Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Doktor motocykl

MAGDALENA NOWACKA
Pan Maciek o motocyklach wie prawie wszystko, ale i tak sięga często do fachowej literatury.
Pan Maciek o motocyklach wie prawie wszystko, ale i tak sięga często do fachowej literatury.
Znają go chyba wszyscy motocykliści z Zagłębia, Śląska, ale także z innych zakątków Polski, a nawet świata. Maciek Waligóra. Rocznik 1961. Tatuaże, miły, głęboki głos. Mieszka na osiedlu Syberka.

Znają go chyba wszyscy motocykliści z Zagłębia, Śląska, ale także z innych zakątków Polski, a nawet świata. Maciek Waligóra. Rocznik 1961. Tatuaże, miły, głęboki głos. Mieszka na osiedlu Syberka. Jego życie od początku związane jest z motocyklami. Miał 8 lat, kiedy pierwszy raz poczuł wiatr we włosach, jadąc z wujem lśniącym Junakiem. Wtedy zrozumiał, że pokocha te maszyny. Nie wiedział jednak, że będzie je leczył...

- Po tych pierwszych przejażdżkach z wujkiem bardzo chciałem nauczyć się samodzielnie jeździć motocyklem. Trzy lata później już sam prowadziłem - mówi Maciek.

Na własną maszynę uzbierał, gdy miał 15 lat. Kupił oczywiście Junaka. Po dwóch latach zmienił go na BMW R-35. ,Beemki" stały się wkrótce jego ulubionymi markami. Tą pierwszą jeździł szczęśliwie przez 10 lat. Następnymi również. Bezkolizyjnie.

- Pewnie brzmi to niewiarygodnie, ale mam chyba fart. Nie uważam się za geniusza motocyklistę. We wczesnej młodości trochę się szalało. Teraz mam rodzinę, żonę, syna i więcej rozsądku - śmieje się Maciek.

Nawet podczas rozmowy nie odkłada narzędzi. Naprawiać motocykle nauczył się sam.

- Skończyłem Samochodowe Liceum Zawodowe w Dąbrowie Górniczej i jestem mechanikiem samochodowym. Ale tak naprawdę mechaniki i rysunku technicznego zacząłem uczyć się po skończeniu szkoły. Smykałka i trochę fachowej literatury. To wystarczyło.

Motocykle naprawia od około 30 lat. Zaczynał od tych najbardziej zdewastowanych, które były dla niego wyzwaniem.
Nie potrafi powiedzieć, ile motocykli naprawił. Można na pewno liczyć je w setkach. Na początku traktował to zajęcie jak hobby. Pracował jako mechanik lotniczy i w zakładach produkujących maszyny różnego rodzaju. Teraz naprawia przez 16 godzin, prawie codziennie.

Najstarsza maszyna, którą "uratował" to BSA 350, motocykl z 1926 roku, jak podkreśla, bardzo dobrze utrzymany. W jego warsztacie pojawił się też elitarny, jeden z 200 istniejących, Harley FLHRI11340 Road King, o wartości około 170 tys. złotych. Zdarza się jednak, że czasami odmawia naprawy.

- Nie naprawiam tych, które podejrzewam, że są kradzione - podkreśla Maciek.

W weekendy wyjeżdża na zloty. Jest wiceprezesem klubu motocyklowego "Road Runners MC". Na wieszaku w jego warsztacie wisi kurtka z charakterystycznym emblematem. O zlotach potrafi opowiadać bez końca. Czasami zabiera żonę i 9-letniego syna.

- Nie mam jednak "schizy" jak niektórzy motocykliści, którzy na siłę chcą zainteresować dzieci swoją pasją. Jeśli mój syn będzie chciał jeździć, nie będę mu przeszkadzał. Ale jeśli będzie miał inną pasję, to też dobrze. W życiu jest się szczęśliwym, kiedy można robić to, co się kocha. Ja to robię. A na dodatek również dzięki temu płacę swoje rachunki - śmieje się Maciek.

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bedzin.naszemiasto.pl Nasze Miasto