Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wciąż błądzę po ulicach Będzina

Magdalena Nowacka
Eugenia Prawer-Pińska z Arno Lustigerem, będzinianinem, bratem francuskiego kardynała Jeana-Marie Lustigera. Na zdjęciu poniżej: pani Eugenia (pierwsza z lewej) podczas wycieczki do Rajczy w latach 30. Reprodukcja: Olgierd Górny
Eugenia Prawer-Pińska z Arno Lustigerem, będzinianinem, bratem francuskiego kardynała Jeana-Marie Lustigera. Na zdjęciu poniżej: pani Eugenia (pierwsza z lewej) podczas wycieczki do Rajczy w latach 30. Reprodukcja: Olgierd Górny
Pani Eugenia mieszka w Niemczech i ma 81 lat. Pamięta, jak w czasach wojny, na tajnych kompletach, udzielała lekcji 14-letniej Rutce Laskier, innej będzińskiej Żydówce, której cudem ocalały pamiętnik po ponad 60 latach ...

Pani Eugenia mieszka w Niemczech i ma 81 lat. Pamięta, jak w czasach wojny, na tajnych kompletach, udzielała lekcji 14-letniej Rutce Laskier, innej będzińskiej Żydówce, której cudem ocalały pamiętnik po ponad 60 latach ujrzał światło dzienne. Losy Rutki śledzimy w DZ od stycznia. I z każdym dniem wiemy o niej więcej, choć początkowo dziewczynka była dla nas tylko cieniem, wyłaniającym się ze stron jej dziennika.

To na pewno ona!

- Telefon od pani Eugenii odebrałem w maju. Kilka dni wcześniej w niemieckiej prasie ukazała się informacja o pamiętniku Rutki. Pani Eugenia skojarzyła dziewczynkę, jak również rodzinę Laskierów, z którą była spokrewniona. Kiedy się o tym dowiedziałem, zaraz przekazałem informacje Zahavie Scherz, przyrodniej siostrze Rutki. Okazuje się bowiem, że pani Eugenia jest jej daleką ciocią - mówi Adam Szydłowski z Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Zagłębiowskiej.

Podczas wzruszającej rozmowy telefonicznej pani Eugenia powiedziała, że chciałaby się podzielić wspomnieniami dotyczącymi losów będzińskich Żydów.

- Kiedy przejrzała pamiętnik, pozbyła się ostatnich wątpliwości. Wiedziała na pewno, że uczyła Rutkę podczas tajnych kompletów, a także spotkała ją w organizacji młodzieży syjonistycznej - mówi Szydłowski.

Eugenia Prawer-Pińska zapamiętała Rutkę jako jedną z najładniejszych żydowskich dziewczynek, a w dodatku najbardziej błyskotliwą.

- Zdecydowanie wybijała się wśród rówieśników - wspomina.

Wzruszenie pani Eugenii było tym większe, że ona sama niedawno postanowiła spisać wspomnienia z Będzina przedwojennego i z czasów okupacji. Zatytułowała je "Spotkania klasowe". I choć, jak pisze, nie ma zdolności kronikarskich, jej refleksje czyta się jak prawdziwą powieść.

- Widzę dokładnie nasze mieszkanie przy ulicy Modrzejowskiej, kochanego ojca, matkę i dobrego ducha naszego domu, Michasię - wspomina.

Kilka obrazów z najwcześniejszego dzieciństwa, potem już opisuje lata spędzone w tej samej szkole, do której chodziła Rutka - gimnazjum F%FCrstenberga.

- Było to gimnazjum koedukacyjne, poza normalnymi przedmiotami, obowiązującymi we wszystkich szkołach, już od klasy A uczono języka hebrajskiego. Grono nauczycielskie dobrano według najostrzejszych kryteriów, wielu profesorów miało naukowy tytuł doktora - opowiada.

Jasne karty

Pierwszą koleżanką Eugenii w szkole była Tusia Jasna...

