Marzenia się spełniają

Sławków Wybudowana zaledwie dwa lata temu sławkowska hala sportowa, tenisistów stołowych gościła po raz pierwszy. Organizatorzy zaprosili zawodników z województw śląskiego i małopolskiego. W ośmiu kategoriach wystartowało łącznie 173 zawodniczek i zawodników.

- Turniej tenisa stołowego na podobnym poziomie to było moje marzenie i na szczęście udało mi się je zrealizować. Cel podstawowy to popularyzacja tej w miarę taniej dyscypliny sportu wśród młodszych i starszych osób. Zamiast wystawać pod przysłowiową budką z piwem można przecież zagrać w ping-ponga. Dla mnie tenis stołowy jest tak widowiskowym sportem, że warto w niego inwestować - mówi Janusz Łuckoś, współorganizator turnieju.

Zawodnicy z kilkunastu miejscowości zagrali na 11 stołach, co świadczy m.in. o randze imprezy. Licznie dopisała publiczność i dzięki emocjonującym pojedynkom bawiła się znakomicie.
Największe emocje wzbudziła walka w kategorii mężczyzn od 19 do 40 lat. Zwycięzcą po zaciętym pięciosetowym pojedynku okazał się Sebastian Krupa z Chorzowa, który w pokonanym polu pozostawił Adriana Eliasza z Sosnowca.

- Przyjęliśmy zasadę, że w naszym turnieju startują wyłącznie amatorzy lub zawodnicy startujący w rozgrywkach do szczebla III ligi. W ten sposób otworzyła się szansa na start nawet tych najsłabszych, choć trzeba przyznać, że turniej stał na wyjątkowo wysokim poziomie - mówi Henryk Różalski, sędzia główny turnieju.

- Zanim powstała hala mieliśmy pewną pustkę w mieście, teraz praktycznie w 100 procentach wykorzystujemy jej walory, m.in. dzięki takim jak dzisiejsza imprezom - mówi Janusz Łuckoś, jeden ze współorganizatorów turnieju.

I mistrzostwa Sławkowa zakończyły się także sukcesem organizacyjnym. Dzięki temu II mistrzostwa mają być rozegrane za rok.

- W tym roku miasto praktycznie nie zaangażowało się finansowo w organizację imprezy, a mimo wszystko udało się wśród sponsorów zdobyć potrzebne fundusze. Drugi turniej zamierzamy zorganizować dokładnie za rok. Jeśli oczywiście dopiszą sponsorzy, bez których podobne imprezy nie mają, niestety, racji bytu -mówi Janusz Łuckoś.