Rafał Pięta spełnia swoje marzenia. Robi to, co lubi. Podróżuje. To sposób na wypoczynek, ale nie do końca...
O bieli wysokich gór i wyczerpujących wędrówkach górskimi szlakami Rafał Pięta ze Sławkowa marzył od dziecka. Kiedy dorósł zaczął powoli, ale konsekwentnie realizować dziecięce marzenia razem z podobnymi sobie niespokojnymi duchami. Teraz o swoich podróżach w różne strony świata może opowiadać innym.
Wypraw, zwłaszcza tych egzotycznych, uzbierało się sporo. Rafał Pięta był min. w Alpach, Himalajach, nad Oceanem Spokojnym, na Elbrusie i Kaukazie, w Atlasie Wysokim. Wszedł też na Cotopaxi, jeden z najwyższych czynnych wulkanów świata. Zdobywał Aconcaguę, najwyższy szczyt Ameryki Płd.
- Na Aconcaguę weszliśmy w ciągu pięciu dni. Poszło nam to dosyć szybko i sprawnie -przyznaje wielbiciel przygody.
Rafał, z wykształcenia inżynier-elektronik, zaczynał swoją przygodę w mundurze harcerskim od rodzimych gór.
- Droga do szczytów w egzotycznych rejonach prowadziła przez nasze Beskidy, Sudety i Bieszczady, gdzie jeździłem na obozy. Każde miejsce miało swój urok. Takie Bieszczady przyciągały dzikością, której obecnie mają coraz mniej - uważa Rafał Pięta.
Poza górami zwiedzał jaskinie.
- W czasie studiów nagle zafascynowała mnie speleologia. Wówczas zacząłem odkrywać podziemne piękno Jury - dodaje podróżnik.
Marzenia kierowały go jednak bardziej w stronę wysokogórskich wspinaczek. Pierwsze na szlaku zagranicznych podróży były Alpy.
- Chcieliśmy trochę podreptać po lodowcach i posmakować gór wyższych niż Tatry - żartuje Rafał.
Po Alpach przyszedł czas na Himalaje. Zwłaszcza podróż po Nepalu pozostawiła po sobie niezapomniane wrażenia.
- Niezwykła była dla mnie biel tych gór. Do tej bieli chciałbym kiedyś powrócić - rozmarza się mieszkaniec Sławkowa.
Wyprawa do Ekwadoru w Ameryce Południowej miała już iście egzotyczny posmak. Tam zaliczył Cotopaxi, jeden z najwyższych czynnych wulkanów na świecie.
- Góra dymiła, ale samego oka wulkanu nie widziałem z powodu zachmurzenia. Wystarczyło mi, że zdobyłem go. To była ciężka droga. Wchodziliśmy na górę we mgle, nocą - opowiada podróżnik.
Podczas wyprawy do Ekwadoru udało mu się zobaczyć jedną z wysp nad Oceanem Spokojnym.
- Ta mała wysepka jest rezerwatem wielu kolorowych ptaków, których nazw nie powtórzę. Jedno jest pewne, takich ptaszków nie spotyka się na ulicach naszych miast i w naszych lasach - uśmiecha się mieszkaniec Sławkowa.
Przyznaje, że w jego wyprawach najważniejsze jest zawsze zdobycie góry. Tubylców zazwyczaj ogląda przez szyby samochodu. Ale, kiedy ma więcej czasu, udaje mu się zrobić mały przystanek kulturalny. Tak było w Chinach i w Maroku.
Maroko jest trójkolorowe ze względu na budynki. W Marakeszu ma się wrażenie, że całe miasto zbudowane jest z czerwieni. Z kolei na północy Maroka budynki przybierają barwę białą, w innych rejonach niebieską. Błękitnych rejonów Maroko niestety nie widziałem. Podczas tej wyprawy towarzyszyły mi też wrażenia kulinarne. Smakowały mi ślimaki, sok ze świeżych owoców kupiony na rynku i herbata z mięty. Miętę pije się bowiem dosłownie z krzaka. Roślina jest bardzo powszechna w tamtych rejonach - mówi podróżnik.
Rafał Pięta święta wielkanocne spędza zazwyczaj niedaleko, w Beskidach. Wczesna wiosna w rodzimych górach ma także swój urok.
Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?