- Bywałam często w jej domu. Tusia mieszkała z matką za torami kolejowymi, w blokach urzędniczych. Matka była rozwiedziona, odwiedzał ją profesor z pobliskiego sosnowieckiego gimnazjum. Pozostał mi w pamięci w związku z zasłyszaną chyba w 1932 roku rozmową. Twierdził stanowczo, że wojna w najbliższych latach jest nieunikniona i że w przyszłej wojnie na skutek działania bomb domy będą się rozpadać jak pudełka. Jego proroczą wypowiedź przypomniałam sobie we wrześniu 1939 roku - wspomina pani Eugenia.

Przed 1939 rokiem Eugenia i jej żydowscy rówieśnicy żyli tak, jak młodzi Polacy. Wielką atrakcją były dla nich przedstawienia kinowo-teatralne. Wtedy w Będzinie były aż trzy kina!

- W tamtych czasach świat pachniał w Będzinie drzewami z Góry Zamkowej. Nie można sobie wyobrazić lepszej scenerii do skautingu i podchodów, niż ruiny zamku i stary zadrzewiony park. Często po szkole chodziłyśmy popływać kajakami po Czarnej Przemszy, rzece płynącej tuż obok domu moich dziadków przy ulicy Zawale - opowiada.

Podobnie jak Rutka, Eugenia zachwycała się literaturą i językiem polskim.

- Mimo wielu lekcji hebrajskiego, to właśnie język polski pozostał dla nas językiem macierzystym - mówi.

Kiedy wybuchła wojna

Nadszedł 1 września 1939 roku. Przyjaciel mamy pani Eugenii namawiał je do wyjazdu. Jednak matka wysłała z Będzina do Warszawy tylko córkę. Eugenia wróciła do rodzinnego miasta bardzo szybko, już pod koniec października 1939 roku.

- Do naszego mieszkania w domu Welnera naprzeciw dworca nie miałyśmy już dostępu. Zostało zarekwirowane, jak wszystkie co bardziej eleganckie mieszkania w Będzinie - dodaje nasza rozmówczyni. - Z jedną walizką przeniosłyśmy się do mieszkania przy ulicy Sienkiewicza.

Wkrótce gmina żydowska zaczęła być nad wyraz aktywna.

- Okupant posłużył się nią jako pośrednikiem, ułatwiającym mu wykonanie zarządzeń. Gmina ułatwiała dostarczanie zakładników, a w końcu przygotowywała do transportów, czyli wysiedleń - napisała we wspomnieniach Eugenia Prawer-Pińska.

Zapamiętała z tamtych czasów granatowy gimnazjalny płaszcz, a na nim zamiast tarczy szkolnej opaskę z gwiazdą Dawida. W późniejszym czasie opaskę zastąpiono żółtą łatą z napisem Jude.

- Większość ulic miasta objęto zakazami dotyczącymi Żydów. Zebrano nas w dzielnicy wokół starego rynku i tak znaleźliśmy się wszyscy przy ulicy Zawale - wspomina będzinianka.

Dom ten należał wcześniej do dziadków Eugenii, ale kiedy wprowadziła się tam z matką, już zajmowało go kilka osób. Matka prowadziła księgi buchalteryjne.

- Prawie każdej nocy budziło nas walenie do drzwi. Błyskały latarki, Niemcy przeszukiwali każdy kąt - mówi.

Nauka i organizacja

Wkrótce zaczęto organizować tajne komplety.

- Jedna z naszych koleżanek mówiła, że nie wiadomo, czy uda nam się przeżyć, ale nie możemy biernie się poddawać. Oni chcą, abyśmy pozostali masą nieuków, tak więc my musimy się uczyć. Oprócz własnych lekcji, każdy z nas prowadził jeszcze w tym czasie tajne nauczanie młodszych dzieci w małych grupach. I tam poznałam Rutkę - opowiada pani Eugenia.

Podobnie jak Rutka, Eugenia zaczęła pracować w tzw. szopie, ale nie w Będzinie, lecz w Dąbrowie Górniczej.

- Do pracy dojeżdżałam tramwajem. Część z napisem "Nur f%FCr Juden" była przeznaczona dla nas. Z czasem wolno było tylko jeździć na wyznaczonej platformie tramwaju - napisała Eugenia.

Dzień stawał się gonitwą miedzy kolejnymi zajęciami. Wszystko po to, by zapomnieć o strachu... Eugenia zapisała się do organizacji młodzieżowej Whaszomer Hacair. Do tego typu organizacji należała też Rutka. I tam znowu się spotkały.

