Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Będzin: Płot dzieli mieszkańców wspólnoty i lokatorów spółdzielni [ZDJĘCIA]

Olga Krzyżyk
W ciągu dwóch dni postawiono metalowe ogrodzenie. W taki sposób spółdzielnia oddzieliła swój teren od lokatorów należących do wspólnoty mieszkaniowej.

Wydawałoby się, że skończyły się czasy, gdy sąsiad z sąsiadem rozmawiał przez płot. Jednak w Będzinie na osiedlu Warpie rozgrywają się sceny jak z filmu "Sami swoi". Mieszkańcy ze wspólnoty mieszkaniowej "Przyjaźń" nie mogli porozumieć się za zarządem Spółdzielni Mieszkaniowej "Wspólnota" w Będzinie. Efekt? Na ulicy Przyjaźni powstał dwumetrowy płot, który skutecznie odgradza drogę do parkingu i w ogóle wyjście z bloku. Mieszkańcy się dziwią tej kuriozalnej sytuacji.

Z dnia na dzień postawili ogrodzenie przed blokiem
"Kargul, podejdź no do płota!" wołał Kazimierz Pawlak w polskim filmie Sami swoi. Mieszkańcy ul. Przyjaźni mogą wołać podobnie. W zeszły piątek tłumnie wyszli przed swoje bloki zdziwieni tym co powstaje na ich oczach. A to robotnicy, również zdziwieni budowali ogrodzenie odgradzające teren wspólnoty mieszkaniowej "Przyjaźń" od terenu spółdzielni mieszkaniowej "Wspólnota". Mieszkańcy bloków 2,4 oraz 6 przy ul. Przyjaźni nie dowierzali własnym oczom, chociaż o budowie zostali wcześniej powiadomieni.

- Jesteśmy sąsiadami placu , na którym są mieszkania spółdzielni mieszkaniowej "Wspólnota" w Będzinie. Zarząd spółdzielni zdecydował odgrodzić swój teren, jednak postawił ogrodzenie tak niefortunnie, że jest tuż przed naszym wyjściem z klatek - mówi Krzysztof Segieta, mieszkaniec bloku nr 4 na ulicy Przyjaźni, a także członek zarządu wspólnoty mieszkaniowej "Przyjaźń."

- Oczywiście jest to utrudnienie dla mieszkańców, gdyż wyjście jest tylko z jednej strony, a z drugiej trzeba wejść po schodach. Najgorzej mają rodzice małych dzieci, którzy chodzą z wózkami oraz osoby niepełnosprawne. Już nie mówią o naszym bezpieczeństwie. Teraz nawet nie może do nas podjechać karetka, czy straż pożarna - żali się Krzysztof Segieta.

Cały problem zrodził się z niewinnego placu oraz chodnika. Teren ten został zaadoptowany, na miejsca parkingowe, z których korzystali zarówno mieszkańcy bloków należących do spółdzielni mieszkaniowej, jak i wspólnoty mieszkaniowej. Jednak za możliwość korzystania z tego terenu trzeba było zapłacić 233złotych rocznie, przy czym kwota rozkładała się na cały blok. Na taką umowę przedstawioną przez spółdzielnię, nie zgodzili się mieszkańcy wspólnoty mieszkaniowej. Wszyscy parkowali, jak dawniej, jednak w kwietniu do zarządu spółdzielni mieszkaniowej zaczęły wpływać skargi lokatorów. Zdaniem lokatorów mi spółdzielni, mieszkańcy wspólnoty blokowali chodnik, parkując na nim samochodami.

-Mamy duży plac, do którego przylega chodnik przed klatkami wspólnoty mieszkaniowej. Nasi lokatorzy zaczęli do nas dzwonić, że nie ma dla nich miejsc, chociaż to oni płacą za ten teren. Zaproponowaliśmy, że mieszkańcy wspólnoty też się przyłączą do kosztów za plac, za śmieszne dla nas 233 złotych -informuje Jolanta Zaczkowska, prezes zarządu Spółdzielni Mieszkaniowej Wspólnota.

- Jednak oni chcieli mieć dostęp do parkingu nieodpłatnie. W marcu miała być decyzja, czy podpiszą tę umowę. Ta sprawa trwa od 2013 roku, my informowaliśmy na bieżąco, że prace ogrodzeniowe wkrótce sie rozpoczną. Ogrodzenie już powstało i nie wiem, czy ono zniknie - informuje Jolanta Zaczkowska, prezes zarządu Spółdzielni Mieszkaniowej Wspólnota.

Mieszkańcy bloków należących do wspólnoty mieszkaniowej mówią o braku dialogu z zarządem spółdzielni oraz o stworzeniu umowy dla nich niekorzystnej. Jedno jest jednak pewne. Ogrodzenie stoi i mieszkańcy bloków trzech bloków muszą przejść przez ogródek oraz między blokami, żeby dopiero mogli wydostać się z ulicy. Dla osób niepełnosprawnych poruszających się na wózku inwalidzkim są to przeszkody nie do pokonania. Zdenerwowani mieszkańcy ironizują między sobą, że będą musieli rozpocząć naukę latania.

- Po co robią ten płot? Jak nie chcieli żebyśmy tam parkowali wystarczyłoby postawić, jakieś słupki przed drogą lub dawać mandaty, tym którzy tu parkują. Mieliśmy przed blokiem piękne trawniki, ale panowie musieli je zniszczyć, żeby dało się teraz w ogóle przejść. O proszę zobaczyć, jak listonosz skacze przez żywopłot - wskazuje Izabela Tumas, mieszkanka bloku nr 4 na listonosza, który przedzierał się przez krzewy, żeby dostać się do drugiej klatki przy ul. Przyjaźni.

Ogrodzenie nie zniknie, dopóki nie będzie zgody
W poniedziałek rano Jolanta Zaczkowska spotkała się z zarządem Miejskiego Zakładu Budynków Mieszkalnych w Będzinie, który jako zarządca budynków przy ul. Przyjaźni reprezentował mieszkańców wspólnoty Mieszkaniowej "Przyjaźń".

-Ta sytuacja nie powinna mieć miejsca. Po porannym spotkaniu jestem optymistą i myślę, że dojdziemy do porozumienia. Przygotowujemy propozycję dla spółdzielni. Główny problem to nawet nie kwestia parkingu, a dialogu, który poszedł w złą stronę - mówi Tomasz Niedziela, członek zarządu MZBM w Będzinie.
Na ostateczne decyzje będzie jednak trzeba trochę poczekać. Dopiero po rozmowach przedstawicieli MZBM z mieszkańcami będą oni mogli przedstawić decyzję i ich zdanie zarządowi spółdzielni mieszkaniowej.

-Sprawa jest otwarta. Teraz to ja czekam na wyznaczenie spotkania oraz na decyzje mieszkańców wspólnoty mieszkaniowej. W tej chwili nie wiem, czy ogrodzenie zniknie. Pamiętajmy, że przed nami długi weekend, więc na pewno decyzje się wydłużą i może dopiero w przyszłym tygodniu poznamy stanowisko mieszkańców. Do tej pory nikt do mnie nie przychodził na rozmowy, co uważam za lekceważenie. Trzeba rozmawiać, by osiągnąć kompromis - dodaje Jolanta Zaczkowska .

od 12 lat
Wideo

Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bedzin.naszemiasto.pl Nasze Miasto