Rodzice są zdenerwowani, a nauczyciele bezradnie rozkładają ręce. W Szkole Podstawowej nr 7 w Czeledzi są dwie pierwsze klasy. W jednej jest 30 uczniów w drugiej aż 34. Jak opanować taki żywioł? Ile razy pierwszoklasista będzie miał szansę odpowiedzieć na lekcji? I czy nauczyciel zdąży przez 45 minut każdemu dziecku poświęcić więcej niż minutę?
Wydali na remonty
- Pan burmistrz chwali się, że podczas swojej kadencji tyle zrobił dla czeladzkiej oświaty. Tylko jak się do tego mają przepełnione klasy pierwsze? Jak dziecko ma się uczyć w takiej klasie - pyta mama jednego z pierwszoklasisty.
Joanna Durdzińska, dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 7, niewiele może poradzić.
- Owszem, było zebranie z rodzicami, ale tak naprawdę to szkoła nie ma wpływu na to, by została jeszcze utworzona dodatkowa klasa. Organem prowadzącym jest gmina Czeladź. To zależy więc od budżetu i decyzji władz miasta. A dodatkowych funduszy po prostu nie ma - mówi pani dyrektor.
Przyznaje, że taka sytuacja nie jest komfortowa ani dla nauczycieli, ani dla uczniów. Co ciekawe, problem ten dotyczy tylko najmłodszych.
- W klasach piątych mamy około dwudziestu uczniów, w szóstych o dwie osoby więcej, a w czwartych średnio 25 -- 29 osób - wylicza pani dyrektor.
Tak krawiec kraje...
Dodaje także, że taka liczba dzieci w jednej klasie została zatwierdzona przez kuratorium. Czy jednak pieniądze są rzeczywiście głównym problemem?
- Górna granica liczebności dzieci w klasie wynosi 36. Można to obliczyć na podstawie przyznawanych subwencji oświatowej. Liczba dzieci w pierwszych klasach SP nr 7 została zaakceptowana przez kuratorium jeszcze przed decyzją gminy. Chciałbym też podkreślić, że zajęcia językowe i z wychowania fizycznego odbywają się z podziałem na grupy. Konsultowaliśmy liczbę dzieci w klasach z gronem nauczycielskim i związkami zawodowymi. Oczywiście chciałbym, żeby klasy były mniej liczne, ale wszystko zależy od budżetu. A potrzeb w zakresie oświaty nie brakuje. W tym roku sporo wydaliśmy na remonty i nowe obiekty sportowe przy szkołach. Czasem trzeba wybrać - mówi Marek Mrozowski, burmistrz Czeladzi.
Kto na tym skorzysta?
Problem dotyczy nie tylko uczniów. W Przedszkolu Miejskim nr 5 jest w grupie z pięciolatkami uczy się szóstka sześciolatków. "Nie załapali się" do pierwszej grupy sześciolatków.
- Nie podoba mi się, że moje dziecko chodzi do takiej łączonej grupy. Ma sześć lat i program inny, niż dla pięciolatków. Przecież to będzie tak, jakby się cofnął - mówi matka przedszkolaka.
Renata Biżek, dyrektorka PM nr 5, takiego problemu nie widzi.
- Było za mało tych dzieci, żeby stworzyć jeszcze jedną grupę. Mają osobne książki i będą przerabiały program zgodny z ich wiekiem. A to, że będą razem, na pewno korzystnie wpłynie na rozwój tych młodszych, pięcioletnich - przekonuje pani dyrektor.
Dodaje także, że szóstka sześciolatków nie chodziła wcześniej do przedszkola.
Wyniki II tury wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?