MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Pasja pokoleń

ŁUKASZ PODLEJSKI
Motoryzacja może być pasją pokoleniową. Świadczy o tym przykład Piotra Grzędy. Swoją syrenę 105 l dostał kilka lat temu w spadku po dziadku. Autem jeździ do dziś. Deklaruje, że nie zamieni go na żadne inne.

Motoryzacja może być pasją pokoleniową. Świadczy o tym przykład Piotra Grzędy. Swoją syrenę 105 l dostał kilka lat temu w spadku po dziadku. Autem jeździ do dziś. Deklaruje, że nie zamieni go na żadne inne.

Syrena bramy fabryki opuściła w 1980 roku, trafiając do ewidencyjnej rejestracji dopiero w roku następnym. Wersja "l" miała lewarek zmiany biegów w podłodze, a na kołach ozdobne kołpaki. Auto było regularnie naprawiane.

- Dziadek jeździł tym autem mało. Zdarzało się, że rocznie przejeżdżał ok. 2 tysięcy kilometrów - opowiada Piotr. - Co roku, nawet przy niewielkich przebiegach, rozbierał i remontował silnik. Ten samochód jeszcze nie zawiódł mnie na drodze.

Zimą auto czeka na plusowe temperatury pod wojskowymi plandekami. Najwięcej Piotr jeździ latem. Głównie po Małopolsce. Chętnie odwiedza Kraków i Chrzanów, gdzie mieszkają podobni mu pasjonaci.

- Tym autem trzeba jeździć delikatnie. Jak się puści sprzęgło na ostrym zakręcie, to mogą "pójść" półosie. Zdarza się, że bez powodu brakuje paliwa, choć całkiem niedawno tankowałem. Wynika to z tego, że w tym aucie nie ma rezerwy. Zbiornik wskazuje tylko pełny bak i połowę. Dlatego zawsze wożę ze sobą kanister z benzyną - mówi Piotr.

Dwusuwowy silnik zadowala się, w zależności od stylu jazdy, spalaniem na poziomie 7 - 10 litrów. Nie ma możliwości przerobienia auta na gaz. Posiadacze syrenek nie mają za to problemów z dolewaniem oleju bezpośrednio do zbiornika paliwa. Popularny miksol miesza się z etyliną już w kanistrze.

- Auto w zeszłym roku było malowane. Nie mam problemu z częściami. W garażu mam ich tyle, że mógłbym złożyć drugą syrenę. Często ludzie oddają mi niepotrzebne części za darmo, czasami coś kupię za małe pieniądze. Dużo przywożę też ze zlotów, gdzie wymieniam się z posiadaczami syrenek - dodaje Piotr .

Oprócz syrenki Piotr ma też motor MZ 250, popularną "jaskółkę". Na zlotach zasiada za kierownicą auta
w goglach i czapce pilotce. Wcześniej jeździł trabantem i "maluchem".

- Kiedy jadę, ludzie najczęściej pozdrawiają mnie z ulicy. Często machają mi też policjanci. Nigdy jeszcze nie zatrzymali mnie do kontroli. Dobrze mieć coś oryginalnego.

Różni ludzie proponowali mi za syrenę duże pieniądze, nawet 3 tysiące. Nie zamierzam jej sprzedawać. Jest wielu ludzi, którzy jeżdżą syrenami od nowości i eksploatują je codziennie - kończy Piotr.


Syrena to pierwszy polski produkt motoryzacyjny. Od 1957 do 1972 wytwarzano ją w warszawskiej Fabryce Samochodów Osobowych. W tym roku produkcję auta przeniesiono do Bielska-Białej.

Ogółem powstało ponad 520 tysięcy syren osobowych oraz w odmianie towarowej Bosto. Auta były prymitywne, z silnikiem pochodzącym z pompy strażackiej, spartańskim wnętrzem i prostym układem jezdnym. Dopiero z czasem syreny modyfikowano, wprowadzając m.in. amortyzatory teleskopowe, dwuobwodowy układ hamulcowy, konstrukcję drzwi otwieranych pod wiatr, regulację położenia foteli i... lusterko zewnętrzne.

Ostatnia syrena opuściła fabrykę w 1983 roku.

od 7 lat
Wideo

Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bedzin.naszemiasto.pl Nasze Miasto