Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ogniem, mieczem i toporem

magdalena nowacka
olgierd górny
olgierd górny
Wieczorem w piątek pod Zamkiem zaroiło się od rycerzy. W roboczych opończach budowali wioskę Zakrzaczyn. Paweł Sokół i Piotr Kruszyński pracowali nad ważnym elementem - bramą, broniącą dostępu do zamkowych murów.

Wieczorem w piątek pod Zamkiem zaroiło się od rycerzy. W roboczych opończach budowali wioskę Zakrzaczyn. Paweł Sokół i Piotr Kruszyński pracowali nad ważnym elementem - bramą, broniącą dostępu do zamkowych murów.

- Dużo pracy jeszcze przed nami - przyznawali młodzi wojowie.

Słomiane chaty zbite z desek, rycerskie namioty - podnóże zamku bardzo szybko przybrało wygląd średniowiecznej osady.

Już tego samego wieczoru pod Zamek przybywali mieszkańcy Będzina, chętni do posłuchania rycerskich bajań przy ognisku. Niestety, bajarze nie dopisali i na atrakcje rycerskie trzeba było poczekać do następnego dnia.

Przybyli z całego kraju

Na turniej przybyli rycerze i damy z zaprzyjaźnionych bractw, m. in. z Krakowa, Ogrodzieńca, Wrocławia, Nysy, Raciborza, Warszawy, Opola. Gospodarzem było oczywiście bractwo I Chorągwi Czarnego Rycerza Kasztelanii Będzińskiej. Podziw będzinian, zwłaszcza tych najmłodszych, wzbudzały piękne stroje dam oraz zbroje i całe oporządzenie rycerskie. Witał wszystkich kasztelan Czarny Rycerz, czyli Krzysztof Uglorz, który wraz z komesem Tomkiem Konopczycem odbierał glejty.

- Witam wszystkich na turnieju. Mam nadzieję, że będzie on udany - mówił kasztelan.
Takimi samymi słowami przybyłych powitał Radosław Baran, prezydent miasta.
Tuż przed oficjalnym rozpoczęciem turniejów, kasztelan z dumą zaprezentował swojego syna i najmłodszego członka będzińskiej braci rycerskiej - sześciotygodniowego Michała.

Atak na Saracena

Pierwsze potyczki rozgrywali rycerze na koniach.
- Rycerze w uzbrojeniu późnopiętnastowiecznym, w pełnych zbrojach z oznaczeniami, właśnie wjeżdżają w szranki. Powitajmy Andrzeja Mrozińskiego herbu Jelita z Bractwa Ziemi Ogrodzienieckiej i Aleksandra Jurkowskiego z I Chorągwi Czarnego Rycerza. Chwała im! - komentował niczym prawdziwy średniowieczny herod komes Tomko Konopczyc.

Wśród zbrojnych na koniach pojawił się także rycerz zakonu NMP, czyli popularny Krzyżak.
Rycerze najpierw wzięli udziału w tzw. ataku na Saracena. Przedmiotem ataku był w tym przypadku jednak nie żywy przeciwnik, ale ogromna kukła z tarczą, w którą należało uderzyć.
- Dodatkowym utrudnieniem jest worek zaczepiony na ramieniu kukły. Jeśli rycerz nie będzie na tyle szybki i sprawny, aby uchylić się przed workiem, to zostanie nim trafiony z całą siłą tak że może spaść z konia - wyjaśniał komes.

Potem dzielni wojownicy zaprezentowali swoje umiejętności trafiając kopiami w okrągłe ,pierścienie" rzucane przez damy. Na koniec stoczono walki bezpośrednie. Rycerze walczyli honorowo, jeśli któryś z nich utracił kopię, przechodzono na walkę mieczami.

W turnieju bojowym o "Złoty Miecz Czarnego Rycerza" zwyciężył Czarny Wiesław z Grodźca na Dolnym Śląsku, rycerz z Chorągwi Księstwa Legnicko-Brzeskiego. Prywatnie - Wiesław Surówka ma 40 lat, rycerstwem interesuje się od sześciu, prowadzi małe gospodarstwo rolne i hoduje trzy konie. Działa też w straży pożarnej.

- Miałem bardzo trudnego przeciwnika, sprytnego i szybkiego. Turniej był na wysokim poziomie. Najtrudniejsze w walkach jest dźwiganie zbroi, która waży nawet do 40 kilogramów. W tym roku to mój kolejny sukces, wcześniej zająłem II miejsce na turnieju w Byczynie - mówił zwycięzca.

Szturm na zamek

Na ten atak czekano z niecierpliwością. Najpierw zaplanowano go na sobotni wieczór, potem ze względu na pogodę przeniesiono na niedzielę. Walka miała być nie na żarty, dlatego nad bezpieczeństwem czuwali ochotnicy z Grupy Ratownictwa PCK Bielsko-Biała, oddział w Będzinie.

- Trochę pracy mieliśmy. W większości były to tylko drobne skaleczenia, była przecięta warga. Jednego rycerza odtransportowaliśmy do szpitala. Miał głęboką ranę ramienia od toporka - mówiła Agnieszka Wilczek z opieki medycznej.

Aby wioska paliła się pod kontrolą, czuwali też strażacy. Dzięki im wszystkim, widzowie mogli podziwiać rycerskie potyczki.

- Od wczoraj przyglądamy się rycerskim zmaganiom. To świetna zabawa a także ciekawa i nietypowo przekazywana wiedza historyczna. Po prostu jest na co popatrzeć - mówił będzinianin Jan Skutnik, który wraz z dziećmi Klaudią i Michałem oraz teściową Janiną znaleźli się wśród obserwatorów szturmu na będzińską twierdzę.

Pani Barbara Petniak wraz z synem i wnukiem Michałem przyjechała na bitwę z Sosnowca.
- Wnuk zadaje nam tysiące pytań. Pyta się o ubiór rycerzy, dlaczego szturmują bramę, kto z nich jest dobry, a kto zły. Jest bardzo pochłonięty widowiskiem a my sami oglądając nie nadążamy z odpowiedziami - mówiła pani Barbara.

Przed szturmem na zamek, armia Czerwonego Pawła z Bolesławca spaliła wioskę Zakrzaczyn. Dzielnym będzińskim rycerzom udało się jednak ocalić swoją twierdzę.
Po bitwie długo świętowano zwycięstwo i biesiadowano.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bedzin.naszemiasto.pl Nasze Miasto