Niedopracowana uchwała radnych i bezkrytyczne egzekwowanie jej zapisów to najlepszy przykład funkcjonowania prawa, które nie tylko nie służy ludziom, ale przysparza im kłopotów. Jeśli przedszkolak nie pójdzie do przedszkola w poniedziałek, to za ten dzień rodzice muszą zapłacić za niego normalną stawkę żywieniową.
Niby kwota mała, ale bzdura wielka. Sprokurowała ją wrześniowa uchwała Rady Miejskiej, która nałożyła na rodziców obowiązek uprzedzenia o nieobecności dziecka w przedszkolu dzień wcześniej. Tylko w przypadku spełnienia tego warunku jest szansa na zwrot pieniędzy za niewykorzystane posiłki.
Bliźniaczki Dariusza Nowaka zachorowały w sobotę wieczorem. W poniedziałek rano zawiadomił będzińskie przedszkole, że córki zostaną w domu.
- Okazało się, że będę musiał zapłacić za ich posiłki tak, jakby były tego dnia w przedszkolu - mówi Dariusz Nowak.
Dyrekcja przedszkola powołała się przy tym na lokalne prawo, ale w innych gminach takiego absurdu nie ma.
- Trudno planować chorobę dziecka. To jakieś nieporozumienie - mówi Danuta Znój, dyrektorka przedszkola nr 36 w Dąbrowie Górniczej.
- Rozliczenia mamy do 10 dnia miesiąca i potem zwracamy za posiłki w dni nieobecności dziecka - mówi Wioletta Kornobis, wicedyrektorka przedszkola nr 5 w Sosnowcu.
- U nas rodzice dostają zwrot za posiłek nieobecnego dziecka w następnym miesiącu. A produkty nam się nie psują, mamy magazyny i nie zamawiamy wszystkich z dnia na dzień - wyjaśnia Elżbieta Lis, dyrektorka katowickiego przedszkola nr 30.
W Będzinie jest 13 przedszkoli, do których chodzi ponad 1300 dzieci. Rodzice maluchów muszą się dostosować do decyzji radnych. W ciągu tygodnia problemu z tym nie ma, ale w sobotę albo w niedzielę zawiadomić o poniedziałkowej absencji dzieciaka nie ma kogo.
Stawka za dzień żywieniowy (trzy posiłki) w będzińskich przedszkolach to cztery złote.
- Znam wielodzietne rodziny, w których nawet te cztery złote to dużo - mówi Agnieszka Lasewicz, mieszkanka Będzina.
Roman Goczoł, naczelnik Wydziału Edukacji Urzędu Miejskiego w Będzinie, chce problem rozwiązać. - Informacja o nieobecności dziecka jest potrzebna intendentowi, żeby wiedział, ile posiłków przygotować i jakie zakupy zrobić. Jeśli nie przyjdzie jeden maluch, to nic się nie stanie, ale jeśli kilkoro, to już jest jakaś strata dla przedszkola - tłumaczy i obiecuje jednocześnie, że w najbliższych dniach spotka się z dyrektorami będzińskich przedszkoli. - Być może uda nam się wprowadzić taką zmianę, by rodzice, którzy zgłoszą nieobecność dziecka w przedszkolu w poniedziałek do godziny ósmej, będą mogli za posiłki nie płacić - mówi Roman Goczoł.
- Najdroższy jest obiad, więc poranne zgłoszenie nieobecności dziecka wystarczy, by kupić na przykład mniej porcji mięsa - mówi Dorota Haczyk dyrektorka PM nr 8
Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?