Nie po raz pierwszy w tym sezonie IV ligi trafienie Adriana Kardasia zadecydowało o końcowych losach meczów z udziałem Sarmacji. Tym razem była to bramka niemal bezcenna, bo dała będzińskiemu klubowi trzy jakże potrzebne punkty i pozwoliła oddalić się od dolnych rejonów tabeli.
Sarmacja miała ostatnio w miarę dobrą passę, która pozwoliła klubowi zebrać trochę punktów, a zmąciła ją tylko niespodziewana wpadka 1:4 u siebie z Milenium Wojkowice.
Mecz z wyżej notowanym Źródłem pokazał, że warto walczyć do końca. Oba zespoły stworzyły sobie kilka dogodnych okazji do zdobycia goli, ale próby Damiana Kocha, Grzegorza Kocha i Adriana Kardasia nie przynosiły efektów. Dopiero w 68 min. ten ostatni wpadł w pole karne i pokonał Surowca, którzy wyszedł za daleko z bramki.
- To była ciężka, ligowa walka o punkty, bez spektakularnych zagrań. Od początku to spotkanie tak się układało, że było wielce prawdopodobne, iż ten kto strzeli gola wygra cały mecz. I tak też się stało. Rywale próbowali wyrównać, ale nie popełniliśmy żadnych błędów w obronie. Poza tym runda jesienna zbliża się już do końca. Zawodnicy są przemęczeni ciągłym cyklem treningowym i zmaganiami na boisku. Widać brak świeżości, ale nie zaangażowania w grę, co dało nam sukces - mówi Marek Bęben, szkoleniowiec Sarmacji.
Klub ma 16 oczek i jest 11. w tabeli. Jutro zagra z Ruchem w Radzionkowie.

Wywiad z Michałem Probierzem, selekcjonerem polskiej reprezentacji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?