- To skończy się tragedią - alarmuje Katarzyna Górecka z Dąbrowy Górniczej, która poinformowała nas o niebezpiecznej sytuacji.
Pani Katarzyna codziennie rano dojeżdża do pracy pociągiem. Stację Będzin mija kilka minut po godzinie ósmej rano. - Te dziewczynki od września widzę prawie codziennie. Przez ten czas nikt się nie interesował, że same chodzą po torach - mówi. Uważa, że zarządcy terenu zdecydują się zająć tym problemem kiedy dojdzie do tragedii. - Tylko wtedy będzie już za późno - podsumowuje.
Choć na torowisko nie wolno wchodzić, teren wokół niego jest nieogrodzony, ciągnie się wzdłuż ul. Sieleckiej, Piotrkowskiej aż do granicy z Sosnowcem.
Jak wyjaśnia Helmut Klabis z częstochowskiego oddziału spółki PKP Polskie Linie Kolejowe, która zarządza terenem, w tym miejscu nie ma obowiązku grodzenia torowiska. Jak wyjaśnia jest to konieczne w miejscach, gdzie pociąg jeździ z prędkością 160 km na godz.
- Bezpieczną drogę do szkoły dzieciom powinna zapewnić gmina - podkreśla, i jak dodaje problem może zgłosić do Służb Ochrony Kolei, które wyślą patrol w feralne miejsce oraz ustawić znak informujący o zakazie wchodzenia na tory.
Także w będzińskim magistracie obiecują wysłać rano na miejsce patrole Straży Miejskiej. - Rodzice muszą też pamiętać, że to oni powinni wytłumaczyć dzieciom jak bezpiecznie dojść do szkoły - dodaje Agnieszka Siemińska rzecznik prasowy UM w Będzinie.
META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?