Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Topór i honor

TOMASZ ZABOROWICZ
Zabawa była przednia, ale broń była naprawdę ciężka i ostra.
Zabawa była przednia, ale broń była naprawdę ciężka i ostra.
Ostrze miecza z impetem uderza w bok hełmu zakutego w zbroję przeciwnika. Ostry dźwięk słyszy każdy z widzów. - Nie było to za lekkie? - zastanawia się jeden z sędziów. Ostatecznie jednak punkt zostaje zaliczony.

Ostrze miecza z impetem uderza w bok hełmu zakutego w zbroję przeciwnika. Ostry dźwięk słyszy każdy z widzów.
- Nie było to za lekkie? - zastanawia się jeden z sędziów. Ostatecznie jednak punkt zostaje zaliczony.

- Po uderzeniu nie czuje się bólu - zapewnia Sir Connor, biorący udział w turnieju przedstawiciel Olsztyna. - Tylko przez kilka sekund nic się nie widzi.

Przy okazji Dni Będzina pod zamkiem zorganizowany został dwudniowy turniej. Walki odbywały się systemem pucharowym. Do pojedynków dopuszczani byli tylko zawodnicy odpowiednio wyposażeni.

- Siła uderzeń mieczem, czy toporem nie jest niczym ograniczona - mówi Krzysztof Uglorz, współorganizator turnieju. - Ostrza mieczy są tępe, ale i tak uderzenie nim może być niebezpieczne. Zakazane są pchnięcia, czyli sztychowanie, także ze względów bezpieczeństwa. Zawodnik przegrywa automatycznie, jeżeli utraci broń, albo zostanie powalony. W zwykłych przypadkach walki są punktowane przez trzech sędziów, którzy przyznają punkty za trafienie przeciwnika z odpowiednią siłą w obszar od kolan i łokci w górę. Liczą się czyste, nie sparowane uderzenia.

Nie ma podziału na kategorie wagowe, ani na rodzaje broni. Każdy występuje z tym, co uważa za najlepsze. Dlatego publiczność obserwowała np. rycerzy uzbrojonych w długi, tzw. półtoraręczny miecz występujących przeciw uzbrojonym w topór i tarczę.

Zakuci w zbroje rycerze mają ograniczone pole widzenia, dlatego miejsce walki ogrodzone jest drewnianymi, podwójnymi szrankami, co ma uchronić widzów przed kontaktem z padającymi kilkudziesięcioma kilogramami żelaza z człowiekiem w środku.
Okazuje się jednak, że nie zwycięstwo jest najważniejsze. Oto w jednym z pojedynków przedstawiciel Ogrodzieńca prowadząc 3 do 2 z rycerzem z bractwa Excalibur z Warszawy, powalił przeciwnika. Zgodnie z regulaminem walka powinna się zakończyć. Jednak rycerz z Ogrodzieńca uznał. że to byłoby zbyt łatwe zwycięstwo i zgodził się walczyć dalej.

Ostatecznie przegrał 4:5, ale zyskał przychylność widzów.
Podobnie w innym pojedynku rycerz imieniem Gerard powalił wroga, ale wcześniej otrzymał potężne uderzenie mieczem w obojczyk. Zgodnie z regulaminem powinien wygrać, uznał jednak, że z powodu kontuzji i tak nie byłby w stanie walczyć w kolejnych rundach, więc oddał swoje zwycięstwo przeciwnikowi. Zyskał tym aplauz publiczności i nie tylko.

- Panie Gerardzie, masz pan dzisiaj ode mnie antałek wina - zadeklarował publicznie kasztelan będzińskiego zamku.
Oczywiście byli i tacy, którzy wykorzystywali regulamin i wygrywali przed czasem. Żegnały ich jednak nieprzychylne pomruki widowni.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bedzin.naszemiasto.pl Nasze Miasto