Derby!

Siedem tygodni trwała przerwa w rozgrywkach niższych lig piłkarskich. Jutro zespoły wracają na boiska. Wśród pierwszych spotkań IV ligi szlagierowo zapowiada się pojedynek beniaminka, będzińskiej Sarmacji z mistrzem grupy I w minionym sezonie, MKS Sławków. Obie ekipy przystąpią do tego spotkania w mocno zmienionych składach i pod wodzą nowych szkoleniowców.

W Sarmacji Roberta Stanka, który przeszedł do wojkowickiego Milenium, zastąpił Zbigniew Bałaga, natomiast na sławkowkiej ławce miejsce Czesława Miki zajął Michał Nowak, który w poprzednim sezonie był drugim trenerem Zagłębia Sosnowiec.

Niespodziewana zmiana barw

Sławkowianie w okresie przygotowawczym nie błyszczeli. Z czterech spotkań sparingowych przegrali dwa pierwsze, a dwa kolejne zremisowali - w minioną sobotę 1:1 z zapowiadającą walkę o III ligę Victorią Jaworzno.

- To tylko gra kontrolna, w lidze drużyna może się spisywać zupełnie inaczej - uprzedza Janusz Maślanka, trener Victorii.
Jego podopieczni prowadzili w tym pojedynku po trafieniu Wojciecha Strusia. Wyrównał Adrian Kardaś, grający normalnie w drugiej linii. W sławkowskiej drużynie po odejściu Sławomira Chodora (Polonia Bytom), Artura Szostaka (Czarni Sosnowiec) i Dominika Leszczyńskiego (Ruch Chorzów) brakuje jednak napastników. Co gorsza, w sobotę lider poprzedniego sezonu stracił dodatkowo Damiana Jajeśniaka. W poniedziałek był on już piłkarzem... jaworznickiej Victorii.

- Trudno. Odmłodziliśmy zespół, ale nadal w każdym meczu grać będziemy o zwycięstwo - zapowiada Michał Nowak.

Przy szczupłej kadrze będzie miał on jednak kłopoty z wystawieniem dwóch zespołów, a przecież rezerwy MKS Sławków debiutują w niedzielę w klasie A. Ich pierwszym rywalem będzie Zgoda Byczyna.

Grad bramek

Znacznie lepiej zaprezentowali się w sobotę futboliści Sarmacji, którzy na własnym boisku gładko pokonali 5:1 dąbrowską Unię, IV-ligowego spadkowicza. Już pierwsza akcja przyniosła gola podopiecznym Zbigniewa Bałagi bramkę. Na listę strzelców ładnym uderzeniem wpisał się Łukasz Gręda. W ciągu kolejnego kwadransa gospodarze mieli jeszcze trzy dogodne sytuacje strzeleckie, ale gola zdobyli unici. Na strzał zza linii "szesnastki" zdecydował się Dariusz Koziorowski. Interwencja Michała Nowaka była widowiskowa, ale nie sięgnął on piłki, która wylądowała w siatce.

- W lidze bronić będzie Sławomir Rydel lub Adam Iwiński - stwierdził krótko Zbigniew Bałaga.

Napastnicy Sarmacji spisywali się lepiej niż jej bramkarz. Szybko gospodarzy ponownie wyprowadził na prowadzenie Łukasz Gręda, a przed przerwą futbolówkę w siatce umieszczali Tomasz Kozerański, najlepszy snajper okresu przygotowawczego i Paweł Semper, jeden z piątki juniorów sosnowieckiego Zagłębia, którzy wzmocnili będzińską drużynę. Podopieczni Jacka Cyplińskiego, mimo starań nie potrafili poważniej zagrozić bramce gospodarzy. Ich starania mógł jedynie obserwować Rafał Taraszkowski, który już w 8 min., po starciu z Miłoszem Miśkiewiczem musiał opuścić murawę.

Po zmianie stron obraz gry nie uległ zmianie. Będzinianie przeważali, ale lejący się z nieba żar sprawił, że tempo gry spadło. Mimo to podopieczni Zbigniewa Bałagi zdobyli, za sprawą Damiana Kocha, jeszcze jedną bramkę.