Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czeladź: lokatorzy spalonej kamienicy czekają na mieszkania, ale są pełni obaw. Spółka tłumaczy, że lokale ma tylko z odzysku i do remontu

Piotr Sobierajski
Piotr Sobierajski
Tak wyglądają spalone mieszkania oraz te, w których zostało wyposażenie. Na zdjęciach również wyróżnieni strażnicy miejscy Zobacz kolejne zdjęcia/plansze. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE
Tak wyglądają spalone mieszkania oraz te, w których zostało wyposażenie. Na zdjęciach również wyróżnieni strażnicy miejscy Zobacz kolejne zdjęcia/plansze. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE arc/SRK
Ponad tydzień mija od pożaru kamienicy przy ul. Nowopogońskiej w Czeladzi. Lokatorzy nadal czekają, co będzie z nimi dalej. Część znalazła tymczasowe schronienie u rodzin, cztery rodziny przebywają nadal w hostelu w Będzinie, licząc na propozycje od Spółki Restrukturyzacji Kopalń.

Sytuacja jest trudna, bowiem Spółka Restrukturyzacji Kopalń, do której należy spalona czeladzka kamienica, czeka cały czas na opinię powiatowego inspektora nadzoru budowlanego w Będzinie, która da odpowiedź na pytanie czy budynek można będzie wyremontować po pożarze, czy nie. Dach nad głową straciło kilka rodzin.

- Spółka Restrukturyzacji Kopalń S.A. przeprowadziła rozmowy z wszystkimi poszkodowanymi w zdarzeniu pożarowym w budynku przy ul. Nowopogońskiej 230 w Czeladzi, prosząc o wskazanie przez poszkodowanych miejsca pobytu na okres remontu budynku. Na dziś ustalono, że trzy rodziny pozostaną na czas remontu u rodzin, jedna osoba wybrała lokal z puli mieszkań wskazanych przez SRK S.A., a cztery rodziny są w trakcie wyboru lokalu – mówi Wojciech Jaros, rzecznik Spółki Restrukturyzacji Kopalń S.A..

Cztery ostatnie wspomniane rodziny trafiły do hostelu w Będzinie. Mogą tam przebywać do 5 grudnia. Ich pobyt opłaca SRK, a jedzenie zapewniły natomiast władze Czeladzi.

- Spółka Restrukturyzacji Kopalń S.A. zapewnia pobyt w hostelu do czasu wyboru i przejścia poszkodowanych do wskazanych lokali. Jesteśmy w stałym kontakcie z właścicielem hostelu i w razie potrzeby pobyt będzie sukcesywnie przedłużany – informuje Wojciech Jaros.

Stracili cały dorobek, a teraz same kłopoty

Poszkodowani w pożarze czeladzianie stracili często dorobek całego życia. Mieli w zniszczonej po pożarze kamienicy zagospodarowane i w pełni wyposażone mieszkania. Teraz SRK proponuje im – jak sami podkreślają – małe pomieszczenia, nadające się do remontu.

- Cały czas regularnie płacimy czynsz, stawki wciąż szły w górę. Tak więc niektórzy lokatorzy płacili miesięcznie ponad 500 złotych za mieszkanie bez ciepłej wody i ogrzewania. To jest naprawdę dużo – mówią lokatorzy, którzy przebywają wciąż w będzińskim hostelu. - A teraz proponuje nam się mieszkania w bardzo złym stanie, ciasne, do całkowitego remontu. Ja tymczasem zrobiłam całkowity remont w moim mieszkaniu. Wstawiłam nowe okna, wszędzie położone zostały płytki. I to mieszkanie nie zostało zniszczone w pożarze. I teraz mam je zostawić, idąc do małego pomieszczenia, gdzie nie ma miejsca nawet na wstawienie lodówki, czy pralki? Tak nie powinno się nas traktować. Wiemy, że nie jest łatwo, ale te proponowane nam lokale powinny mieć przynajmniej podstawowy standard – dodają.

W poniedziałek 30 listopada czeladzianie oglądali kolejne proponowane mieszkania. - Trudno wyrazić słowami to, co zobaczyliśmy. W mieszkaniu stara pościel, puszki, jakieś jedzenie chyba sprzed roku na stole. Tragedia. Powybijane szyby. Do tego strasznie daleko od naszych miejsc pracy, w Zagórzu, w Sosnowcu. Nie mogliśmy się na to zgodzić. Święta coraz bliżej, a my jesteśmy nadal z niczym. Powiedziano nam, że będą szukać dalej jakichś mieszkań. Mam nadzieję, że kolejne propozycje będą rozsądne. Przecież to nie nasza wina, że doszło do pożaru - podkreślają czeladzianie.

