Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Psary: Dom się wali, ale nie ma chętnych, by go rozebrać

Magdalena Nowacka
Henryk Zajkowski jest załamany. Codziennie myśli tylko o tym, kiedy budynek przy jego domu runie.
Henryk Zajkowski jest załamany. Codziennie myśli tylko o tym, kiedy budynek przy jego domu runie.
Henryk Zajkowski, mieszkający w Górze Siewierskiej przy ulicy Kościuszki 41, poważnie obawia się o swój dom i jego mieszkańców. A wszystko przez walący się, stojący tuż obok budynek. Sytuacja trwa już szósty rok.

Henryk Zajkowski, mieszkający w Górze Siewierskiej przy ulicy Kościuszki 41, poważnie obawia się o swój dom i jego mieszkańców. A wszystko przez walący się, stojący tuż obok budynek. Sytuacja trwa już szósty rok. Jest coraz gorzej.

Wielka dziura

Budynek jest bardzo stary. Wybudowano go podobno pod koniec XIX wieku. Stoi na pasie drogi powiatowej D-277 na rozwidleniu ulic Kościuszki i Szopena.

- Już przed drugą wojną światową, w latach trzydziestych, podczas komasacji gruntów na terenie wsi, ten budynek był przeznaczony do rozbiórki. Zasłania całkowicie widoczność na drodze z pierwszeństwem przejazdu, zawęża jezdnię i przejście dla pieszych. Przez to było tu już wiele wypadków i stłuczek. Przez całą dobę tą ulicą przejeżdżają wielkie samochody oraz tiry przewożące węgiel oraz materiały budowlane. Jadą jak szalone. Ten budynek jest postawiony 60 cm od pasa jezdni. Jak przejeżdża taki samochód, to zniszczona zaprawa się sypie, wypadają ze ścian kamienie - mówi pan Henryk.

I pokazuje zachodnią część ściany, której tak naprawdę już nie ma.

- Kiedyś podparliśmy ją belami. Nie wytrzymała - mówi pan Henryk.

I pokazuje wielką dziurę, która pozostała po wypadnięciu części zaprawy.

Odległość między tym budynkiem, a posesją Henryka Zajkowskiego wynosi zaledwie kilka metrów. Tuż obok jest przejście. Strach pomyśleć, co mogłoby się stać, gdyby ściana obsunęła się jeszcze bardziej, a ktoś z mieszkańców akurat wchodziłby albo wychodziłby z domu.

- Tędy już nikt nie chce chodzić. Aby dojść do sklepów na ulicy Chopina dla ominięcia tego niebezpiecznego przejścia, mieszkańcy przechodzą ulicą Ogrodową lub dalej ulicą Kościuszki.

Z prośbą o wyburzenie budynku, okoliczni mieszkańcy zgłaszali się już do Urzędu Gminy w Psarach, Starostwa Powiatowego, wreszcie do Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego.

- Nasze interwencje, w tym także pisemne nie odniosły skutku. Sprawa trafiła też do Sądu Okręgowego w Katowicach, który ostatecznie uznał, że budynek stanowi własność właściciela gruntu, na którym został postawiony oraz, że właścicielem nieruchomości w pasie tej drogi jest Skarb Państwa - mówi pan Henryk.

Kto w końcu da pieniądze?

W starym budynku nikt nie mieszka. Ostatnia osoba, która z niego korzystała zmarła w kwietniu tego roku. Mieszkańcy czują się bezradni.

- W lipcu była tu wizja lokalna z Powiatowego Zarządu Dróg oraz Wydziału Dróg i Mostów. Potwierdzono konieczność natychmiastowego oznakowania niebezpiecznego przejścia i rozbiórki tego budynku. Postawiono znak drogowy, a budynek oznakowano tablicami i tyle - mówi pan Henryk.

Dariusz Wdowicki, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego wystąpił już o ustanowienie kuratora

- Dostałem też trochę funduszy od wojewody, ale na różne cele. W ostateczności starczyłoby jedynie na załatanie tej dziury, ale na pewno nie na całą rozbiórkę. Mamy nadzieję, że jednak, że te pieniądze wyłoży Starostwo Powiatowe - mówi inspektor Wdowicki.

Piotr Jędrusik, naczelnik Wydziału Rozwoju i Mienia Starostwa przyznaje, że sprawa jest skomplikowana.

- Działka, na której stoi budynek jest własnością Skarbu Państwa a droga, drogą powiatową. I tu problemu nie ma. Natomiast jeśli chodzi o budynek, to nie przeprowadzono postępowania spadkowego. Tak więc naprawdę nie ma adresata, któremu nakazano by rozebrać dom. Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego wystąpił już o to, abyśmy zostali kuratorem i wtedy ten nakaz trafiłby do nas. Na razie jednak zasięgamy opinii radcy prawnego, czy kuratorem może być instytucja - wyjaśnia naczelnik Jędrusik. Potem należałoby jeszcze sporządzić ekspertyzę no i zabezpieczyć pieniądze w przyszłorocznym budżecie.

Komentarz DZ

Najlepiej chyba byłoby, gdyby budynek sam się rozleciał.

Bo w ten sposób uniknięto by wszelkich problemów. Pozostaje jeszcze sprawa bezpieczeństwa Henryka Zajkowskiego i okolicznych mieszkańców. Ale i na to, jak widać rozwiązania nie ma.

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bedzin.naszemiasto.pl Nasze Miasto