To poprzedzi etap końcowy, czyli podział i wykup nieruchomości. Podczas spotkań projektanci i firma geodezyjna przedstawili mieszkańcom sugerowany przebieg trasy. - Na każdym ze spotkań podkreślałem, że w świetle podjętych uchwał Rady Gminy i uchwał z zebrań wiejskich nie zgadzamy się na przeprowadzenie linii kolejowej przez teren gminy, widząc alternatywny przebieg - tłumaczy Arkadiusz Ziemba, wójt gminy Bobrowniki.
Najbardziej zagrożeni są obok mieszkańców Bobrownik - Namiarek, mieszkańcy ul. 27 Stycznia w Dobieszowicach. - Trudno sobie wyobrazić życie w pasie pomiędzy autostradą i koleją, dlatego musimy zadbać w pierwszej kolejności o tych mieszkańców - mówi Teresa Głogowska, radna gminy Bobrowniki. Mieszkańcy protestowali w tej sprawie kilka miesięcy temu pod Urzędem Gminy. - Jesteśmy zdezorientowani, ponieważ nikt z nas nie sądził, że tak szybko będą przeprowadzane prace i tak szybko będziemy musieli podjąć życiowe decyzje. Teraz jesteśmy w kropce - nie wiemy, czy dalej remontować nasze domostwa, czy nie. Zastanawiamy się, czy zostaniemy wyburzeni, czy nie. Nikt z nas nie chce mieszkać przy linii kolejowej - mówi Sonia Ludyg, mieszkanka Bobrownik - Namiarek. W sąsiedniej gminie Ożarowice, temat też wzbudza emocje.
W Bobrownikach nie chcą ani planowanej tzw. kolei dużych prędkości, ani kolei regionalnej Katowice - Pyrzowice. Nie dlatego, by byli przeciwni postępowi. Po prostu nie wierzą, by poza wysiedleniem, zniszczeniem środowiska i pozbawieniem ich ziemi wartości, miało to pozytywne skutki. - Z punktu widzenia samorządu województwa najważniejsze jest spełnienie dwóch warunków. Projekt budowy linii kolejowej musi być gotowy do września 2013 roku, by rozpocząć realizację inwestycji w nowym okresie programowania 2014 - 2020. Drugi warunek jest taki, że kolej ta musi być autentycznie szybka. Deklaruję elastyczność w tej sprawie, pozostało jednak niewiele czasu na konsensus, a termin oddania projektu nie może być zagrożony - tłumaczył podczas spotkania w Tarnowskich Górach marszałek Adam Matusiewicz. Jednak mieszkańcy i samorządy twierdzą, że nikt z nimi nie konsultuje decyzji.
Brak decyzji środowiskowej
Z Arkadiuszem Ziembą, wójtem gminy Bobrowniki, rozmawia Katarzyna Kapusta
Co zrobił pan w sprawie regionalnej kolei i tego, by
jej trasa nie biegła jednak przez gminę?
Od momentu, gdy objąłem urząd uczestniczę w spotkaniach z wykonawcami projektu, władzami PKP, samorządowcami, parlamentarzystami i mieszkańcami, gdzie za każdym razem sprzeciwiam się planom przebiegu kolei przez naszą gminę. Sam też organizowałem spotkania, na których mieszkańcy mogli bezpośrednio rozmawiać i przedstawiać swoje racje projektantom i władzom PKP PLK. W tej sprawie interweniowałem też u prezesa PKP Zbigniewa Szafrańskiego. Podejmowaliśmy szereg uchwał sprzeciwiających się planom budowy.
Jak odnosi się pan do protestów mieszkańców w tej sprawie?
Popieram je w stu procentach. Staram się wspierać mieszkańców w ich problemach i rozumiem ich gorycz. Wprowadzenie kolejnej inwestycji liniowej na nasz teren spowoduje utratę terytorialnej spójności, może doprowadzić do jeszcze większej degradacji środowiska. Już teraz mamy problemy z zachwianiem stosunków wodnych, spowodowanych budową autostrady.
Jakie są realne szanse na to, by kolej ominęła gminę?
Nie została wydana jeszcze decyzja środowiskowa. W poniedziałek 19 marca odbędzie się kolejna rozprawa administracyjna - tym razem na szczeblu krajowym w Warszawie w Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Tu jest nasz mały sukces, bo doprowadziliśmy do kolejnej rozprawy administracyjnej i to na wyższym szczeblu.
*KATASTROFA KOLEJOWA W SZCZEKOCINACH - RAPORT SPECJALNY DZIENNIKA ZACHODNIEGO
*ŚLĄZACY I KASZUBI WSPÓLNIE CHCĄ WALCZYĆ O UZNANIE MNIEJSZOŚCI ETNICZNEJ
Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?