Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Przystanek wspomnień

Magdalena Nowacka
Arno Lustiger na Placu Bohaterów Getta Będzińskiego.
Arno Lustiger na Placu Bohaterów Getta Będzińskiego.
Arno Lustiger, profesor historii z Frankfurtu, będzinianin, był tu ostatnio dziewięć lat temu. Razem ze swoim kuzynem Jeanem-Marie Lustigerem, który odebrał wtedy tytuł Honorowego Obywatela Miasta.

Arno Lustiger, profesor historii z Frankfurtu, będzinianin, był tu ostatnio dziewięć lat temu. Razem ze swoim kuzynem Jeanem-Marie Lustigerem, który odebrał wtedy tytuł Honorowego Obywatela Miasta. Dziś Arno znalazł się tu trochę przypadkowo - przyjechał na prośbę swojego kuzyna; chcieli być w Polsce podczas pielgrzymki Benedykta XVI.

A będąc tak blisko, Arno postanowił znów odwiedzić miasto swojego dzieciństwa.

Nie chciał tu wracać

W czasie lotu z Frankfurtu do Krakowa, Arno rozmawiał z kardynałem o Będzinie. Teraz znają go już oboje, ale o tym, jaki był ten przedwojenny Będzin, wie tylko on.

- Mojego kuzyna poznałem dopiero po wojnie. Natomiast jego ojciec, mój wujek, bywał w Będzinie odwiedzając swoją matkę, babcię moją i mojego kuzyna. Dobrze pamiętam te wizyty - mówi Arno.

Nie zawsze jednak tak było. Arno przyznaje, że był moment, w którym pomyślał, że nigdy tu już nie przyjedzie.

- Zbyt wiele wspomnień, na każdym kroku. Nie wszystkie dobre, choć dzieciństwo miałem szczęśliwe. Kiedy przyjechałem tu z kuzynem ponad dziesięć lat temu, poszliśmy na miejsce dla nas najważniejsze. Tam gdzie stała wielka synagoga, spalona przez Niemców. Przyjechaliśmy to zobaczyć, a na miejscu... nie było nic. I to nas zabolało - wspomina Arno.

Zmienili zdanie, kiedy okazało się, że na miejscu spalonej synagogi stanie jednak upamiętniający to wydarzenie obelisk.

Pływał po Przemszy

Jedziemy ulicą Małachowskiego. Arno ogląda ten "nowy" Będzin, ale szuka, które pamięta z tamtych czasów.

- Mieszkałem z rodzicami, babcią i czworgiem rodzeństwa właśnie tutaj, przy alei Kołłątaja 34, aż do roku 1936. Potem przeprowadziliśmy się na ulicę Promyka. W tym samym roku zacząłem chodzić do Gimnazjum Furstenberga (dziś II LO im. St. Wyspiańskiego). Wcześniej jeszcze chodziłem do żydowskiej szkoły powszechnej przy ulicy Sienkiewicza. W szkole więcej się uczyliśmy od polskich gimnazjalistów. Oprócz programu polskiego uczyliśmy się współczesnego hebrajskiego, historii Żydów ni i Biblii w oryginale.

Jadąc aleją Kołłątaja, Arno uśmiecha się, pokazuje na Górę Zamkową. To było jego ulubione miejsce zabaw.

- A po Przemszy pływaliśmy kajakami i łódkami. Na rowerach jeździliśmy do Katowic, na pływalnię w parku Kościuszki - podkreśla.

Wchodzi w bramę przy alei Kołłątaja. Mieszkał na parterze. Jego rodzina miała tu piekarnię i sklep. W podwórzu była też drukarnia i bożnica.

Przy bramie tablica pamiątkowa, potwierdzająca, że tu właśnie mieszkał dziadek Arno i Jean-Marie Lustigerów, Arno Lustiger, który był będzińskim piekarzem, i pełnił funkcję przewodniczącego Cechu Piekarzy. Z żoną Międlą Hausman mieli pięcioro dzieci.

Ucieczka z piekła

Plac Bohaterów Getta Będzińskiego. Wymowny pomnik, który przypomina o ostatniej podróży będzińskich Żydów. Do obozów, do krematoriów.

- Ja miałem szczęście. Trafiłem do obozu pracy przymusowej w Niemczech. Dwukrotnie brałem udział w Marszu Śmierci, ale udało mi się uciec. Strzelali do mnie, straciłem przytomność. Potem znalazł mnie amerykański patrol. Byłem tłumaczem wojskowym. Wiele miesięcy później odnalazłem moje trzy siostry i matkę. Brat i ojciec zginęli w Brzezince. Mogłem zostać w Polsce, ale... chcieli żebym zmienił nazwisko, religię - mówi Arno.

Chwilę stoi przy pomniku. Na głos czyta hebrajskie napisy. Potem prosi, żebyśmy pojechali na ulice Modrzejowską. Tuż obok straży pożarnej, przedwojenna kamienica. Właśnie tutaj mieszkała rodzina matki Arno.

- Ten dom był kiedyś najładniejszy w mieście. Rodzina mojej matki miała skład żelaza, który przejęli Niemcy. A tam, za tym placem był bunkier. Ukrywaliśmy się w nim w 40 osób, przez kilka dni, zanim nas wysiedlono - wspomina.

Rodzina Lustiger
Jane-Marie Lustiger to, obecny kardynał i arcybiskup Paryża. Korzenie rodu Kardynała tkwią w Będzinie, stąd pochodził jego dziadek. Rodzina mieszkała w kamienicy przy ul. Kołłątaja 34, stojącej na wprost przystanku tramwajowego, koło będzińskiego cmentarza. Arno Lustiger, profesor historii Uniwersytetu we Frankfurcie, jest jego kuzynem.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bedzin.naszemiasto.pl Nasze Miasto