W powiecie będzińskim jeszcze do soboty młodzież szukająca w sklepach z dopalaczami tabletek oferujących mocne wrażenia, mogła je legalnie kupić w czterech miejscach.
W ten dzień do wszystkich wkroczyli pracownicy Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w asyście funkcjonariuszy policji. Punkty zostały zamknięte, a drzwi do nich zaplombowane taśmami. Na każdych wisi napis informujący, że sklep jest nieczynny z powodu kontroli.
- Naszym zadaniem było doręczenie rozporządzenia Głównego Inspektora Sanitarnego. Wykonaliśmy je - mówi Janina Dybał-Kruszakin, zastępca powiatowego inspektora sanitarnego w Dąbrowie Górniczej.
W powiecie będzińskim nie doszło do zatrucia środkami chemicznymi. - Młodzież, która sięga po dopalacze przechodzi przez okres poszukiwań i eksperymentowania w swoim życiu - mówi Iwona Więcławek - Wardyniec, psycholog. - A dopalacze w ich mniemaniu to jeszcze nie narkotyki, i choć dają "kopa", to są bezpieczniejsze od tych pierwszych. Jednak jak pokazały ostatnie przypadki, bardzo się w tej kwestii mylą - dodaje.
Właściciele sklepów z dopalaczami z Czeladzi i Będzina, w których przeprowadzono kontrolę nie sprzeciwiali się decyzji o ich zamknięciu. Z nakazem zaplombowania drzwi nie zgodził się jednak właściciel punktu w Wojkowicach. Jednak w ostateczności i tam funkcjonariusze na zamkniętych drzwiach pozostawili za sobą plomby.
- Wszyscy właściciele dostosowali się do rozporządzenia GIS-u. W Wojkowicach po skonsultowaniu się z adwokatem właściciel stwierdził, że ma wątpliwości co do legalności działań policji. Jednak my otrzymaliśmy jasne rozporządzenia, a niedostosowanie się do niego grozi karą do dwóch lat pozbawienia wolności - relacjonuje Tomasz Czerniak, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Będzinie.
W poniedziałek sprawdziliśmy czy wejścia do sklepów nadal są zamknięte. Handlarze środkami chemicznymi nie złamali zasad zapisanych w rządowym rozporządzeniu. Jednak w Będzinie na szyldzie sklepu przy ul. Małachowskiego umieszczono karteczkę z podanym numerem kontaktowym. Zadzwoniliśmy pod wskazany numer z pytaniem czy jest jeszcze możliwość kupienia dopalaczy. Pani, która odebrała telefon, kategorycznie odmówiła sprzedaży, informując, że od soboty jest to nielegalne. Również podkreśliła, że nie zna osoby z którą rozmawia. Do środy, kiedy ponownie wraz z policją odwiedziliśmy okolice sklepu na Małachowskiego, informacji gdzie dzwonić już nie było.
- Patrole policji na bieżąco monitorują sytuację wokół sklepów z dopalaczami. Sprawdzamy czy nikt nie próbował wejść do sklepów oraz czy dzieje się w ich okolicy coś podejrzanego - informuje Tomasz Czerniak.
Mieszkańcy sąsiadujących z punktem kamienic opowiadają, że zawsze było tam skoro klientów. Bez względu na godzinę. Potwierdziło się to także podczas kontroli plomb z policjantami. Większa ilość osób w bramie, gdzie jest sklep natychmiast przyciągnęła, bez wątpienia jednego ze stałych klientów sklepu. Mężczyzna pytał policjantów, kiedy sklep zostanie otwarty i dlaczego go zamknęli. Jego zdaniem środki dostępne za drewnianymi drzwiami nic złego nikomu nie robiły. Przyznał się także, że był częstym gościem w sklepie.
Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?