Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Będzin: Marzenia o zawodowym boksie stają się tu rzeczywistością. Powiatowa Akademia Boksu: to tu rodzą się mistrzowie

Katarzyna Kapusta-Gruchlik
Katarzyna Kapusta-Gruchlik
W Będzinie marzenia o zawodowym boksie stają się rzeczywistością. Powiatowa Akademia Boksu: to tu rodzą się mistrzowie.

Zobacz kolejne zdjęcia. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE
W Będzinie marzenia o zawodowym boksie stają się rzeczywistością. Powiatowa Akademia Boksu: to tu rodzą się mistrzowie. Zobacz kolejne zdjęcia. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE Marzena Bugała
W latach 80. i 90. każdy chłopiec na podwórku chciał być jak Rocky Balboa. Sylvester Stallone tak sugestywnie wcielił się w rolę pięściarza, że każdy chciał boksować. Filmowa rola Stallone, w której pokazywał wzloty i upadki, a przede wszystkim niekwestionowaną wolę walki i hart ducha, sprawiały, że każdy chciał sięgać po swoje marzenia. Po 45 latach od emisji pierwszego z sześciu filmów o Rocky’m, w Będzinie marzenia stały się faktem.

W nieużywanym budynku Starostwa Powiatowego w Będzinie przy ul. Krasickiego, powstała Powiatowa Akademia Boksu im. Henryka Średnickiego. Miejsce niezwykłe. Dlaczego? Bo właśnie tu młodzi chłopcy trenują razem z zawodowcami. Klub bokserski od zawsze był marzeniem Sebastiana Rotko. W końcu tak się uparł, że postanowił to marzenie spełnić.

- Od dziecka myślałem o tym klubie. W zasadzie od zawsze o tym klubie mówiłem chłopakom. Mieliśmy taką miejscową knajpkę, to tam rozprawialiśmy na ten temat. Jak byłem młodszy, chciałem być jak Rocky, nawet kupiłem sobie Bulmastiffa, żeby być jak on – wspomina Sebastian.

- Urzeczywistnić pomysł pomógł pan Andrzej Czerwiński. To on pomógł nam załatwić całą kwestię z papierami. Zgodę na udostępnienie sali w budynku starostwa dał pan Sebastian Szaleniec, starosta będziński – tłumaczy.

Później już wszystko potoczyło się szybko. Sebastian wspólnie z Przemysławem Zapartem i Przemysławem Salwinem, zakasali rękawy do pracy. Zrzucili się na pełnowymiarowy ring, profesjonalny sprzęt do ćwiczeń, rękawice bokserskie. Na jednej ze ścian, tuż za ringiem widnieje ogromny mural z którego spoglądają pochodzący z Siemianowic Śląskich Henryk Średnicki, jeden z najwybitniejszych pięściarzy drugiej połowy lat 70.

Jako jedyny Polak zdobył złoty medal podczas Mistrzostw Świata w Belgradzie w 1978 roku. Obok, po prawej stronie Muhammad Ali – jako pierwszy pięściarz trzykrotnie zdobył tytuł Mistrza Świata wszechwag i bronił go skutecznie 19 razy. Z kolei po lewej stronie, niekwestionowany mistrz wagi ciężkiej Żelazny Mike Tyson – dwukrotny Mistrz Świata wszechwag zawodowców. Był najmłodszym mistrzem w tej kategorii boksu. Tytuł zdobył w wieku 20 lat. Mural który góruje nad salą i ringiem jest dziełem Wojtka Walczyka, artysty streetartowego z Czeladzi.

Chłopcy mogą walczyć na terenie całej Polski

Powiatowa Akademia Boksu weszła w strukturę Polskiego Związku Bokserskiego - Z nowym rokiem weszliśmy do Federacji Bokserskiej. Pan Andrzej opłacił wszystkie licencje trenerskie i do Polskiego Związku Bokserskiego, więc chłopcy mogą już walczyć na terenie całej Polski- mówi Sebastian Rotko, pomysłodawca i współzałożyciel akademii.

Powiatowa Akademia Boksu w Będzinie działa jako stowarzyszenie, jednak już zgłosiło się kilku sponsorów, którzy chętnie pomagają.

- Jako stowarzyszenie piętnastoosobowe zrzucamy się co miesiąc by opłacić czynsz. Gabson, nasz trener nie bierze pieniędzy za swoją pracę. Zawodowcy też się zawsze coś dorzucą. Chłopcy dostali też dresy i koszulki od „Dobermans Aggressive” – mówi.

To co ważne, młodzi chłopcy w akademii trenują za darmo.

