Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Prawie jak walka z wiatrakami

Magdalena Nowacka
Anna Rybak, Janina Bartczak, Wiesław Schroeter i Krystyna Kamińska chcą zadośćuczynienia za ustawienie spornych przekaźników.
Anna Rybak, Janina Bartczak, Wiesław Schroeter i Krystyna Kamińska chcą zadośćuczynienia za ustawienie spornych przekaźników.
Grupa zdenerwowanych mieszkańców przed blokiem na ulicy Przyjaźni 1 wciąż się powiększa. Do rozgoryczonych osób dołączają lokatorzy z bloków nr 3, 5, 7, a także z ulicy Kieleckiej.

Grupa zdenerwowanych mieszkańców przed blokiem na ulicy Przyjaźni 1 wciąż się powiększa. Do rozgoryczonych osób dołączają lokatorzy z bloków nr 3, 5, 7, a także z ulicy Kieleckiej. Okazuje się, że łączy ich mnóstwo wspólnych problemów. Najbardziej przygnębieni są mieszkańcy ul. Przyjaźni 1.

To na ich bloku ustawiono przekaźnik telefonii komórkowej PTK Centertel. W tym budynku większość mieszkańców jest najemcami. Przez to, jak mówią, są stawiani przed czymś, na co nie mają wpływu.

- Po prostu niczego się z nami nie konsultuje. A jeśli sami próbujemy czegoś się dowiedzieć, jesteśmy traktowani jak intruzi - mówi rozgoryczona Krystyna Kamińska.

O tej sprawie wspominaliśmy na łamach DZ już w lutym. Od tego czasu, jak twierdzą mieszkańcy, sprawa się jeszcze pogorszyła.

Gdzie te badania?

Kiedy mieszkańcy zorientowali się, że na ich bloku został umieszczony przekaźnik, próbowali dowiedzieć się, czy może mieć on wpływ na stan ich zdrowia.

- Odkąd mamy ten przenośnik, pojawiły się problemy z zasypianiem, dolegliwości ciśnieniowe i tarczycowe. Najgorzej jest w czasie burzy. Mówią nam, że nie udowodniono szkodliwości takiego promieniowania na zdrowie. Ale czy udowodniono, że jest inaczej? Mamy dzieci, obawiamy się o nie - mówią mieszkańcy.

Mieszkańcy twierdzą, że są dowody na to, iż pole magnetyczne emitowane w nadmiarze, może jednak szkodzić.

- Rozchodzi się ono w odległości od 15 do 60 metrów, stożkowato - wyjaśnia Andrzej Bochacki.

- Chodził jakiś mężczyzna, coś mierzył i stwierdził, że na ósmym piętrze jest najmniejsza emisja. Ale nikt nic oficjalnie nie wie, nie przedstawiono nam żadnych analiz - mówi Teresa Bochacka.

Mieszkańcy twierdzą, że od początku zamontowania instalacji nie przedstawiono im żadnych wyników pomiarów. A na dachu podobno pojawiło się kolejne urządzenie.

Są do wglądu

Kierownik gospodarki lokali będzińskiego MZBM Jerzy Pasich twierdzi, że badania zostały dawno zrobione.

- Wysłaliśmy pismo zastrzegając, że jeśli nie otrzymamy badań, wypowiemy firmie umowę. Badania już są. Zostały przedstawione na zebraniu wspólnoty właścicielom obiektu. W ekspertyzie naukowej napisano, iż nie ma żadnego niebezpieczeństwa. Osoby zamieszkujące zarówno ulice Przyjaźni, jak i Kolejową oraz ZBOWi-du mogą przebywać wokół źródeł pól magnetycznych bez ograniczeń. Analiza ich gęstości pokazuje bowiem, że nie przekraczają one dozwolonych poziomów - twierdzi kierownik Pasich.

Dodaje też, że większość mieszkańców (którzy są najemcami) nie ma wpływu na instalacje przekaźników.

- Analiza z badań jest jednak do wglądu dla wszystkich. Jeśli lokatorzy będą chcieli ją zobaczyć, to nie widzę problemów - mówi kierownik.

Zróbcie nam remonty

Lokatorzy widzą kilka rozwiązań. Jeśli nie likwidacja anten to odszkodowanie, w formie remontów. A pieniądze powinny być, bo przecież za udostępnienie obiektu pod nadajnik otrzymuje się gratyfikację.

Pożytki wynikające z zainstalowania anteny stanowią własność wspólnoty mieszkaniowej i znajdują się na jej koncie.
Możliwość wykorzystania tych środków miały być omówione na zebraniu sprawozdawczym wspólnoty mieszkaniowej (której członkiem większościowym jest miasto) w tym roku.

- I co? I cisza. Na remonty podobno nie ma pieniędzy, a za to mówią nam, że będziemy mieli ładny dworzec i jakieś pomniki koło niego. Z naszych bloków odpadają szkodliwe płyty azbestowe, tarasy i balkony są popękane - po prostu się rozchodzą. Schody są w takim stanie, że jak pada deszcz to się po nich ślizgamy i toniemy w kałużach - mówią zdenerwowani mieszkańcy.

Lista jest długa

Kolejny problem to zieleń przed blokami. Pani Kamińska podkreśla, że kilka razy dzwoniła w tej sprawie do UM.

- W ubiegłym roku coś tam wycięli w tym wszystko porosło tzw. dzikim rabarbarem. Ale w UM mówią nam, żebyśmy się tym nie interesowali - opowiada pani Krystyna.

Lokatorzy wspominają też o kłopotach z wodą. W grudniowym piśmie obiecano to sprawdzić, ale mieszkańcy twierdzą, że problem wciąż jest. Twierdzą, że nie ustaną w walce.

- Jesteśmy zdeterminowani. Mamy prawo mieszkać w zdrowym i porządnym otoczeniu - mówią mieszkańcy osiedla Warpie.


Tylko zapewnienia?

Mieszkańcy wystosowali odpowiednie pismo do Będzina miasta z prośbą o pomoc. Z odpowiedzi podpisanej przez wiceprezydenta Krzysztofa Kemparę (grudzień ubiegłego roku) lokatorzy dowiedzieli się, że po konsultacji z MZBM i przedstawionych dokumentach stwierdzono, iż przy instalowaniu anteny oraz innych urządzeń zachowano wszystkie niezbędne wymogi i procedery. Obiecano też, że lokatorom przedstawione zostaną najnowsze wyniki pomiarów natężenia pola elektromagnetycznego oraz ekspertyza budynku. W tym przypadku, jak twierdzą lokatorzy, na zapewnieniach się skończyło.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bedzin.naszemiasto.pl Nasze Miasto