Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Przyjdzie mu przenieść dom?

Magdalena Nowacka
Witold Gruszka stale wymienia korespondencję z urzędami i instytucjami. Bez rezultatu.
Witold Gruszka stale wymienia korespondencję z urzędami i instytucjami. Bez rezultatu.
Pan Witold Gruszka mieszka przy ulicy Będzińskiej 32 od wielu lat. Jest inwalidą. Przyzwyczaił się, że ze względu na przebiegającą obok ulicy DK 94, trudno otworzyć okno, aby nie narazić się na wdychanie spalin, nie ...

Pan Witold Gruszka mieszka przy ulicy Będzińskiej 32 od wielu lat. Jest inwalidą. Przyzwyczaił się, że ze względu na przebiegającą obok ulicy DK 94, trudno otworzyć okno, aby nie narazić się na wdychanie spalin, nie mówiąc już o hałasie. Popękane szyby to już norma. Pan Witold jednak na to nie narzeka.

- Można się przyzwyczaić - mówi. Ale nie do wszystkiego.

Zalewają mi dom

Najgorzej jest jesienią i zimą. Kiedy pada deszcz, woda z drogi wpływa panu Witoldowi na posesję i zalewa ją. Samochody ciężarowe obryzgują jego dom nawet do wysokości dwóch metrów.
Natomiast zimą, w czasie opadów, pługi śnieżne podczas pracy zawalają śniegiem i błotem posesję.

- Plamy wilgoci pozostają na długo - mówi pan Gruszka i na dowód pokazuje zdjęcia domu.

A wszystko zaczęło się sześć lat temu, kiedy przeprowadzano tu remont drogi. Pan Witold rozkłada plik pism urzędowych. Wysyłał je już wszędzie, do Zarządu Dróg a także do policji.

Odsyłany z kwitkiem

- Podczas remontu i przebudowy w 1998 roku, kiedy poszerzano jezdnię, położono kilka warstw asfaltu i drogę podniesiono. Interweniowałem od razu, bo logiczne wydawało się, że w takim przypadku woda z ulicy dojdzie do budynku i będzie go zalewała. Zrobi się bajoro - mówi zdenerwowany pan Witek.

Jego przeczucia się sprawdziły. Podczas poszerzania drogi przesunięto też tzw. znaki poziome na jezdni o metr w kierunku domu przy ulicy Będzińskiej. Teraz samochody prawie ocierają się o dom.

- Ja rozumiem, że problemem są koszty, ale proszę o to przecież już od sześciu lat! I nie proszę o wszystko. Wystarczyłoby chociaż obniżyć jezdnię, tak jak wyglądało to na początku. Co mam robić? Przecież nie wezmę domu na plecy i nie wyprowadzę się w inne miejsce - mówi zdesperowany mieszkaniec ulicy Będzińskiej.

W Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, oddział w Katowicach, przyznają, że problem pana Gruszki nie jest im obcy. Ale na tym właściwie się kończy.

Najważniejsze są dziury

- Owszem, w tym miejscu jezdnia była podnoszona kilkakrotnie. Rozumiemy problem mieszkańca i sprawą się zajmiemy. Na pewno jednak nie w najbliższym czasie. Środki, które mamy, przeznaczamy przede wszystkim na remonty cząstkowe i naprawianie ubytków w nawierzchni, czyli dziur. Po prostu nie mamy pieniędzy. Dlatego to co mamy, przeznaczamy na takie prace, które są najważniejsze dla bezpieczeństwa użytkowników drogi - wyjaśnia Ryszard Butniewicz, naczelnik Wydziału Dróg.

Tymczasem pan Witold rozkłada bezradnie ręce. Przez te kilka lat wydał tylko znaczki na urzędową korespondencję. A wszystko nadal pozostaje po staremu.

Ale czy rzeczywiście chociaż użytkownicy dróg mogą się cieszyć, że będą mieli drogi bez dziur? Większość bowiem z nich twierdzi, że dziur w drogach nie ubywa...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bedzin.naszemiasto.pl Nasze Miasto