MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Czeladzcy koszykarze łatwo pokonali rywali

Artur Pycela
Czeladzianie (jednolite stroje) we własnej hali grali bardzo dobrze. Bez problemu poradzili sobie z zawodnikami z Katowic.
Czeladzianie (jednolite stroje) we własnej hali grali bardzo dobrze. Bez problemu poradzili sobie z zawodnikami z Katowic.
Sobotnie spotkanie CKS-u Czeladź z Mickiewiczem Katowice zapowiadało się ciekawie. Do spotkania we własnej hali drużyna CKS-u przystąpiła w mocno osłabionym składzie.

Sobotnie spotkanie CKS-u Czeladź z Mickiewiczem Katowice zapowiadało się ciekawie. Do spotkania we własnej hali drużyna CKS-u przystąpiła w mocno osłabionym składzie. Na parkiecie zabrakło między innymi Stanowskiego, który w poprzednim spotkaniu nabawił się kontuzji kostki.

Pierwsza kwarta rozpoczęła się od prowadzenia gości z Katowic. Już na początku spotkania Kotowski trafił celnie za trzy punkty co zdeprymowało nieco gospodarzy. Po trzech minutach czeladzianie wyrównali i objęli prowadzenie. W połowie tej kwarty goście nie potrafili celnie trafić. Czeladzcy koszykarze skrzętnie to wykorzystali i dzięki celnym rzutom Borowiaka na tablicy zrobiło się 18 do 9. Katowiczanie próbowali zmniejszyć przewagę ale dobra gra gospodarzy w obronie i bezlitosne wykorzystywanie błędów przeciwników spowodowały, że pierwsza odsłona zakończyła się wynikiem 28:17 dla CKS-u.


Gra na jeden kosz

Początek drugiej kwarty to wyrównane widowisko. Nadal jednak utrzymywała się dziesięciopuntowa przewaga gospodarzy. Po czterech minutach obraz gry zmienił się radykalnie. Dzięki kilku dobrym rzutom Krzyśka i Żurawskiego czeladzka drużyna powiększyła przewagę do 15 punktów. W następnych minutach punktowali tylko gospodarze. Celnie trafiali Kita i Ptasiński. Pięknymi i skutecznymi akcjami popisywał się Żurawski. W tej kwarcie czeladzcy koszykarze bardzo skutecznie przerywali akcje gości. Zawodnicy CKS-u aż sześć razy z rzędu przechwytywali akcje rywali i kończyli celnymi rzutami. Czeladzianie byli w każdym calu lepsi od swoich przeciwników. Dlatego też do na przerwę schodzili ze sporym zapasem punktów. Druga kwarta zakończyła się 64:32.

Po przerwie pierwsze punkty zdobyli goście. Szybka riposta Ptasińskiego, który trafił z dystansu, sprowadziła ich na ziemię. Później tempo gry nieco osłabło. Gra stała się bardzo statyczna. Gospodarze uwierzyli, że zwycięstwo należy już do nich i jakby stracili motywację do dalszej gry. Zauważył to trener Walas i poprosił o czas. Zmieniło to obraz na parkiecie. Czeladzianie zagrali czujniej w obronie i ponownie zaczęli skuteczniej rzucać. W tej kwarcie jedynym zawodnikiem Mickiewicza, który mógł sprostać czeladzianom był Kowal. Pozostali zawodnicy ustępowali koszykarzom CKS-u pod każdym względem.

Tylko formalność

W ostatniej kwarcie, dobrze pokazała się Kałuża, który wrócił do zespołu po długiej nieobecności. Stracił prawie pół roku lecząc kontuzję, które nabawił się na początku sezonu. Już na samym początku zaliczył dwa celne trafienia, czym wzbudził aplauz na widowni. Kolejne punkty zaliczył Kita i przewaga gospodarzy wrosła do czterdziestu punktów. Goście jednak nie chcieli pogodzić się z porażką i próbowali atakować. W połowie kwarty udało im się przeprowadzić kilka skutecznych akcji zakończonych punktami. Przewaga gospodarzy była jednak tak ogromna, że nie mogło im to zagrozić. Na cztery minuty przed końcem spotkania kibice czekali już tylko na przekroczenie magicznej liczby stu punktów. Gdy wreszcie udało się to Boboniowi szczęśliwi kibice zaczęli śpiewać "Sto lat" swojemu zespołowi. Nie był to jednak koniec zmagań. Boboń trafił ponownie. Na czternaście sekund przed końcem meczu piłkę mieli goście. Wtedy o czas poprosił trener czeladzian. Po wznowieniu katowiczanom nie udało się jednak trafił i piłkę przejęli gospodarze. Podczas próby rzutu z dystansu Służałek został jeszcze sfaulowany. Praktycznie już po meczu pewnie wykonał trzy rzuty osobiste i spotkanie zakończyło się miażdżącym zwycięstwem CKS-u 107 do 70.

- Na tle słabego Mickiewicza nasz zespół przeważał mądrością taktyki. Jest dobrze ułożony taktycznie i z zespołami o podobnym potencjale radzi sobie dobrze - mówi Andrzej Walas, trener CKS-u.

Obecnie czeladzianie zajmują piątą lokatę w tabeli. Już jutro zmierzą się na wyjeździe z zespołem Zagłębie Sosnowiec. W meczu na własnej hali nie mieli problemów z pokonaniem lokalnego rywala, więc kibice mogą liczyć na kolejne zwycięstwo. Czeladzki zespół pokazał, że nawet w takim składzie mógł się pokusić o wejście do baraży o drugą ligę.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Ważna zmiana na Euro 2024! Ukłon w stronę sędziów?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bedzin.naszemiasto.pl Nasze Miasto