Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Będzin: 110-lecie swojego istnienia obchodziło I Liceum Ogólnokształcące im. M. Kopernika

M. Nowacka-Goik
Koniec lat 80. To klasa II b z wychowawcą Jackiem Breworem. Ach, te fryzury...
Koniec lat 80. To klasa II b z wychowawcą Jackiem Breworem. Ach, te fryzury... arc
110-lecie swojego istnienia obchodziło I Liceum Ogólnokształcące im. M. Kopernika. Nasza redakcyjna koleżanka wspomina czasy, kiedy uczyła się w będzińskim "Koprze"

W tym roku minie 20 lat jak zdawałam maturę w I LO im. M. Kopernika. Ten rok, to także rok jubileuszowy mojego ogólniaka. Chociaż te 20 lat dla mnie to naprawdę jak jeden dzień, zwłaszcza, gdy patrzę na moją dawną szkołę. Bo przecież... wiele się jednak nie zmieniła.

Pamiętam jak z bijącym sercem przyszłam tam po raz pierwszy. I od początku byłam pod ogromnym wrażeniem. Gmach, w którym czuło się historię wielu pokoleń.

Piękne, zielone zakamarki przed nim, gdzie w czasie przerwy można było się zaszyć i na chwilę oderwać od myślenia o klasówce. Ale największe wrażenie robiła aula. Ogromna, od razu na wejściu. To tutaj koncentrowało się życie podczas przerw. Aula ze sceną, na którą można było spoglądać z górnego piętra. W tym miejscu, na ławeczkach, albo po prostu w kucki na parkiecie, obgadywało się najważniejsze sprawy. Tutaj też tradycyjnie odbywa się studniówka. Niestety, byliśmy chyba jedynym rocznikiem, którym miał ją... w osiedlowym klubie. Wszystko przez wymianę parkietu.

Poza aulą, wrażenie robiły także klasy. W niektórych były jeszcze drewniane stoliki z miejscem na kałamarz! Czuło się tu klimat przedwojennej szkoły. Ale oczywiście szkoła to także ludzie, którzy ją tworzyli, nauczyciele , uczniowie i tradycje. Jedną z nich były spotkania muzyczne. O naszą edukację w tym zakresie dbała profesor Stefania Sierpińska i absolwent Kopernika, Sławomir Pietras, znawca operowy, dyrektor wielu operowych teatrów. Regularnie, w okolicach 1 listopada, odwiedzał naszą szkołę. Pierwszy raz cieszyliśmy się, że dzięki niemu ominie nas lekcja. Ale później, już po prostu na samo spotkanie. Bo poza sztuką, Sławomir Pietras raczył nas opowieściami i anegdotami o "Koprze". W tych opowieściach nie miał sobie równych. Przejście z podstawówki do liceum to był dla nas ogromny szok. Wymagający profesorzy, u których zasłużyć na dobrą ocenę nie było łatwo. Wielu z nich wprowadzało system studencki i wymagało od nas nie tylko pilnej uwagi na lekcjach, ale jednoczesnego robienia notatek. Oczywiście byli też profesorowie o których krążyły legendy. Niezwykle wymagająca prof. Maria Nowicka, która uczyła nas biologii. Cisza, w której czekaliśmy na to, kto zostanie wywołany do odpowiedzi była bardzo wymowna. Szczęśliwcami byli dyżurni, których profesorka często wysyłała do podlania kwiatków na auli. Robili to długo i starannie. W zasadzie o każdym z profesorów można byłoby napisać wiele. Część z nich wciąż pracuje w moim ogólniaku.

Myślę, że większość absolwentów dobrze wspomina swoje liceum. Dużo sympatii okazywali nam uczniowie ze starszych roczników. Tu nikt nikogo nie gnębił. Oczywiście były "oczepiny", ale zawsze z humorem i bez agresji. Dobrze pamiętam te, które zorganizowaliśmy młodszym klasom. Sceneria rozgrywała się w klubie punkowym, z magnetofonu słychać było teksty "Jabol punk" a pierwszoklasiści zdawali test na przyjęcie do bandy. Trochę jednak wtedy przestraszyliśmy...nauczycieli.


*NAJZABAWNIEJSZE ŚLĄSKIE SŁOWA - WYNIKI PLEBISCYTU
*WALCZYMY O USTAWĘ METROPOLITALNĄ - POZNAJ EFEKTY

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bedzin.naszemiasto.pl Nasze Miasto