Drogie białogłowy i wy waćpanowie! Za chwilę stanie się uroczystość wielka, nieostatni zajazd na Litwie - witał zgromadzonych na rynku staropolski mistrz ceremonii, w którego wcielił się Wojciech Pacula.
Świętowano otwarcie odremontowanej 222-letniej karczmy. Ku zdziwieniu wielu, zajazd na Litwie rzeczywiście się udał, choć nie obyło się bez problemów.
Toporem w bramę
Litwą okazała się piękna klacz, która jako pierwsza przekroczyła podwoje historycznej karczmy. Za nią weszli pierwsi goście. Witał ich burmistrz Bronisław Goraj, który wraz z posłem Zbigniewem Podrazą otworzyli wrota karczmy... toporem.
Wyremontowanie karczmy musiało być nie lada wydatkiem.
- Część pokryło miasto, sporo nowi dzierżawcy. Nie ukrywam, że rozpatrując oferty, braliśmy pod uwagę te, w których oferowano największe sumy na pokrycie remontu - tłumaczył burmistrz Goraj.
O źródłach historycznych i etymologii nazwy karczmy mówił historyk, dr Zbigniew Matuszczyk. To między innymi dzięki niemu ustalono datę powstania karczmy i odtworzono wszystkie wnętrza.
- Pełna nazwa zajazdu brzmi: Austeria Miejska, Pierwochą zwana. Nazwa Austeria pochodzi z języka włoskiego i oznacza karczmę z prawem zajezdnym czyli prawem do przyjmowania gości i nocowania ich. Co do drugiej części nazwy są przynajmniej dwie sugestie. Pierwocha może oznaczać pierwszą, czyli największą pod względem dochodów ze wszystkich karczem (były w Sławkowie w VIII wieku co najmniej trzy). Nazwa może także pochodzić od nazwiska dzierżawców, zwłaszcza że do dzisiaj w Sławkowie mieszka rodzina o takim nazwisku - tłumaczył doktor Matuszczyk, odsłaniając tablicę z nazwą i datą powstania karczmy.
Stancja i szynk
Karczma ma kształt litery T i składa się z izby karczemnej, czyli szynku, kuchni, stancji gościnnej zwanej też alkierzem, komory, kantorku i zajazdu czyli dawnej wozowni.
- Wcześniej nigdy tu nie byłem, a mieszkam w Sławkowie już od 37 lat. Cieszę się, że odnowiono ten zabytek i nasze miasto ma się czym pochwalić - mówił Marek Galicki, sławkowianin.
Bawiono się nie tylko w karczmie, ale i przed nią. Raczono się staropolskim jadłem i napitkami, brano udział w staropolskich konkursach. Największym powodzeniem cieszył się czwórbój.
Pierwszą konkurencją było rozcinanie główki kapusty zabytkowym toporem, drugą noszenie wiader wody na starych nosidłach, kolejnymi mielenie ziaren na mąkę i dojenie kozy. W konkurencjach tych celowali panowie. Wśród nich znalazł się także pan Galicki.
- Konkurencja z szybkim przenoszeniem wody, tak by nie uronić ani kropli, była dla mnie prosta. Kiedy byłem młody, nie mieliśmy w domu kanalizacji i wodę nosiłem na podobnych nosidłach ze studni, która była ponad 1,5 kilometra od domu - tłumaczył mieszkaniec Sławkowa. Trudno się więc dziwić, że uzyskał jeden z najlepszych czasów - 22 sekundy.
Po sławkowskim rynku przechadzały się białogłowy w towarzystwie sumiastych szlachciców. Rozgrzani okowitą, bawili się z iście staropolską fantazją.
Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?