- Tak, do 18 roku życia trenują za darmo. Taka była nasza obietnica i taki był nasz plan. Umówmy się, nie każdy rodzic ma pieniądze, żeby opłacić treningi. Na salę może wejść każdy, bez podziału finansowego. Mają jednak obowiązki, są wyznaczane dyżury i po czterech w grupie sprzątają. Dyscyplina musi być. Staramy się jednak stworzyć tu przyjacielską atmosferę. Chcę żeby wszyscy czuli się tu jak w rodzinie – mówi Rotko.

Już po przekroczeniu progu budynku, nikt nie ma wątpliwości, co znajduje się za drzwiami wielkiej sali. Z odległości kilku metrów słychać, trenujących amatorów i zawodowców. Pod stopami charakterystycznie skrzypi drewniany parkiet. Beżowe ściany w połączeniu z zimnym światłem, jakie dają lampy, powoduje nieco dziwną zieloną poświatę. Na sali z minuty na minutę gęstnieje powietrze i panuje zaduch. Tu nikt nie przyszedł żeby się obijać.

Młodzi chłopcy dają z siebie wszystko. Kątem oka zerkają na sparujących zawodowców. Amatorzy ćwiczą pod czujnym okiem Roberta Borucińskiego. - I ślizg. Hop! Lewy prawy ślizgiem! Hop! - słuchać z sali. Ilu z tych chłopaków ma szansę przejść na zawodowstwo?

- To młodzi chłopcy. Na razie mają po 10 walk, a umówmy się potrzeba jeszcze dużo pracy. Nie ma nic od tak – chyba, że ktoś ma talent. Ja wymagam od nich pracy, zaangażowania i dyscypliny. Przede wszystkim dyscypliny– mówi Boruciński.

Na twarzach młodych chłopaków widać determinację i wolę walki. Każdy z nich chce udowodnić, że ma mocny charakter i serce do walki.

- Trenuje ciężko, robię swoje – mówi Dawid Chwałkowski, Mistrz Śląska w boksie amatorskim. - Na początku chciałem umieć się bronić. Uderzyłem kilka razy w worek na treningu i pokochałem to – dodaje.

-Przyznam, że trochę się zastanawiałem, jak to będzie z tymi młodymi chłopakami. Miło mnie zaskoczyli. Rodzice też dzwonią i mówią, że odkąd do nas przychodzą na treningi, bardzo się zmienili. Są zdyscyplinowani. To mnie cieszy. Cieszy mnie też to, że możemy zrobić coś dla nich – mówi Andrzej Czerwiński, to on pomógł załatwić wszystkie formalności – tak by Powiatowa Akademia Boksu mogła działać w Będzinie.

-Dalej, dokręć tą lewą stopę! Tak! Właśnie tak i jeszcze raz! - Krzyczy Gaba na zdartym gardle. Gabriel „Gaba” Sikba, trener klasy mistrzowskiej trenując zawodowców zwraca uwagę na najdrobniejsze szczegóły.

- Bo diabeł tkwi w szczegółach – mówi Gaba. Skiba trenerem jest od 10 lat. Jak przyznaje, tylko dlatego, że nakłonił go do tego nieżyjący już trener Roman Młynek.

- Przed moją ostatnią walką, poprosił mnie, żebym trenował jego syna. Tak zaczęła się moja przygoda z trenerstwem – wspomina. - Wszyscy młodzi, którzy zaczynają, powinni skupić się na pracy nóg nim zaczną cokolwiek robić z workami. W Rosji czy na Ukrainie młodzież, jak zaczyna trenować, to nim wejdzie na worek, zapierniczają cały czas na nogach. Wiesz lewy, lewy prawy. Nóżka przód tył, nóżka przód tył. To jest podstawa – tłumaczy. - Z zawodowcami pracuje się inaczej. W zależności, kto na jakim jest etapie. Zawsze przygotowanie rozbijamy na trzy części. Zaczynamy od siłowych treningów, potem technicznych i szybkość plus sparingi. Tutaj każdy ma charakter. Szczególnie pięściarze. To są chłopaki charakterne. Czasami trzeba mieć do nich ogromną cierpliwość, ale oni też muszą wiedzieć, że musi być szacunek do trenera – mówi Skiba.

- Przemysław Bronowski, też bardzo mocny chłopak. Można wiązać z nim nadzieje. Kuba „Sosna” Sosiński 13 lutego wychodzi do ringu. Jak mówi Gaba, którego Sosna zna od dziecka – Nie miał wyjścia. Musiał boksować.

Nie przeocz

- Tak, ojciec mnie zaprowadził na salę jak miałem 12 lat na trening boksu do Górnika Sosnowiec. Trenowałem amatorsko do 20 roku życia. Boksowałem w kadrze Polski, w kadrze Śląska. Później miałem delikatną przerwę. Nie spieszyłem się na zawodowstwo, przeszedłem na nie dopiero dwa lata temu – mówi Sosna.

