Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kursy tańca przeżywają prawdziwe oblężenie

Magdalena Nowacka
Tuż przed godziną 18, sala teatralna Ośrodka Kultury zamienia się w salę balową. Tu właśnie odbywają się zajęcia z tańca towarzyskiego, prowadzone przez Justynę Mazur i jej brata Marcina.

Tuż przed godziną 18, sala teatralna Ośrodka Kultury zamienia się w salę balową. Tu właśnie odbywają się zajęcia z tańca towarzyskiego, prowadzone przez Justynę Mazur i jej brata Marcina. To para taneczna klasy B w dwóch stylach: tańcach standardowych i latynoamerykańskich. Są będzinianami.

Tańczy chodząc

Justyna jest śliczną blondynką, typem urody przypominająca Małgorzatę Kożuchowską. Nawet kiedy chodzi, ma się wrażenie, że tak naprawdę to stawia taneczne pas. Oboje z bratem tańczyli przez sześć lat. Kiedy jednak rozpoczęli studia, przestali traktować taniec zawodowo. Justyna jest prawnikiem, Marcin geodetą. Oboje jednak wciąż kochają poruszać się w rytmie muzyki.

- Moja przygoda z tańcem rozpoczęła się od baletu. Chyba w tym samym czasie Marcin zaczął chodzić na zajęcia w klubie tańca. Kiedy jego partnerka zrezygnowała, Marcin poprosił mnie, abym ją zastąpiła. I tak to się zaczęło - opowiada Justyna.

Na pytanie jak się tańczy z własnym bratem i czy, jak to w rodzeństwie, nie było za dużo kłótni, uśmiecha się.

- Pewne napięcie jest wpisane w taką wspólną naukę. Wynika to także z ambicji partnerów. Ale nasze sprzeczki zawsze działały na nas mobilizująco - podkreśla Justyna.

Mówi o sobie, że najlepiej "czuje" tańce latynoamerykańskie, bardzo lubi rumbę i sambę.

Kurs, który prowadzą w Będzinie, nie jest ich pierwszym.

- To już chyba czwarty czy piąty, oprócz tego zdarzają się też sytuacje, że uczymy znajomych. Nie traktujemy jednak tego w sensie zarobkowym. Po prostu sprawia nam to ogromną przyjemność, jak kogoś zarażamy bakcylem tańca. A taniec to wspaniałe antidotum na prozę życia - Justyna przerywa rozmowę, by odpowiedzieć na powitanie kursowiczów. Choć to jedno z pierwszych spotkań, widać, że nauczyciele przypadli do gustu uczniom. Zajęcia trwają dwie godziny, w przygotowanym programie jest pięć tańców standardowych i pięć latynoamerykańskich. Justyna przyznaje, że obserwuje wzmożone zainteresowanie tym sposobem spędzania wolnego czasu odkąd w telewizji można oglądać program "Taniec z gwiazdami". Sama też ogląda go z przyjemnością.

- Moją faworytką od pierwszej edycji jest Anna Głogowska. Wspaniała tancerka i świetna trenerka. Trzymam za nią kciuki, tym bardziej, że teraz tańczy chyba z najlepszym jak dotychczas partnerem - mówi Justyna.

Na początku bywa trudno. Marzenia o tym, że po paru lekcjach popłyniemy po parkiecie lekko jak łabędzie, niestety dość szybko trzeba zweryfikować.

W rytmie

- Najtrudniejsze jest chyba poczucie rytmu, który w każdym tańcu jest inny. I to uchwycenie właściwego dla danego tańca i melodii poruszania się sprawia problem. Potencjał w ludziach jest różny, jednym przychodzi to szybciej, drudzy muszą ćwiczyć więcej. Najważniejsze jest żeby poczuli jak mogą panować nad swoim ciałem. My mamy im w tym pomóc - mówi pani prawnik.

Rozpoczynają się zajęcia. Marcin, przystojny, wysoki mężczyzna obiecuje:

- Dziś poznamy dwa nowe tańce. W walcu będzie gorąco, a w rumbie nastrojowo. No i będzie się kręciło w głowie - ostrzega nauczyciel.

Obecnie na kurs zapisało się 35 osób.

Są pary, ale nie brakuje też solistów, a ściśle mówiąc, solistek.

- Dziewczyny powtarzają kroki same, a poza tym staramy się, aby dochodziło do wymiany partnerów. Także nie ma problemu, jeśli ktoś przyjdzie na kurs sam - zapewnia Justyna. Tak też zrobiły koleżanki, Jola Wieczorek z Goląszy Dolnej i Dorota Bacia z Czeladzi.

- Zawsze lubiłam tańczyć i już od dawna zbierałam się, aby zapisać się na kurs. Namówiłam koleżankę, abyśmy wreszcie ruszyły się zza biurek, przy których codziennie pracujemy. I nie żałujemy. Oprócz tego, że naprawdę się uczymy, to jest też bardzo miła atmosfera. Jesteśmy same, bo nasi mężowie niestety nie dysponują czasem. Muszą więcej pracować - śmieje się Dorota.

Jest niewysoką brunetką, ale w tańcu porusza się bardzo zgrabnie. Zresztą, generalnie paniom idzie ciut lepiej. Panowie mają jeszcze opory w rozluźnieniu ciała.

Kilkuminutowa przerwa. Większość osób automatycznie sięga po wodę mineralną. Taniec wymaga naprawdę kondycji. Ale widok płynących po parkiecie Justyny i Marcina dodaje mobilizacji.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Filip Chajzer o MBTM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bedzin.naszemiasto.pl Nasze Miasto