- Celem tych organizacji było wytworzenie ducha oporu wśród młodzieży i informowanie społeczeństwa o aktualnej sytuacji. Już wkrótce tajemnica Auschwitz została przez nas rozszyfrowana. Na jednym z zebrań delegat, któremu udało się przedostać z Warszawy, dokładnie opisał nam piekło obozu. Transporty Żydów do obozu organizowane były przez gminę. W przypadku gdy nie stawiały się poszukiwane osoby, zabierano jako zakładników ludzi z dalekiej nawet rodziny. Taki los spotkał mnie, moja matkę, kuzynkę, kuzyna.

Bez wody i pożywienia byli przetrzymywani w sierocińcu. Eugenia jako jedyna nie wierzyła, że w Auschwitz czeka na nią praca. Udało się jej uwolnić. Jako 17-latka została sama na świecie.

W swoich wspomnieniach wraca teraz do przyjaciół z Będzina.

- Przychodzą do mnie jedynie w nostalgicznych snach. Najczęściej błądzę po ulicach Będzina, po nieznanych kamienicach i ciemnych schodach. Szukam Mirki lub Dudy. Ukazują się w drzwiach, coś mówią, lecz nie mogę zrozumieć ich słów. I tylko te męczące sny, popiół rozsypany po polach, odjeżdżające pociągi i dymy z kominów stanowią rekwizyty moich ostatnich spotkań klasowych - tak zanotowała pani Eugenia.

Nakładem Prasy Śląskiej, wydawcy DZ, ukazało się właśnie gruntownie zmienione wydanie "Pamiętnika Rutki Laskier". To przejmujący dziennik 14-letniej Żydówki z Będzina o ostatnich miesiącach jej życia w getcie. Jej rodzice, Jakub i Dwojra, mieszkali przy ul. Św. Jana (obecnie Moniuszki) pod numerem 4. Kiedy wybuchła wojna, Rutka miała 10 lat, a jej młodszy brat Joachim 3. W kwietniu 1943 roku hitlerowcy przesiedlili jej rodzinę do getta na Kamionce. Wtedy urywają się zapiski w pamiętniku. W sierpniu 1943 roku Jakub, Dwojra, Rutka i Joachim w jednym z wielu transportów z Będzina trafili do KL Auschwitz-Birkenau. Na rampie zostali rozdzieleni. Matka z dziećmi trafiła wprost do komory gazowej. Nie odnotowano ich w rejestrach obozowych. Ojciec przeżył. Wywieziony został do Sachsenhausen, gdzie jako były bankier był zmuszany do podrabiania banknotów.

Historia ujawnionego dopiero w 2006 roku dokumentu czasów okupacji splata się z osobą polskiej znajomej Rutki, wówczas 19-letniej Stanisławy Sapińskiej. Ich znajomość trwała kilka miesięcy. Rodzina Stasi zajmowała dom przy ul. 1 Maja 13. Ten dom Polacy musieli opuścić w 1942 roku, bowiem ulica znalazła się w obrębie tworzonego wtedy getta. Na ich miejsce wprowadziła się rodzina Laskierów. Rutka wyznała polskiej znajomej, że prowadzi dziennik. Wątpiąc w szanse doczekania końca wojny, chciała, by dziennik przetrwał. Stasia wskazała jej najlepsze miejsce ukrycia zeszytu: na podeście, przy przejściu z parteru na piętro, między podwójnymi deskami. Stanisława Sapińska w 1944 roku, gdy jej rodzina wróciła do splądrowanego domu, odnalazła dziennik Rutki, który przez przeszło 60 lat stanowił dla niej cenną, osobistą pamiątkę.

Książka, którą DZ oddał obecnie do rąk Czytelników, wzbogacona została o liczne, bogate objaśnienia, dokumentalne fotografie z Będzina i rodzinne zdjęcia Laskierów. Tę 135-stronicową książkę w cenie 10 zł można kupić we wszystkich Biurach Ogłoszeń oraz w Dziale Marketingu DZ, tel. 032-358-33-19, e-mail: [email protected]. (bus)

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bedzin.naszemiasto.pl Nasze Miasto