Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Już nie fedrują

Łukasz Podlejski
Bolesława Ciepielę, jak wszystkich byłych górników, najbardziej boli postępująca ruina budynków dawnej kopalni.
Bolesława Ciepielę, jak wszystkich byłych górników, najbardziej boli postępująca ruina budynków dawnej kopalni.
Górnictwo węglowe w Grodźcu ma piękne tradycje. Choć od czasu zamknięcia miejscowej kopalni minęło już prawie pięć lat, dawny zakład wciąż żyje w pamięci mieszkańców. Nic dziwnego.

Górnictwo węglowe w Grodźcu ma piękne tradycje. Choć od czasu zamknięcia miejscowej kopalni minęło już prawie pięć lat, dawny zakład wciąż żyje w pamięci mieszkańców. Nic dziwnego.

Zaczęło towarzystwo

Kiedy wydobycie rosło, w dzielnicy kwitło życie społeczne i kulturalne. Pierwszą kopalnię, "Grodzieckie Towarzystwo Kopalń Węgla i Zakładów Przemysłowych", założono w 1899 roku. W latach 30. zaczęto ją nazywać "Grodziec II" i tak było aż do zamknięcia kopalni "Grodziec I" w 1938 roku. "Jedynkę" budowano przez trzy lata u progu XX wieku, na terenach nadanych Towarzystwu przez Stanisława Ciechanowskiego.

- W całej historii grodzieckiej kopalni było siedem szybów - mówi Bolesław Ciepiela, autor monografii Grodźca. - W latach 70. rozpoczęła się rekonstrukcja zakładu. Zmniejszono wydobycie dobowe z trzech do czterech tysięcy ton. Dla przewozu urobku wprowadzono większe wozy, a od 1971 roku wydobywano węgiel tylko z poziomu 500 metrów.

Były ofiary

Na dole istniało wiele naturalnych zagrożeń. Ze stropu i ociosu często odrywały się skały, zawodziły urządzenia mechaniczne. Tylko w ciągu trzydziestu lat po wojnie śmierć poniosło tu trzydziestu górników. Najbardziej tragiczny był rok 1991, w którym odnotowano aż 204 wypadki.

- To była ciężka kopalnia - wspomina Mieczysław Kozioł, niegdyś inspektor nadzoru w KWK Grodziec. - Miała urozmaiconą tektonikę, poprzecinaną uskokami. W końcowym okresie wybierano na zawał. Istniały już tylko cienkie pokłady węgla. Jeszcze na początku XX wieku były o wiele grubsze. Oczywiście, że zdarzały się wypadki, ale nie było ich wiele. Za to dość było zasobów, by fedrować. Wydobywano tu węgiel wysokokaloryczny. Zakład mógł nadal istnieć, dawał utrzymanie mieszkańcom Grodźca i okolic.

Jedyna żywicielka

Na początku załogę kopalni tworzyli głównie mieszkańcy ościennych wiosek. W miarę, jak przybywało domów zakładowych, więcej górników osiedlało się w Grodźcu. Dzieci robotników miały szkołę i przedszkole. Niedaleko kolonii robotniczej, przy ulicy Kościuszki, stworzono dla nich park. W miejscowości panowała familijna atmosfera. Wydawało się, że ze względu na znaczne zasoby węgla, kopalnia będzie fedrować do 2010 roku.

Tymczasem ostatni wózek węgla wyjechał spod ziemi 31 grudnia 1998 roku. Na nic zdały się protesty, organizowane m.in. przez związek zawodowy ,Sierpień 80". Odchodzącym wypłacono zasiłki górnicze, obiecywano też zatrudnienie na giełdzie warzywnej i w ogrodzie zoologicznym, jakie miały powstać w Grodźcu. Nic z tych obietnic nie wyszło, a niewielu górników odnalazło się w nowej rzeczywistości.

Gdy już kopalnia nie fedrowała, 4 grudnia 1999 r. urządzono ostatnią Barbórkę. Uczczono też stulecie zakładu, po którym pozostały puste budynki.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bedzin.naszemiasto.pl Nasze Miasto