W Będzinie powiało sensacją. Pod Wzgórzem Zamkowym odkryto podziemne lochy! O ich istnieniu do tej pory wiedziała zaledwie garstka osób.
Janusz Mieduniecki, Aleksander Chronowski i Rafał Grzybek na własne ryzyko penetrowali ciemne chodniki. Chcą, aby zostały gruntownie przebadane przez specjalistów, a w przyszłości stanowiły największą atrakcję tego miasta.
Janusz, Aleksander i Rafał znają się od dzieciństwa. Gdy byli w podstawówce, wspólnie wchodzili do podziemnych korytarzy i szukali skarbów. Jeszcze kilkanaście lat temu istniały co najmniej trzy dobrze zachowane wejścia. Obecnie wszystkie przysypane są gruzem. Po latach zabawa przerodziła się w pasję. Udało im się nanieść na mapę topograficzną miasta gęstą sieć chodników. Mają one ponad pół kilometra długości.
Klimat dla lochów
– Wspólnie pokonując strach, przemierzyliśmy je niejeden raz. Dlatego udało się nam narysować ich przebieg – mówi Janusz Mieduniecki.
Jak twierdzi, wyprawy nie były bardzo niebezpieczne, gdyż chodniki są doskonale zachowane. Częściowo zostały wybetonowane, choć pokaźne fragmenty wyżłobione są w litej skale.
– Jednym z ciekawszych miejsc jest niewielki labirynt i dwie jaskinie. Widząc to miejsce pierwszy raz czuliśmy się jak prawdziwi odkrywcy. Ma niesamowity klimat – mówi Aleksander Chronowiecki.
Rafał Grzybek niedawno został kierownikiem referatu kultury będzińskiego magistratu i zainteresował lochami prezydenta miasta. Ten zdecydował się na uruchomienie procedury zmierzającej do inwentaryzacji chodników.
– Teraz mamy odpowiedni klimat. Pomysł bardzo się spodobał i liczę, że uda się doprowadzić do tego, że podziemne chodniki staną się jedyną w swoim rodzaju atrakcją regionalną. Mogę sobie już wyobrazić grupy wycieczek w kaskach zwiedzające podziemia z przewodnikiem. Może już niedługo... – mówi Rafał Grzybek.
Służyły jako schrony
Skąd w Będzinie wzięły się podziemne korytarze? Jest pewne, że ich obecny wygląd pochodzi z lat okupacji. Wtedy to bowiem Niemcy używali ich jako schronów, a do kopania tuneli wykorzystywana była okoliczna ludność. Czy miała być tam zlokalizowana tajna fabryka amunicji? Czy kopano w litej skale, czy też poszerzano dawniejsze chodniki? Tego nie wiadomo.
Odpowiedzi można szukać w niemieckich archiwach wojskowych. Lecz pomocni w rozwikłaniu tej zagadki powinni być także starsi mieszkańcy Będzina. Dlatego referat kultury zwrócił się z apelem do wszystkich, którzy coś wiedzą na temat lochów, o podzielenie się tymi informacjami z pracownikami referatu kultury Urzędu Miasta.
Jeszcze ciekawsze jest pytanie, czy odkryte podziemia miały połączenia z lochami zamku.
– Na razie nie udało się nam tego stwierdzić. Ale kto wie co przyniosą badania. Pewnie, że chcielibyśmy odkryć jakieś połączenie. Znamy przecież legendy o lochach ciągnących się aż do zamków w Mysłowicach i Siewierzu – zapala się Janusz Mieduniecki.
WIELKA ATRAKCJA
Janusz Piątek, kierownik referatu ochrony środowiska w Urzędzie Miasta w Będzinie:
Podziemia mają ogromny ponadlokalny walor przyrodniczy i kulturowy. Zleciłem wykonanie opracowania pod kątem ich udostępnienia turystycznego. Trzeba będzie wykonać wiele ekspertyz przyrodniczych, gdyż mieszkają tam nietoperze, a także geologicznych. Przystąpiliśmy do rewitalizacji Wzgórza Zamkowego, więc w program trzeba koniecznie wpisać także podziemne chodniki. Jeśli już na coś się zdecydowaliśmy, to trzeba zrobić to do końca.
Podpis: Rafał Grzybek (od lewej), Aleksander Chronowski i Janusz Mieduniecki mają nadzieję, że odkryte lochy staną się turystycznej atrakcji Będzina. Z prawej – wejście do podziemnych lochów.
Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?