Jak tłumaczy SRK z posiadanego zasobu pustostanów zaproponowała poszkodowanym kilkanaście mieszkań o różnym standardzie i wyposażeniu w media, które znajdują się w Czeladzi i gminach ościennych, Sosnowcu, Będzinie – jako mieszkania zastępcze lub docelowe.

- Wskazane mieszkania częściowo uwzględniały preferencje poszkodowanych. Spółka prowadzi dalsze ustalenia z poszkodowanymi w zakresie wyboru mieszkań, wskazując również inne lokalizacje mieszkań – wyjaśnia Wojciech Jaros.

Spółka Restrukturyzacji Kopalń przyznaje, że nie dysponuje wolnymi mieszkaniami, gotowymi do zasiedlenia. Większość budynków, jakie zostały jej przekazane po kopalniach i spółkach górniczych, to obiekty kilkudziesięcioletnie. Gdy zwalniają się mieszkania odzyskiwane głównie z wyniku działań windykacyjnych, trzeba przeprowadzać w nich remonty. W podobnych sytuacjach, jak po tym pożarze, zasady przejścia do lokali zastępczych są uzgadniane z lokatorami.

Co dalej ze spalonym częściowo budynkiem?

Co będzie dalej ze zniszczonym w pożarze budynku przy ulicy Nowopogońskiej 230?

- Budynek ten znajduje się we wspólnocie mieszkaniowej, w której SRK SA posiada udziały. Obecnie zarządca oczekuje na wydanie postanowienia powiatowego inspektora nadzoru budowlanego. Po jego otrzymaniu podejmie kroki odpowiednie do treści nakazu oraz przeprowadzi działania dla zabezpieczenia dachu budynku – tłumaczy Wojciech Jaros.

W wypadku budynku przy ul. Nowopogońskiej przyczyny pożaru nie są jeszcze znane. Na razie budynek został prowizorycznie zabezpieczony i objęty stałym nadzorem.

Lokatorzy są jednak pełni obaw. - Nie wiemy czy będziemy mogli tam wrócić. Mówi się, że remont może potrwać półtora roku, ale jak będzie naprawdę, tego nikt nie wie – podkreślają czeladzianie.

Podziękowania dla strażników miejskich

W miniony piątek 27 listopada podczas krótkiego spotkania w czeladzkim Urzędzie Miasta prezes Spółki Restrukturyzacji Kopalń SA Janusz Gałkowski oraz wiceprezes Radosław Wojtas przekazali listy z podziękowaniami i drobne upominki dwóm strażnikom miejskim, którzy zauważywszy pożar powiadomili służby ratownicze. Następnie budzili lokatorów i wyprowadzali ich na zewnątrz.
Starszy inspektor Waldemar Spyrka pracuje w czeladzkiej Straży Miejskiej od 22 lat, jego kolega inspektor Robert Woźniak, od czternastu. W spotkaniu uczestniczył  komendant SM Krzysztof Niebylski.

- Najpierw zauważyliśmy jasny dym, potem płomienie na dachu - opowiadali strażnicy miejscy z Czeladzi. - Wezwaliśmy straż pożarną i weszliśmy do budynku, budząc lokatorów. Straż przyjechała po kilku minutach. Z drabiny wyprowadzono przez okno dwie panie. Do ich mieszkania nie dało się już podejść od wewnątrz, a z góry zaczęły spadać kawałki gorącego lepiku. Dobrze, że skończyło się na tym, nie stało się nic gorszego – dodali.

Na ręce wiceburmistrz Czeladzi ds. komunalnych Elżbiety Dmitruk przedstawiciele SRK złożyli podziękowania władzom Czeladzi za aktywne włączenie się w pomoc w opanowaniu zdarzenia oraz zainteresowanie i zajęcie się losem mieszkańców. I nie tylko ludzi. Urząd pomógł na czas przejściowy ulokować w schronisku cztery mieszkające tam z ludźmi psy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bedzin.naszemiasto.pl Nasze Miasto