Pierwszego września 1939 roku wybuchła wojna polsko-niemiecka, a 17 września granice Ryska przekroczyła Armia Czerwona, by pięć dni później wejść do Lwowa. Obchodzimy 65. rocznicę tego zdarzenia. Wśród mieszkańców naszego regionu są osoby, które znalazły się pod okupacją sowiecką. Byli zesłani na Sybir.
Major Michał Suszczewicz mieszka w Będzinie i chociaż w starym dowodzie w miejscu urodzenia ma wpisany ZSRR, podkreśla, że nigdy nie czuł się Rosjaninem.
- Moja rodzina jest polska i nigdy nie zdradziłem swojej ojczyzny - podkreśla, dzieląc się wspomnieniami.
Urodził się 19 września 1920 roku w Brześcu nad Bugiem. Mieszkał w Leśnej, w województwie nowogródzkim. Kiedy miał kilka lat, zmarł mu ojciec. Matka wyszła ponownie za mąż, za legionistę.
- Wychowani z bratem byliśmy w duchu patriotycznym. Należałem do organizacji Orląt i do Związku Strzeleckiego. W 1939 roku, kiedy sowieci wkroczyli do Polski, zostałem deportowany z rodziną na Sybir - opowiada pan Michał. I nie ukrywa, że życie było tam ciężkie. - Pracowałem w sowchozie za pajdę chleba i kilka rubli. Nie pamiętam miejscowości, ale Polaków tam było około 800. Byłem cieślą i pracowałem fizycznie.
W codziennym życiu pomagała mu perfekcyjna znajomość rosyjskiego. Dzięki temu, czasami trudno było ustalić, czy jest Polakiem.
Spędził cztery lata na ciężkiej pracy. Potem służył w III Dywizji Piechoty Ludowego Wojska Polskiego. Skończył w Razaniu Szkołę Oficerską. Wstąpił do Samodzielnej Brygady Piechoty.
- Jako dowódca plutonu pełniłem służbę w oddziałach tyłowych, byłem też komendantem strażnicy na granicy w Cieszynie.
W 1945 roku poznał swoją przyszłą żonę, harcerkę i będziniankę Wiesławę. Pobrali się już w tym mieście podczas jego trzydniowej przepustki.
- Cały okres wojenny zachował się w pamięci nas wszystkich. Mimo to, mężowi najbardziej utkwił w pamięci okres pracy na Sybirze. Przez wiele lat często śniło mu się, że tam jest - krzyczał przez sen - opowiada pani Wiesława.
Przez lata wojennej tułaczki major Suszczewicz zgromadził wiele pamiątek, w tym także militarnych. Część przekazał Muzeum Zagłębia. Razem z żoną wciąż dzielą się swoimi wspomnieniami. Szczególnie z młodzieżą.
- Moją Ojczyzną zawsze była Polska. Nic tego nie zmieni. Ani ciężka praca w obozach, ani wojna - podkreśla pan Michał.
echodnia.eu W czerwcu wybory do Parlamentu Europejskiego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?