Kamil Młodziński podobnie jak Sosna, na salę trafił w wieku 12 lat. Kamila walczy na galach Mateusza Borka. Młodziński zrobił pas Międzynarodowego Mistrza Polski.

- Wiele się nauczyłem od trenera Roberta Kopytka – mówi Camilo. Na swoim koncie ma 21 walk zawodowych, kolejna 22 walka przed nim już 19 marca. Pochodzi z Mysłowic tak bardzo jak jest utalentowany, jest także skromny.

- Wszystko tak naprawdę zaczęło się od mojego przyjaciela, Adriana Wróbla. Jego tata był wielkim fanem Mike’a Tysona. Zapytał czy nie chcielibyśmy pójść na boks. Wtedy też grałem w piłkę nożną i miałem do wyboru. Ostatecznie równolegle trenowałem dwie dyscypliny sportu. Do czasu, kiedy pojechałem do Jaworzna i tam poznałem świętej pamięci trenera Roberta Kopytka. Jego dusza, jego charyzma przyciągnęły mnie do boksu i tak już 18 lat uprawiam boks – opowiada Młodziński.

Nie chce wybiegać za bardzo w przyszłość, jednak jak sam podkreśla współpraca z Mateuszem Borkiem, układa dobrze.
- Moim celem jest wygrywanie walk. Mierzę wysoko, ale wszystko zweryfikuje czas – mówi. Jak podkreślają pięściarze, najważniejszym czynnikiem wygranej walki jest dobre nastawienie w głowie. Jak mówią: „W boksie trzeba mieć jaja”. Być może właśnie ta silna głowa kryje się za sukcesem i 22 wygranymi walkami, 10 przed czasem Marcina Siwego.

W Będzinie marzenia o zawodowym boksie stają się rzeczywistością. Powiatowa Akademia Boksu: to tu rodzą się mistrzowie.

Zobacz kolejne zdjęcia. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE

Będzin: Marzenia o zawodowym boksie stają się tu rzeczywisto...

- Trenuję i wiem, że stać mnie na więcej. Będę dążył do tego żeby być najlepszym – mówi Siwy. Jak podkreśla, jest gotowy powalczyć z Arturem Szipilką lub z Łukaszem Różańskim. Wszystko zależy od tego, czy promotorzy dojdą do porozumienia. Jego karierę prowadzi Mariusz Grabowski z grupy Tymex Boxing Promotion. W 2020 roku Siwy stoczył dwie walki. W lipcu znokautował w pierwszej rundzie Kamila Bodziocha. - Wszyscy mówili o tej walce w Polsce i zagranicą też. Wygrałem w pierwszej rundzie, zdobyłem pas – wspomina Siwy. W grudniu równie szybko co Bodziocha rozbił Morgana Dessaux. Teraz chwilowo pasuje, czeka bo bowiem operacja ręki.

- Ej! Banan jak ty masz na imię? - Krzyczy z drugiego końca ringu trener Gaba. - Adrian, ale babcia też mówi do mnie „Banan”- słychać śmiech. Adrian „Banan” Dudek jest zawodowcem, walczy w MMA i także trenuje w Powiatowej Akademii Boksu. To jeden z najlepiej zapowiadających się zawodników w kategorii średniej w Polsce. Ostatnio na gali w Czechach rozprawił się z rywalem w 7 sekund wygrywając walkę przez KO, teraz dołączył do teamu Octagon No Mercy. Lubił się bić, dlatego zaczął walczyć. Co lubi najbardziej w MMA? - Krew… Charakter -mówi bez zastanowienia. -Szanuję przeciwników, którzy się nie poddają łatwo. Bardzo szanuję takich ludzi, choć niektórzy powiedzą, że to niezdrowe. Podczas walki ważna jest zimna krew i słuchanie tego, co mówi trener. Jak się nie słucha trenera to się przegrywa walkę, jak tak jedną przegrałem. Gdyby wtedy była zimna głowa, to myślę, że mogłoby to wyglądać inaczej – mówi. - W klatce liczy się spokój. Nie można dać się ponieść emocjom. Klatka to nie ulica – stwierdza.

O czym jeszcze marzy Sebastian Rotko? - Jak stworzymy porządną, rodzinną drużynę, to będziemy wygrywać. Naszym zadaniem jest pomagać. Chciałbym, ściągać do klubu cały czas młody narybek, no i złoty medal olimpijski dla Polski. To jest moje marzenie – kończy Rotko.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Konferencja prasowa po meczu Korona Kielce - Radomiak Radom 4:0

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bedzin.naszemiasto.pl Nasze Miasto