Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kiedyś zastąpi go syn

Sebastian Reńca
Starszy ogniomistrz Henryk Sęczek nie uważa się za wyjątkowego bohatera.
Starszy ogniomistrz Henryk Sęczek nie uważa się za wyjątkowego bohatera.
Starszy ogniomistrz Henryk Sęczek jest dowódcą zastępu. Służy w straży pożarnej od 17 lat. W tym roku otrzymał Krzyż Zasługi za dzielność. - To za akcję w Wojkowicach. Paliło się w starym bloku - opowiada pan Henryk.

Starszy ogniomistrz Henryk Sęczek jest dowódcą zastępu. Służy w straży pożarnej od 17 lat. W tym roku otrzymał Krzyż Zasługi za dzielność. - To za akcję w Wojkowicach. Paliło się w starym bloku - opowiada pan Henryk. - Gdy dojechaliśmy na miejsce, ludzie przed budynkiem powiedzieli nam, że w środku jest mężczyzna. Weszliśmy do środka. Ja, Włodek Migdał i Marcin Król. Nie było tam tyle ognia, co dymu. Nie widać było nawet światła latarki.

Uratowali człowieka

Strażacy przeszukiwali pomieszczenia przez 10 minut. W końcu znaleźli nieprzytomnego mężczyznę.

- Kiedy wynieśliśmy go na dwór, pierwszej pomocy udzielił mu starszy ogniomistrz Ireneusz Komendarski. Mężczyzna przeżył - opowiada strażak. - Jeżeli ktoś nam mówi, że w płonącym budynku jest człowiek, to musimy to sprawdzić. Jednak nie zawsze te informacje się potwierdzają.

Każda akcja gaśnicza czy ratunkowa grozi strażakom utratą zdrowia, a nawet życia.

- Jakiś strach zawsze się odczuwa. Tylko osoby niespełna rozumu się nie boją. O strachu zapomina się dopiero podczas akcji. Ważne jest też to, że ma się za plecami kolegów, którzy zawsze pomogą. Gdy jest już po wszystkim, człowiek ma świadomość, że znowu się sprawdził - mówi pan Sęczek. - O jakiś tragediach myśli się dzień, dwa, a potem zapomina. Inaczej człowiek by zwariował.

Akcje i akcyjki

Wśród wielu akcji, jakie pan Henryk przeżył w ciągu 17 lat służby w straży pożarnej, zapamiętał zwłaszcza powódź w Nieboczowej.

- Przyjechaliśmy na miejsce, by ewakuować tamtejszych mieszkańców. Oczywiście ludzie nie chcieli opuszczać swoich domów, w których mieszkali od kilkudziesięciu lat - wspomina strażak. - Potem zostaliśmy tam, by obserwować stan rzeki w korycie. Woda wylała kilkadziesiąt metrów wcześniej od miejsca, w którym staliśmy. W pewnym momencie przed tragedią ostrzegły nas... krety, uciekające z łąki. Jedynie dzięki brawurowej jeździe Jacka Tomasika uratowaliśmy wóz, bo woda sięgała już kabiny.

Prócz takich dużych, pamiętnych akcji, strażacy muszą np. zdejmować koty z drzew, zaplątane w druty ptaki, psy, które gdzieś wpadły, czy walczyć z gniazdami os lub szerszeni.

- Pewnego kota na Osiedlu Zamkowym ściągaliśmy z drzewa przez kilka dni pod rząd. Miał tam chyba upatrzone jakieś gniazdo z pisklakami - mówi pan Henryk. - Niedawno natomiast wyciągaliśmy psa, który wpadł do wkopanych w ziemię cembrowin. Psa w końcu wyciągnęliśmy, choć na początku warczał na nas.

Lepiej nie straszyć

Pan Henryk zostawia swoją pracę przed drzwiami domu. Nie opowiada żonie Dorocie za wiele o tym, co robił poczas służby. Uważa, że dzięki temu żona jest spokojniejsza.

- Nasz syn, Jakub, jest fanem taty - wszystko, co jest związane ze strażą pożarną bardzo go interesuje - mówi pani Dorota. - Oczywiście jeszcze nie wiadomo kim będzie w przyszłości, ale marzy mu się być strażakiem jak tata.

- Syn ogląda filmy dokumentalne o akcjach strażackich, bawi się w strażaka. Jego siostra, Aleksandra, śmieje się z niego, że w głowie ma tylko straż - dodaje dumny ojciec. - Kuba bardzo dobrze umie naśladować syrenę wozu strażackiego. Lubi bawić się z kuzynem w strażaków. Zasuwają zasłony w oknach, a potem z rurą od odkurzacza i latarkami przeszukują pokoje.
Po służbie pan Henryk lubi odpoczywać w domu, gdzie zawsze znajdzie się coś do zrobienia.

- Lubię czytać książki, ale czytam wszystko, co wpadnie mi w rękę - mówi pan Sęczek. - Cały czas towarzyszy mi muzyka. Kiedy nie będę jej słuchał, to będzie oznaczać, że się zestarzałem.

- Mąż uwielbia dzieci, a dzieci uwielbiają jego. Lubi poświęcać im dużo czasu. Często też razem zabieramy dzieciaki na wycieczki rowerowe - dodaje żona.

Pan Henryk ma zamiar pracować w straży do czasu, kiedy pozwoli mu na to zdrowie i wiek. Na razie nie wyobraża sobie siebie na emeryturze.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bedzin.naszemiasto.pl Nasze Miasto