Interwencja policji była konieczna, by ostudzić emocje po meczu piłkarskiej ligi okręgowej między walczącą o awans Zaporą Przeczyce i broniącymi się przed spadkiem rezerwami Szczakowianki. Faworyzowani gospodarze przegrali 1:2, z czym nie mogli pogodzić się ich kibice. Na szczęście ograniczyli się tylko do słownej agresji wobec katowickiego sędziego Jacka Lisa.
Nerwy prezesa
Gospodarze z pracy arbitra byli niezadowoleni przez większość meczu, czemu dawali wyraz regularnie obrzucając sędziego obelgami. To niestety norma, zwłaszcza na boiskach niższych klas.
- Jednym uchem wleci, drugim wyleci. Najważniejsze to nie dać się sprowokować - tłumaczy Henryk Kurek, sędzia i jednocześnie kierownik przeczyckiej drużyny.
Miejscowi nie mogli sędziemu wybaczyć rzutu karnego podyktowanego Szczakowiance. Po końcowym gwizdku nerwy opuściły Pawła Cichego, prezesa Zapory, który głośno dawał wyraz niezadowoleniu z pracy arbitra.
Błyskawicznie znalazł naśladowców. Jacek Lis opisał całe zdarzenie w meczowym protokole i wezwał na pomoc stróżów prawa. Podpisania protokołu odmówił Roman Miszczak, który w sobotę pełnił jednocześnie rolę kierownika (Henryk Kurek sędziował A-klasowy mecz w Byczynie).
- Nie doszło do rękoczynów. Po prostu panowie powiedzieli sobie kilka przykrych słów - zapewnia Roman Miszczak. - Nie śledziłem całego zajścia, byłem zbyt załamany porażką.
Jacek Lis nie chciał wczoraj ani komentować, ani udzielać informacji o całym zajściu. Pierwszoligowiec wśród kibiców innych klubów zagłębiowskiej "okręgówki" ma opinię czarnego charakteru.
Gdy piłkarze AKS Niwka zdobyli bramkę w meczu z pretendującą do awansu Sarmacją (przegrali 1:2), będzianie upatrywali w tym "ręki" Macieja Mizi, a nie przytomnego zachowania się na boisku Radosława Sujki.
Mniejsze zło?
W spotkaniu sosnowieckiej klasy A między Zagłębiakiem Tucznawa i jego dąbrowskim imiennikiem, goście w 76 min. zeszli z boiska, gdy sędzia Andrzej Żelazny ukarał czerwoną kartką Marcina Błauta.
- Ten mecz został rozstrzygnięty w pierwszych minutach. Później arbiter niepotrzebnie zezwolił na brutalną grę ze strony gospodarzy, a nas chciał wykartkować - opowiada Janusz Wrzesień z dąbrowskiego Zagłębiaka. - Postanowiliśmy zejść z boiska, żeby nie doszło do rękoczynów.
Gospodarze już w 2 min. prowadzili 2:0, a w 10 min. zdobyli trzecią bramkę po ewidentnym karnym. Później, jak to często bywa w derbowych meczach, jedni i drudzy nie szczędzili nóg rywali.
- Sędzia, mający pilnować reguł gry, używał przy tym wulgarnego języka. Błaut oglądając czerwoną kartkę, usłyszał spier.... - dodaje Janusz Wrzesień.
Wcześniej dąbrowski piłkarz zagroził jednak arbitrowi, że go zabije...
Padł mit, że sędziowie pomagają Zaporze. Wręcz odwrotnie - gwiżdżą przeciwko nam - denerwuje się Maciej Mizia, wiceprezes Zapory
i członek władz sosnowieckiego podokręgu ŚlZPN. - Dobrze, że mnie nie było na tym meczu, bo znowu usłyszałbym, że kupuję
mecze. Ciekawe za co?

Wywiad z Michałem Probierzem, selekcjonerem polskiej reprezentacji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?