Trzech zasiądzie na ławie

Na 14 października wyznaczono termin pierwszej rozprawy w procesie trzech samorządowców z Wojkowic Ryszarda S., Jerzego P. i Zbigniewa T. oskarżonych o niegospodarność. Postępowanie sądowe nie mogło się dotąd rozpocząć, bo jeden z oskarżonych, Ryszard S., zasłaniał się chorobą. Z sądu akta dokumentujące jego zły stan zdrowia trafiły do Śląskiej Akademii Medycznej. Ekspertyzę stanu zdrowia chorego samorządowca sporządzano przez kilka miesięcy.

— W kwietniu tego roku oskarżony przeszedł zabieg kardiochirurgiczny. We wnioskach ze ŚLAM, które do nas niedawno dotarły, napisano, że może się nie stawiać na rozprawach nawet do dwunastu miesięcy od daty operacji — wyjaśnia sędzia Elżbieta Michalska, przewodnicząca II Wydziału Karnego będzińskiego Sądu Rejonowego.
Po otrzymaniu opinii ze Śląskiej Akademii Medycznej proces może się wreszcie rozpocząć.

Przelali od ręki

Wszystko zaczęło się we wrześniu 1998 r., kiedy ówczesny zarząd Wojkowic podpisał umowę z katowicką firmą na wyposażenie gminnej oczyszczalni ścieków komunalnych w sprzęt.

— Po podpisaniu umowy władze gminy przelały na konto katowickiej firmy milion 800 tysięcy złotych — informuje Michał Cichy, rzecznik Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego w Katowicach.

Dwa miesiące po podpisaniu umowy Urząd Miasta w Wojkowicach przekazał na konto firmy z Katowic kwotę milion 814 tysięcy złotych. Firma uzyskane w ten sposób pieniądze przeznaczyła na bieżącą działalność. Natomiast zakup i dostawa urządzeń do oczyszczalni ścieków nastąpiły po blisko trzy i pół roku.
— Treść zawartej z firmą z Katowic umowy uniemożliwiała gminie Wojkowice odstąpienie od jej realizacji. Termin dostawy urządzeń przesuwano kilkakrotnie. Wprowadzone później, za nieterminowe wywiązanie się z umowy, kary nigdy nie zostały ściągnięte z powodu kolejno podpisywanych między stronami aneksów — dodaje rzecznik katowickiej delegatury ABW.

Był kredyt, zostały odsetki

Wartość urządzeń wynosiła wówczas 2 miliony 725 tys. złotych. Pieniądze pochodziły z zaciągniętych przez miasto kredytów w Wojewódzkim Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (2,5 miliona.) oraz Banku Ochrony Środowiska w Katowicach (ok. 1 miliona złotych).

Przedstawiciel firmy, która miała dostarczyć sprzęt tłumaczył, że urządzenia nie zostały dostarczone od razu, gdyż budowa oczyszczalni nie była zakończona i nie było ich gdzie zamontować. Ze strony firmy padło również stwierdzenie, że nie było tam kanalizacji, dlatego urządzenia stawały się bezużyteczne.

W tym czasie gmina spłacała już odsetki od zaciągniętych kredytów i dlatego też nie starczyło funduszy na realizację systemu kanalizacji.

Nie byłoby problemu

— Istotny w całej sprawie jest fakt, że zgodnie z opinią biegłych wybudowana oczyszczalnia ścieków jest obiektem zbyt dużym jak na potrzeby gminy Wojkowice. Jest wykorzystywana zaledwie w piętnastu, może trzydziestu procentach. Problemu niewykorzystania możliwości oczyszczalni nie byłoby, gdyby środki przekazane już w 1998 r. firmie z Katowic przeznaczono na wykonanie równocześnie z oczyszczalnią sieci kanalizacyjnej w Wojkowicach — kończy Michał Cichy.

Tymczasem kanalizacji nie ma do dziś.

Śledztwo Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego zakończyło się aktem oskarżenia, który następnie trafił do Sądu Rejonowego w Będzinie.