Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Co drugi dzień ktoś kradnie jakiś samochód

Magdalena Nowacka
Starszy sierżant Mariusz Ziarko i sierżant sztabowy Maciej Maj sprawdzają numery silnika podczas kontroli samochodu.
Starszy sierżant Mariusz Ziarko i sierżant sztabowy Maciej Maj sprawdzają numery silnika podczas kontroli samochodu.
O tym, że kradzieże samochodów są plagą w powiecie, wiadomo od dawna. Nawet policjanci przyznają, że nie jest przesadą opinia jakoby w tym rejonie co drugi dzień ginął jakiś wóz.

O tym, że kradzieże samochodów są plagą w powiecie, wiadomo od dawna. Nawet policjanci przyznają, że nie jest przesadą opinia jakoby w tym rejonie co drugi dzień ginął jakiś wóz.
I niestety, szanse na odzyskanie pojazdu są znikome. Właściciele skradzionych aut próbują je szukać na własną rękę. Dają ogłoszenia do prasy, rozlepiają je na ulicach. Czasami ponoszą jeszcze większe straty.

Zapłacić okup?

Pan Jan, mieszkaniec Sarnowa pracujący w Będzinie, wciąż nie może otrząsnąć się z szoku po kradzieży swojego samochodu. Zdarzyło się to na początku lutego. O godzinie 11 otworzył sklep. Dwie godziny później, tradycyjnie wyszedł na obiad. Mercedesa busa, charakterystycznego, bo oklejonego reklamami firmy, zostawił pod sklepem. Kiedy wrócił, samochodu już nie było.

- Od razu zadzwoniłem na policję. Była mniej więcej godzina 16. Poinformowano mnie, że samochód zostaje wciągnięty do bazy danych. Miałem też zgłosić się do spisania protokołu - mówi nasz Czytelnik. - Nie upłynęły dwie godziny, kiedy zadzwoniła do mnie zdenerwowana żona. Okazało się, że odebrała telefon z propozycja okupu za nasz wóz. Zdziwiło mnie, że zadzwonili do żony, a nie pod żaden z telefonów, których numery były podane na masce. Wiedzieli, że samochód jest zarejestrowany na żonę, choć w samochodzie nie było dokumentów.

Żona podała złodziejom numer telefonu pana Jana. On zaś zadzwonił jeszcze raz na policję.

- Myślałem, że może będą mogli namierzyć jakoś tego złodzieja - opowiada pan Jan.

Na policji poradzono mu, żeby przeciągał negocjacje. Kiedy złodzieje zadzwonili, zaproponowali, by zapłacił 5 tysięcy złotych, a wtedy odzyska skradziony samochód.

- Byłem zdenerwowany. Powiedziałem, że mogę zapłacić tysiąc złotych, bo więcej nie mam. Wtedy odłożyli słuchawkę. Więcej nie zadzwonili.

Dwa tygodnie wcześniej, kolegę pana Jana spotkała podobna historia. Mieszkaniec Ksawery dobiegł do okna w chwili, kiedy ktoś odjeżdżał jego samochodem - też mercedesem busem. W tym przypadku również zaproponowano okup za wóz. Samochodu nie udało się odzyskać.

Problem ubezpieczenia

W grudniu sprzed bloku na będzińskim osiedlu Syberka skradziono poloneza.

- Przymierzali się do niego dwa razy. Najpierw stłukli szybę, ukradli radio i złamali kierownicę, bo nie mogli sobie poradzić z blokadą. Miesiąc później udało im się. Samochód niestety, nie był ubezpieczony - zwierza się mieszkaniec Będzina.

- Wiele ze skardzionych samochodów nie ma ubezpieczenia, dlatego tak bardzo zależy ich właścicielom na odzyskaniu wozów. Rozlepiają ogłoszenia, dają je do prasy. I niestety, narażają się często na jeszcze większe straty. Dzwonią bowiem do nich osoby nie mające żadnego związku z kradzieżą. Po prostu liczą na wyłudzenie gotówki. Można się o tym łatwo przekonać, prosząc o podanie charakterystycznych cech pojazdu - mówi komisarz Wiesław Król z będzińskiej Komendy Powiatowej Policji.

Od początku tego roku na terenie powiatu zgłoszono 23 kradzieże samochodów, w tym 13 w Będzinie. Odnaleziono... 23 procent z nich.

Pojeździć, sprzedać, porzucić

Złodziej złodziejowi nie jest równy. Zawodowi kradną dobre marki i dają sobie radę z najlepszymi zabezpieczeniami. Potrafią za upatrzonym przez siebie samochodem jechać kilkadziesiąt kilometrów.

Inna grupa złodziei to młodzi, którzy kradną samochody "spontanicznie", bo nadarza się okazja. Poszaleją, czasami doprowadzą do poważnych uszkodzeń i porzucą wóz.

Trzecia grupa złodziei, to ci, którzy kradną samochody na części.

- W tym roku policjanci z naszej komendy rozbili tzw. dziuplę w Siewierzu. Znaleziono tam 11 pojazdów, sprowadzanych od grudnia ubiegłego roku - opowiada komisarz Król.

Zamknięte koło

Pan Jan nie liczy już na odzyskanie samochodu. Podobnie jak mieszkaniec Syberki. Zdaniem policji jest jednak odsetek samochodów odnalezionych. To jednak wciąż kropla w morzu. I nie wiadomo, czy to złodzieje sprytniejsi, czy policja bezradna.

Najwięcej samochodów ginie wieczorem lub w nocy. Nagminnie sprzed hipermarketów oraz z osiedli Syberka i Zamkowe.

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bedzin.naszemiasto.pl Nasze Miasto