Podobno nie ma zamku bez lochów. Oczywiście ta teoria nie zawsze sprawdza się w praktyce. Będziński zamek posiada jednak swoje podziemia. Istnieje wiele teorii na temat ich historii. A część tej historii wcale nie jest taka odległa.
Na jednej z będzińskich stron internetowych www.bedzin.info zamieszczono apel do mieszkańców.
Badają od lat
— Apel związany jest z wieloletnim projektem odrestaurowania i udostępnienia turystom będzińskich obiektów podziemnych Góry Zamkowej. Chcielibyśmy skontaktować się z osobami, które mają wiadomości na ten temat — mówi Rafał Grzybek, kierownik Referatu Kultury w Urzędzie Miejskim.
Projekt zainicjowała grupa eksploratorów. Należy do niej m.in. inżynier Janusz Mieduniecki, geolog Aleksander Chronowski oraz Aldona Werblińska–Grzybek i Rafał Grzybek.
— Od lat badamy te tereny, sporządzamy mapy. Wcześniej robiliśmy to bardziej dla siebie. Teraz postanowiliśmy uczynić z tej pasji coś, co mogłoby zainteresować tematem wszystkich mieszkańców — mówi Janusz Mieduniecki.
Historyczne lochy
Teorii dotyczących tego, jak miały być wykorzystywane zamkowe podziemia jest dużo.
— Niestety, materiałów na ten temat nie mamy wiele. W większości trzeba oprzeć się na przekazach ustnych. Podobno część z tych podziemnych korytarzy powstała podczas okupacji, w latach 1940–41 i są pozostałościami po schronie, który miał się tam znajdować. Doszukaliśmy się też informacji, że mogła tam być tajna niemiecka fabryka. Dowodów na potwierdzenie tej teorii wciąż jest jednak zbyt mało — opowiada pan Janusz.
Obecnie ustalone są dwa wejścia drożne i trzy zamknięte. Wejścia drożne znajdują się od alei Kołłątaja i od Podzamcza. Niedawno jednak zostały przysypane, zgodnie z decyzją Rady Miejskiej. Stało się to podobno ze względów bezpieczeństwa. Lochy bowiem odwiedzały osoby, które wykorzystywały je... do alkoholowych imprez.
Pozostałe dwa wejścia (niedrożne) są także od strony Podzamcza i jedno prawie na wprost ulicy Małachowskiego.
Wycieczka pod ziemię
Grupie pasjonatów marzy się choćby częściowe udrożnienie lochów, aby można było tam oprowadzać wycieczki.
— Jednym z problemów związanym z przygotowaniem takich korytarzy dla zwiedzających są... nietoperze, które w nich żyją i są pod ochroną. Musielibyśmy uzyskać więc zgodę odpowiednich towarzystw, które się nimi opiekują — wyjaśnia Janusz.
Potrzebny byłby też speolog, który zinwentaryzowałby lochy. Na razie członkowie grupy twierdzą, że lochy są tak wydrążone, że po uzyskaniu odpowiednich zezwoleń i zainwestowaniu, doskonale nadawałby się do przejścia. Wbrew pozorom nie są to bowiem niskie korytarze, mają po 2-3 metry wysokości.
— Wciąż szukamy nowych informacji, materiałów archiwalnych, internecie, po prostu wszędzie. Nadal jednak nie dotarliśmy do autora projektu tego schronu — mówią.
Jednym z pomysłów grupy jest też skonstruowanie robota — łazika, którego wraz z kamerą mogliby posłać na penetrację podziemi.
Czy ktoś pamięta?
Przede wszystkim liczą jednak na pomoc starszych mieszkańców, tych, którzy pamiętają przedwojenny Będzin i mogliby się podzielić swoją wiedzą historyczna na ten temat.
— Może żyją jeszcze osoby, które pracowały przy konstruowaniu tego schronu lub pamiętają inne wejścia? — zastanawiają się członkowie grupy.
Osoby, które chciałyby podzielić się swoją wiedzą, mogą zgłosić się do Referatu Kultury UM.
— Wiemy, że ten pomysł, aby został zrealizowany, wymaga wiele czasu i wysiłku. Powstanie takiej turystycznej atrakcji trzeba liczyć na lata. Ale mamy nadzieję, że przy pomocy mieszkańców, a może i innych zainteresowanych grup wcielimy go w życie — podkreślają członkowie grupy.
Uwaga na Instagram - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?