Młodzi kabareciarze bawią publiczność nie tylko w regionie

Jest ich czworo: Tomasz Woźniak, Jarosław Ciszek, Paweł Kos i Artur Warcholiński. Tomasz jest studentem ekonomii, pozostali członkowie kabaretu "Klinkiernia" to tegoroczni maturzyści, absolwenci II LO w Będzinie. Choć tak naprawdę działają od czerwca 2005 roku, już zostali zauważeni. Między innymi prezentowali się na znanym przeglądzie "Paka" w Krakowie.

Polityczny i literacki

Głównym autorem tekstów do skeczów (choć pozostali też już się włączają) jest Tomasz.

- Lubimy humor polityczny i w naszych skeczach często do niego nawiązujemy. Choćby w ostatnim, pod hasłem "Stop wariatom sejmowym", którego tytuł stworzyliśmy parafrazując hasło "Stop wariatom drogowym". I widzimy, że ludziom też on się podoba. Wszystkich nas, zwłaszcza po ostatnich wyborach coś irytuje i śmieszy. Staramy się to wykorzystać - mówi Tomasz.

Szukając inspiracji do swoich programów, korzystają często z reklam telewizyjnych. Nie boją się żartować z tematów kontrowersyjnych. Za jedne z najlepszych, jak dotąd, swoich prezentacji uważają "Romea i Julia (na) ".

- Czerpiemy ze znanych tekstów z literatury, filmu, programów telewizyjnych. Dla przykładu można tu wymienić "Harrego Pottera", "Władcę Pierścieni" czy "Samych Swoich". Zdania, powiedzonka, wyrywamy z kontekstu i "podajemy" tak, aby nadać trochę nowego znaczenia, nie rzadko na pograniczu absurdu - mówią Tomek i Artur, który ostatnio pracuje nad skeczem związanym z programem "Nieustraszeni".

Podczas "Paki" zaprezentowali się w "Literackim przekładańcu".

- Poczuliśmy się rzuceni na głęboką wodę, ale nie ukrywamy, że samo przejście przez pierwsze eliminacje oceniamy jako sukces. Zgłosiło się bowiem około stu zespołów, które musiały przesłać prezentacje na kasetach wideo. Mieliśmy pozytywne recenzje zarówno ze strony publiczności, jak i jury. Na pewno doceniono to, że adresujemy nasz program do ludzi młodych, ale inteligentnych. Trzeba mieć pewną znajomość literatury czy filmu, żeby śmiać się z niektórych aluzji - mówią członkowie kabaretu.

Wymagająca publiczność

Ale jeśli ktoś nie przepada za literaturą, w programie "Klinkierni" znajdzie też skecze także o innej tematyce. Dla autorów na pewno jednym z priorytetów jest to, aby odwoływać się (to jeśli chodzi o humor polityczny) do wydarzeń aktualnych.

Czasem pomysły po prostu tłoczą im się w głowie, czasem materiały zbierają przez kilka miesięcy.

- Skecz "Romeo i Julia (n)" pisałem trzy miesiące, ale inny, nawiązujący do programu "997" zaledwie przez dwa dni. Każdy scenariusz czytam moim kolegom. Czasem na bieżąco wprowadzamy poprawki. Jak dotąd, żadnego mojego tekstu jeszcze nie odrzucili. Ja sam zresztą wyczuwam, czy to, co piszę jest naprawdę śmieszne. Jeśli mam wątpliwości, to rezygnuję - mówi Tomasz.

Cały czas obserwują publiczność. Zauważyli, że staje się coraz bardziej wymagająca. Mało śmieszy prosty żart, niezbyt dobrze odbierane są wulgaryzmy.

- Nie wzorujemy się na żadnym kabarecie, choć są oczywiście takie, które podobają nam się bardziej. Mamy wiele szacunku dla tych starszych, na przykład "Kabaretu Moralnego Niepokoju". Ostatnio mieliśmy też okazję wystąpić z kabaretem "Ani mru mru".

Obecnie członkowie zespołu prowadzą rozmowy z organizatorami sosnowieckich Juwenaliów, w sprawie ich występu 13 maja. A informacje o działalności "Klinkierni" można też znaleźć na stronie internetowej www.klinkiernia.za.pl

Skąd nazwa?

Nazwa "Klinkiernia" powstała nie przez przypadek. Pomysł kabaretu narodził się na imprezie. A impreza odbywała się w Gródkowie, w starym budynku, w którym kiedyś mieściła się... właśnie klinkiernia.