W Instytucie Yad Vashem w Jerozolimie odbyła się niedawno uroczystość przekazania oryginału "Pamiętnika Rutki Laskier", wydanego w ubiegłym roku w formie książki przez "Dziennik Zachodni". Dokument opublikowany już został także w językach hebrajskim i angielskim. W spotkaniu uczestniczyło ponad 400 osób, w tym wielu ocalonych z Holokaustu byłych mieszkańców Zagłębia. Obecni byli również Avner Shalev, dyrektor Instytutu Yad Vashem, David Peleg, ambasador Izraela w Polsce, Abraham Green, przewodniczący Światowego Związku Żydów Zagłębia i Zahava (Laskier) Scherz, przyrodnia siostra Rutki Laskier. Wśród gości z Będzina znalazła się Stanisława Sapińska, która pamiętnik uratowała, oraz członkowie Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Zagłębiowskiej.
Polska Anna Frank
Stanisława Sapińska ogląda zdjęcia z podróży do Izraela i przyznaje, że dzięki pamiętnikowi poznała mnóstwo ludzi. Jej nazwisko pojawiło najpierw na łamach "Dziennika Zachodniego", a teraz także prasy zagranicznej. No i ta podróż... Nie sądziła, że czekają ją takie przeżycia.
- Ten skromny zielony zeszyt Rutki wywołał wielkie poruszenie. Mówiąc o nim dziennikarzom, spodziewałam się, że pamiętnik zainteresuje społeczność lokalną, może trafi do będzińskiego Muzeum Zagłębia. A ja od czasu do czasu przyjdę sobie na niego popatrzeć - opowiada pani Stanisława.
Tymczasem od pierwszej publikacji w "Dzienniku Zachodnim" (6 stycznia 2006 r.) zainteresowanie zapiskami 14-letniej "polskiej Anny Frank", jak o Rutce piszą zagraniczne gazety, nie słabnie. Pani Stanisława cieszyła się, kiedy pamiętnik 14-letniej Żydówki został wydany. Ona, Polka, poznała Rutkę w swoim domu rodzinnym przy ulicy 1 Maja 13 w 1943 roku, na krótko przed wysiedleniem Żydów do getta. I tam dowiedziała się, że dziewczynka prowadzi sekretny dziennik, w którym notuje przeżycia i refleksje dotyczące okupacyjnej codzienności. Stasia wskazała jej wówczas miejsce ukrycia zeszytu. Ostatnie zapiski Rutki pochodzą z 24 kwietnia 1943 roku. Potem już więcej się nie widziały. Po 64 latach Stanisława Sapińska pojechała do Izraela, by tam pozostawić cenną pamiątkę po Rutce Laskier.
- Na początku chciałam, aby pamiętnik został w Będzinie, z wielu powodów. Zwyczajnie żal mi było się z nim rozstać. To jedna z moich największych pamiątek. Wyjątkowa. Zrobiło mi się przykro, że znajdzie się tak daleko stąd. Potem jednak doszłam do wniosku, że w Izraelu jest jego miejsce, bo to część historii narodu żydowskiego. Zawiera prawdę o losach Żydów w okupowanej Polsce, o cierpieniach, jakie zadali im hitlerowcy. I stwierdziłam, że tak będzie lepiej - mówi pani Stasia.
Wciąż pamiętają
Podróż i pobyt w Izraelu wspomina z zachwytem. Ma wrażenie, że to rodzaj podziękowania Rutki za opiekę nad jej zapiskami.
- Spotkałam się z ogromnym ciepłem i serdecznością już od powitania na lotnisku w Tel Awiwie. Ale co się może wydać dziwne, najwięcej wzruszeń przeżyłam, odkrywając pamiątki z rodzinnego miasta i Zagłębia.
Pani Stanisława odwiedziła między innymi Modiin, gdzie obejrzała memoriał Zagłębia, kamienne tablice z nazwami miast, których ustawienie odzwierciedla położenie miast w rzeczywistości.
- Poczułam, że oni wciąż pamiętają te miejsca i w ten wyjątkowy sposób są z nami związani.
W chwilach wolnych od zwiedzania odpowiadała cierpliwie na pytania związane z pamiętnikiem. - Najczęściej pytano mnie o relacje między mną a Rutką, w jaki sposób znalazłam pamiętnik, gdzie dokładnie był schowany. Niektórzy byli przekonani, że chowałyśmy go razem.
Te spotkania obudziły w niej wspomnienia z lat wojny, okupacji. Podczas jednej z rozmów rozpoznała kolegę z sąsiedniej będzińskiej szkoły.
- Czy ten rozgłos jest potrzebny? Wielokrotnie się nad tym zastanawiałam. Myślę, że Rutka byłaby szczęśliwa. Pamiętnik pokazuje, jaka kiedyś była jedność w Zagłębiu między Polakami i Żydami. Warto o tym mówić. To szczególnie ważne dla ludzi młodych. A spotkałam tam właśnie takich, którzy podkreślali, ile mieli pozytywnych przemyśleń po przeczytaniu zapisków Rutki.
To był dobry moment
O wzruszeniu podczas przekazywania pamiętnika mówi także Adam Szydłowski z Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Zagłębiowskiej.
- Wiele osób miało łzy w oczach. Trafiliśmy do domu Zahawy, przyrodniej siostry Rutki, gdzie poznaliśmy innych członków drugiej rodziny Jakuba Laskiera. Oni czują się szczególnie związani z Rutką. Ojciec męża Zahavy przełożył pamiętnik na język hebrajski. Poznaliśmy też kilka osób ze strony rodziny Hampel, matki Rutki. Rozmawialiśmy z kuzynką Rutki, która odwiedziła ją w Będzinie tuż przed wojną.
- Przekazując zeszyt, prosiłam, żeby się nim troskliwie opiekowali. I żeby dawali mi znać, co z nim się dzieje - mówi Stanisława Sapińska.
Tragiczne losy rutki
Rutka Laskier (ur. w 1929 r., zm. w sierpniu 1943) była polską Żydówką. Na świat przyszła w Gdańsku, gdzie jej ojciec Jakub Laskier pracował jako urzędnik bankowy. Na początku lat 30. rodzina przeprowadziła się do Będzina. Rutka mieszkała z rodzicami, bratem i babcią. Pamiętnik opisujący jej życie w będzińskim getcie pisała po polsku, piórem, czasem ołówkiem. W sierpniu 1943 roku Rutka Laskier została deportowana do obozu zagłady KL Auschwitz-Birkenau i zaraz po przewiezieniu zgładzona w komorze gazowej wspólnie z matką Dwojrą z domu Hampel i bratem Joachimem (ur. 1937). Z całej rodziny przeżył jedynie ojciec Rutki, Jakub Laskier, który po wojnie wyemigrował do Izraela, gdzie założył nową rodzinę; zmarł w 1982 roku. Zeszyt z zapiskami Rutka ukryła pod schodami domu przy ulicy 1 Maja 13, tam mieszkała w getcie. Wcześniej mieszkała tam jej polska koleżanka, Stanisława Sapińska. Pani Sapińska ujawniła istnienie pamiętnika po 63 latach.
Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?