Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ratują mimo wszystko

Magdalena Nowacka
Marzena Jaworska, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej i jej pracownicy  walczą o dobro swoich podopiecznych nawet, gdy oni odmawiają przyjęcia pomocy.
Marzena Jaworska, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej i jej pracownicy walczą o dobro swoich podopiecznych nawet, gdy oni odmawiają przyjęcia pomocy.
Pani Władysława jest starszą, samotną kobietą. Mimo wielokrotnych propozycji pomocy , oferowanej przez Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej, nie chce z niej skorzystać.

Pani Władysława jest starszą, samotną kobietą. Mimo wielokrotnych propozycji pomocy , oferowanej przez Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej, nie chce z niej skorzystać. Mimo to, pracownicy zaglądają do niej regularnie i próbują przełamać barierę nieufności.

Jak przekonać?
Kiedy jedna z pracownic MOPS-u kilka dni temu odwiedziła panią Władzię, zauważyła, że w jej mieszkaniu panuje wyjątkowy chłód.

- Okazało się, że pani miała opał, ale paliła tylko raz na jakiś czas, twierdząc, że oszczędza. Nie zgadzała się też, żeby ktoś jej rozpalał. Zauważyliśmy jednak, że grozi jej poważne wychłodzenie. Już sam widok obrzęku dłoni świadczył o tym, że konieczna jest interwencja lekarza - mówi Teresa Niedbała, pracownik MOPS-u.

Nakłonienie pani Władysławy, aby zgodziła się na pójście do szpitala, nie było proste. Starsza pani bowiem wybierała się, owszem, ale... na Litwę, gdzie ma rodzinę. Z rozmowy wynikało, że niestety cierpi na demencję starczą.

- Próbowaliśmy nakłonić panią wszelkimi sposobami, aby zgodziła się na pojechanie do szpitala, dla jej własnego dobra. Ostatecznie udało nam się. Takich sytuacji jest jednak wiele. Ludzie bardzo często nie chcą pomocy, a my nie mamy sumienia odstąpić w sytuacji, kiedy wiemy, że w konsekwencji może dojść do zagrożenia zdrowia lub życia - mówią panie Teresa Niedbała i Teresa Kaczmarczyk.

Niestety, zgodnie z obowiązującym prawem, nie można zmusić nikogo, aby zgodził się na przewiezienie do szpitala czy noclegowni wbrew jego roli.

- W tej chwili na terenie miasta mamy co najmniej kilka oświadczeń bezdomnych, że nie życzą sobie przewiezienia do noclegowni. Mimo to, razem ze strażnikami miejskimi odwiedzamy miejsca, gdzie zwykle przebywają i staramy się ich przekonać, aby zmienili zdanie - opowiadają pracownice.

Próbują przekonać rozmową, ale czasami rozkładają ręce.

- Kiedy przekonywałam jednego z bezdomnych, aby jednak poszedł do noclegowni, potrafił mi powiedzieć: a skąd pani wie, że będzie tak zimno? Te rozmowy są czasem naprawdę trudne. Dobrze, że mamy wsparcie straży miejskiej. Bo zdarza się, że ktoś na nasza pomoc reaguje agresywnie - dodają panie z MOPS-u.

Boją się zmian
Potrzebę interwencji pracowników socjalnych widać w ostatnich tygodniach szczególnie. Wpływ na to ma na pewno wyjątkowo sroga zima. Mimo to jednak trudno namówić do skorzystania z nich.

- Usługi takie są formą pomocy najczęściej adresowaną do osób starszych, samotnych, których nie stać na wykupienie płatnej opieki. Abyśmy mogli udzielić takiej pomoc, osoba powinna się do nas zgłosić z odpowiednim zaświadczeniem lekarskim. Sami także przeprowadzamy wywiad środowiskowy. Średnio rocznie z tego typu usług korzysta u nas około 140 osób - mówi Marzena Jaworska, dyrektor MOPS-u.

W ramach usług opiekuńczo-pielęgniarskich osoba, która je wykonuje robi zakupy, dba o to, aby podopieczny miał ciepły posiłek, pomaga w utrzymaniu higieny osobistej i higieny otoczenia.

- Często zdarza się, że administracja czy sąsiedzi sami zgłaszają nam, że w ich otoczeniu jest ktoś, kto potrzebuje pomocy. Pierwszym krokiem do jej udzielenia jest przede wszystkim rozmowa, przełamująca barierę nieufności. Ludzie mają różnego typu obawy. Wyobrażają sobie, iż taki pracownik będzie im kręcił się po mieszkaniu, zaglądał w różne miejsca. Ogólnie, powodem odmowy jest obawa zaburzenie sytuacji codziennej, pojawienie się nowej osoby. To dla wielu trudne do zaakceptowania - tłumaczy Marzena Jaworska.

Czasami pośrednim rozwiązaniem jest zakład opiekuńczo-pielegnacyjny. Takie rozwiązanie stosuje się w sytuacjach osób, które potrzebują opieki przez całą dobę.

- Dla ludzi starszych wyrwanie z codziennego środowiska niedobrze odbija się na ich stanie psychicznym. Dlatego robimy wszystko, aby pomóc im jak najdłużej funkcjonować w warunkach, do których przywykli - dodaje dyrektor Jaworska.


Pomoc zwiększona

W grudniu ubiegłego roku, ze względu na gwałtowne mrozy, Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej zwiększył kwoty zasiłków celowych, przeznaczonych na opał.

- W tej chwili mamy już nowy budżet i możemy dysponować tymi środkami bez większych problemów. Planujemy też włączenie się do rządowego programu dożywiania, obejmując z tego tytułu jeszcze większą ilość osób - mówi dyrektor Jaworska.

Obecnie z dożywiania w MOPS-ie korzysta około 200 osób i dodatkowo 30 dzieci w Świetlicy Środowiskowej. Dla porównania, w okresie letnim jest to nawet do 30 osób mniej.

Dylematy istnieją

Jacek Kołacz, dyrektor Powiatowego Zespołu Zakładów Opieki Zdrowotnej w Będzinie

- Rzeczywiście, pacjent powinien wyrazić zgodę na hospitalizację. Gdy jednak jest w stanie, który ewidentnie zagraża jego życiu, a wygląda na to, że pacjent nie jest tego do końca świadomy, można wtedy wezwać do niego na konsultacje lekarza psychiatrę. Jeśli pacjent nadal nie wyraża zgody na hospitalizację, może być przewieziony do szpitala. Wtedy jednak powinno się od razu powiadomić sąd, w którego mocy jest wydanie nakazu przymusowego leczenia, nawet wbrew woli pacjenta. Najlepiej jednak przekonać pacjenta, aby sam wyraził zgodę.

od 7 lat
Wideo

21 kwietnia II tura wyborów. Ciekawe pojedynki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bedzin.naszemiasto.pl Nasze Miasto