Nadzieja na remont dworca jest, ale...

Dworzec PKP w Będzinie jest w fatalnym stanie, choć stoi w centrum. Na placu przed nim zbiegają się najważniejsze ulice. Architekci zaprojektowali tę budowlę trochę jak ratusz. Ma nawet "ratuszową" wieżę z zegarem.

Niestety, w całym budynku PKP wykorzystuje tylko jedną kasę. Są też pozostawiająca wiele do życzenia toaleta, rozgrabione poczekalnie, niebezpieczne przejście podziemne, fryzjer, stoisko z pieczywem, hot-dogi i kilka zamkniętych sklepów.

- Występowaliśmy w sprawie dworca do PKP - mówi Tomasz Delowski z Urzędu Miejskiego. - Ale są przeszkody formalne. PKP nie jest chyba nawet właścicielem budynku i nie w pełni może nim dysponować. Tymczasem stan dworca jest fatalny i nie jest dobrą wizytówką miasta.

Dla kolei jednak problem dworca w Będzinie stanowi margines zainteresowań.

- Nie pamiętam, co się dzieje w Będzinie - mówi Tadeusz Madera z Zakładu Nieruchomości PKP w Katowicach. - Mamy pod opieką około 300 dworców, a problem Będzina nie jest najważniejszy. Przede wszystkim musimy zająć się dworcem w Katowicach. W każdym razie jeżeli znajdzie się ktoś, kto będzie chciał w będziński dworzec zainwestować, a nie będzie ku temu przeszkód formalnych, to na pewno nie będziemy stawiać przeszkód.

Inwestor musiałby mieć pewność, że może kupić dworzec, albo wydzierżawić go na długi czas. Budynek wymaga dużych nakładów na remont i adaptację.

- Jestem po rozmowach z potencjalnym inwestorem - zapewnia Tomasz Delowski. - Chodzi o firmę handlową. Na terenie dworca mógłby powstać sklep o powierzchni 800 m kwadratowych oraz galeria handlowa na dalszych 700 m. Chcemy, by kolej zgodziła się na sprzedaż dworca, a najlepiej na przekazanie go miastu. Niestety, to kolej musi wykonać ruch, który umożliwi przywrócenie dworca miastu. Oczywiście nie będzie przeszkód, by nadal funkcjonowała tam kasa biletowa prowadzona przez PKP.