Oko za oko, ząb za ząb

Problemy Ireny Owczarz, dyrektorki czeladzkiego Zespołu Szkół Specjalnych, zaczęły się w ubiegłym roku. Skargi słane do czeladzkiej Rady Miasta mówiły o niesłusznie zajmowanym przez nią stanowisku. Autorem listów był jeden z pedagogów ZSS, Tomasz Szotowski, przewodniczący MKZ NSZZ "Solidarność" w Czeladzi.

Na początku dyrektorka ignorowała oskarżenia. Jednak sytuacja zaczęła się zaogniać, a kolejne listy dotyczyły poniżania i dyskryminowania przez nią uczniów, a trafiły do kuratorium i ministerstwa.

Dziwne notatki

Ostatnia wizytacja kuratoryjna w szkole odbyła się we wrześniu. Po jej zakończeniu sporządzono notatkę służbową z wnioskami z wizytacji. Kuratorium wysłało ją do zainteresowanych stron. Okazało się jednak, że notatka wysłana do Zespołu Szkół Specjalnych brzmiała inaczej niż ta, którą otrzymał Tomasz Szotowski.

W szkolnej wersji wyraźnie napisano, że zarzuty skierowane przeciw dyrekcji nie znalazły potwierdzenia i występują przesłanki na podstawie, których można sądzić, że Tomasz Szotowski manipulował uczniami.

Notatka, którą otrzymał Tomasz Szotowski, zawiera tylko suche wyniki uczniowskich ankiet przeprowadzonych podczas wizytacji. Nie stwierdza natomiast jasno i wyraźnie, która ze stron miała rację.

Pojawia się pytanie, dlaczego kuratorium nie sporządziło jednobrzmiącego wniosku, który wyraźnie zakończyłby spór? Wysłanie dwóch różnych odpowiedzi do zainteresowanych stron nie rozwiązuje problemu tylko jeszcze bardziej go komplikuje.

- Wyniki anonimowych ankiet nie potwierdziły zarzutów stawianych dyrekcji. Dowodzą natomiast bardzo dobrego klimatu panującego pomiędzy dyrekcją a rodzicami i uczniami. Natomiast kiedy zapytaliśmy Tomasza Szotowskiego o jego udział w sprawie, otrzymaliśmy odpowiedź, że uczniowie, którzy wnieśli skargę, są pełnoletni - mówi Ewa Fiedziukiewicz, dyrektor Delegatury Kuratorium.

Tomasz Szotowski treść notatki, którą otrzymał ZSS, nazwał kpiną. Kuratorium natomiast oskarżył o nadużycia i nieuczciwość.

- Dlaczego kuratorium wysłało dwie różne notatki? Według mnie występują przesłanki świadczące o matactwie. Ktoś chce kogoś wybielić. Trzeba dokonać radykalnych zmian w kuratorium, żeby wszystko odbywało się uczciwie - komentuje Tomasz Szotowski.

Oskarżają się nawzajem

Dyrektor Irena Owczarz wraz z gronem pedagogicznym oskarża Tomasza Szotowskiego o manipulowanie uczniami celem jej dyskredytacji, a także wulgarne zachowanie, publiczne straszenie i pomawianie innych pedagogów oraz wykręcanie rąk i poniżanie swoich podopiecznych. Potwierdzeniu prawdziwości powyższych zarzutów służyć ma pisemna skarga pracownika szkoły oraz pismo jednego z rodziców.

- Tomasz Szotowski ściskał mu ręce i wykręcał w nadgarstku - tak jedna z matek opisuje sytuację, która spotkała jej syna, w piśmie z 10 grudnia 2003 roku.

- Pan Szotowski w obecności uczniów podniesionym głosem straszył mnie oddaniem do sądu za niedopilnowanie dzieci, które rzekomo zniszczyły gazetkę związkową - informuje Alicja Iwanowska, pedagog szkolny, w piśmie z 29 kwietnia 2002 r.
Tomasz Szotowski odpiera powyższe zarzuty i twierdzi, że oskarżenia są wyssane z palca.

- To bzdura. Jeśli te zarzuty są prawdą, to pytam, gdzie był dyrektor? Jeśli zachowywałem się niegodnie, to nie wiem, dlaczego dyrektor nie zareagował? W czasie, który opisuje się w tych notatkach, otrzymywałem nagrodę kuratora oświaty... - komentuje pedagog.

Sam natomiast przedstawia stos podobnych notatek, które godzą tym razem w Irenę Owczarz i innych pedagogów.