finansowanego przez MOPS, czyli z budżetu miasta, uczniowie w szkołach korzystają też z obiadów finansowanych z kasy rady rodziców, a także, sponsorów, m.in. parafie.

- W roku szkolnym 2004/2005 ze stołówek korzysta około 1600 uczniów, tj. 33 proc. uczniów chodzących do szkół podstawowych i gimnazjów. W tej grupie są dzieci, które płacą za posiłki i te, które dostają obiad bezpłatnie - wyjaśnia Roman Goczoł, naczelnik Wydziału Edukacji UM.

Rodzice pokrywają jedynie koszty produktów wykorzystanych do przygotowania posiłku. Są one w szkołach zróżnicowane (od 2 do 2,40 zł za jeden obiad).

Gminy muszą wspierać
Miasto finansuje z własnych środków wynagrodzenia pracowników kuchni oraz pokrywa wydatki rzeczowe (m.in. media, środki czystości, wyposażenie potrzebne do przygotowania i wydawania posiłków).

- W ostatnich latach znacznym wysiłkiem finansowym miasta zmodernizowaliśmy większość kuchni szkolnych, dostosowując je do wymagań sanitarnych - dodaje naczelnik Goczoł.

Obecnie bezpłatne posiłki otrzymuje 796 dzieci, uczniów szkół podstawowych i gimnazjalnych, w tym także dwoje mieszkańców Będzina uczących się w Dąbrowie Górniczej.

Na bezpłatne posiłki przeznaczono ponad 300 tysięcy złotych. Dotacja z województwa, niestety, nie jest duża. To zaledwie ok. 46 tys. złotych (na razie). Najwięcej dzieci korzystających z bezpłatnych posiłków jest w szkołach na terenie śródmieścia, Ksawery i Grodźca. W doskonały sposób obrazuje to tereny miasta, gdzie panuje najwyższy stopień ubóstwa.

Ośrodek Pomocy Społecznej w Bobrownikach współpracuje z 12 szkołami, w tym także spoza terenu gminy.

W ubiegłym roku na 347 korzystających z posiłków dzieci 106 jadło bezpłatnie. W tym roku jest ich setka.

Za darmo też jedzą
Gmina wydaje na posiłki 18,5 tys. złotych, dotacja wyniosła ok. 7,4 tys. zł. Dodatkowo na Radzie Gminy wniesiono uchwałę, by w szczególnie uzasadnionych przypadkach przyznawać bezpłatny posiłek "z urzędu".

- Zwykle odbywa się to w ten sposób, że wnioskuje szkoła, a rodzice podpisują wniosek. Zdarzały się jednak przypadki, kiedy dzieci chodziły głodne, a rodzice nie interesowali się załatwieniem bezpłatnego posiłku. Stąd ta uchwała. Na razie jest rozpatrywana w Katowicach - mówi Krystyna Cieśla z gminy Bobrowniki.

W Mierzęcicach dożywianych jest 96 dzieci (w ubiegłym było o 6 więcej), koszt obiadu to 2 złote, a dzieci kwalifikowane są na podstawie wywiadu środowiskowego.

Mniejsze dotacje
W Psarach ze względu na niż demograficzny liczba dożywianych dzieci zmniejszyła się. Powodem nie jest jednak polepszony stan kieszeni ich rodziców.

- Obecnie korzysta z bezpłatnych posiłków 63 dzieci, ale koleżanki wciąż zbierają informacje i dzieci pewnie przybędzie. Nie wszyscy bowiem rodzice, zwłaszcza pierwszaków, zorientowali się już, że jest taka forma pomocy. Obiad składa się z jednego dania - raz jest to zupa, a raz drugie danie - mówi Beata Czapla, pracownik socjalny w Psarach.

Także w Czeladzi, jak mówi Gabriela Wiśniewska, może jeszcze zwiększyć się liczba bezpłatnych posiłków.

Na razie w podstawówkach bezpłatne obiady je 312 dzieci w gimnazjach 75, a czeladzian uczących się poza terenem swojego miasta i korzystających z tej formy pomocy jest 14. Za wrzesień i październik gmina na dożywianie wydała ponad 61 tys. zł.

W Wojkowicach ciepłe bezpłatne posiłki zjada 82 dzieci. Z budżetu gminnego przeznaczono na ten cel 30,8 tys.zł, a dotacja z województwa wyniesie około 5 tysięcy zł.
Niewiele większa dotacja jest w Siewierzu.

- Bezpłatnymi posiłkami objęliśmy 184 dzieci, przeznaczając na to ponad 70 tysięcy złotych. Dotację otrzymujemy w wysokości 8 tysięcy 448 złotych - wyjaśnia kierownik OSP Maria Wylon.

We wszystkich gminach zapewniają, że nie dopuszczą do sytuacji, by dziecko było w szkole głodne. Niskie dotacje z województwa z pewnością wymogą zwiększenie środków własnych. Gdzieś trzeba zaoszczędzić. Tylko gdzie?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bedzin.naszemiasto.pl Nasze Miasto