Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Stanisław Janicki i jego czarne okulary. W Starym Kinie to był hit!

Dariusz Rekosz
Dziś polecam „W Starym Kinie Stanisława Janickiego” – Andrzeja Pacuły (Wyd. MDM, 2019)

Ileż ja się wyczekałem na tę książkę! Zresztą nie tylko ja. Staszek chyba jeszcze bardziej! O, pardon! Poprawka poprzedniego zdania – Stanisław Janicki jeszcze bardziej. Co tu gadać po próżnicy – obaj nie mogliśmy się doczekać premiery „W Starym Kinie...”. A jest to książka nie tylko wyjątkowa, nie tylko fenomenalnie skomponowana, nie tylko zaskakująca swoją zawartością, ale przede wszystkim bliska sercu ogromnej rzeszy Polaków, którzy pamiętają lub przynajmniej znają ze słyszenia niezmiernie popularny program telewizyjny zatytułowany „W Starym Kinie”. Ba! Pamiętają lub kojarzą prowadzącego! Bo przecież to on dziś gra pierwsze skrzypce (a propos, muszę zapytać Staszka, czy umie grać na skrzypcach).

Dziewięć zasadniczych rozdziałów. Dziewięć perełek, ułożonych w kapitalny wywiad, uchylający dużą garść tajemnic z ponad osiemdziesięcioletniego, przebogatego prywatnie i zawodowo życia, które opatrzono zgrabnym podtytułem „scenariusz filmu niemożliwego”. Skoro film, to jest i bohater, i miejsce, i akcja, i również różne punkty widzenia (że o „statystach” nie wspomnę). No więc rozpocznijmy. Tak jak w książce: „Bohater – lat 85, dziennikarz i reżyser filmowy, globtroter, lingwista, hodowca kwiatów doniczkowych, meloman i miłośnik kobiet, człowiek niezmiernie pracowity i utalentowany. Nigdy nie stoi w miejscu, zawsze ma przed sobą nowe idee, cele poznawcze i plany artystyczne. Wciąż, pomimo upływu lat, jest ciekawy świata i ludzi.”

To prawda. Potwierdzam. Stanisław Janicki jest dla mnie wzorem nie tylko dżentelmena, ale również bardzo pracowitego fachowca, dla którego każdy kolejny dzień to przyczynek do przeżycia czegoś niesamowitego – od wspólnego przelotu z Pyrzowic do Goleniowa (z dwugodzinnym opóźnieniem samolotu na Okęciu), przez kilkugodzinną podróż samochodową polskimi szosami, aż po niekończące się nocne rozmowy przy lampce czegoś mocniejszego, zagryzanego ulubionym serem, śledziem w śmietanie lub wykwintnym befsztykiem tatarskim. Że upubliczniam część naszego prywatnego życia? To nic. Rekomendowana pozycja robi to głębiej i z naciskiem na dokonania sympatycznego „pana w ciemnych okularach”.

A zatem... Jakie jest jego pierwsze wspomnienie z dzieciństwa? Czy da się uporządkować jego prywatne archiwum? Czy ma konszachty z „nieczystymi siłami”? W jaki sposób poznawał wielkie osobowości kina? Których aktorów ceni najbardziej? Jak realizował swoje pomysły reżyserskie? Jak pojawił się w telewizji, skoro... nigdy w niej nie pracował? No i skąd w końcu wzięły się te charakterystyczne ciemne okulary? To jedynie czubek czubka góry lodowej, z jaką zderzycie się zaglądając między okładki tej książki. Czyta się to z zapartym tchem i wypiekami na twarzy. Pełne smaku pointy, znakomita (wręcz fotograficzna) pamięć, rewelacyjne anegdoty i (UWAGA!) autorskie haiku, którymi Stanisław Janicki dzieli się z czytelnikami raz po raz.

Co tu dużo pisać. Książka zachwyca, wzrusza i zaskakuje. Ponad 500 stron połyka się niczym wielce smakowity posiłek. Ba! Toż to prawdziwa uczta! A dla szczęśliwców – niespodzianka. Do książki dołączono płytę DVD. Co na niej znajdziecie? Przekonajcie się sami! Warto! Jak cholera, warto!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Filip Chajzer o MBTM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bedzin.naszemiasto.pl Nasze Miasto