Kiedy wychodzimy z receptą od lekarza, gorączkowo łapiemy się za portfel. Ceny leków są wysokie. Nasze dylematy rozumieją farmaceuci. Niektórzy sprzedają lek „na raty” lub proponują tańszy, o podobnym działaniu. Jednak są miejsca, gdzie leki możemy dostać za niższą cenę. Czy jednak te zakupy są bezpieczne?
Na serce i nie tylko
Oficjalnie mówi się, że handlarzy lekarstwami w mieście nie ma. Jeszcze do niedawna natomiast na będzińskim targowisku można było spotkać zielarza, którego medykamenty cieszyły się dużym uznaniem.
— Kiedyś było takich straganów sporo. Leki przywozili sąsiedzi ze Wschodu, na przykład z Ukrainy. Teraz już ich nie widujemy. Znany był też podobno najstarszy zielarz w Polsce, ale teraz go nie spotykam. Ludzie mówią, że zmarł — opowiada starszy inspektor Dariusz Leksowski ze Straży Miejskiej.
O tym, że na miejskim targowisku nie kupimy lekarstw zapewnia także Krzysztof Stachowicz, kierownik obiektu.
— Owszem, kilka lat temu można tu było zaopatrzyć się w lekarstwa. Od prawie dwóch lat, kiedy zmieniliśmy ochronę i mamy 24-godzinne dyżury, nie słyszałem, by ktoś handlował takimi specyfikami.
Ludzie, którzy przyszli na targ, mówią różnie. Nikt jednak oficjalnie nie chce przyznać, że w tym miejscu można zaopatrzyć się w medykamenty. Prędzej w nielegalny spirytus czy papierosy.
W konspiracji
— Taki zakup poza apteką to wielkie ryzyko. Nie wiem, czy tu można coś takiego kupić, ale nawet gdyby, to nie skusiłabym się. Prędzej, jeśli chodziłoby o zioła. Musiałyby mieć jednak dokładny opis na co są przeznaczone i jaki jest ich skład — mówi Aleksandra Bielska, która robi zakupy na będzińskim targu.
Mijamy kolejne stragany. Dochodzimy do miejsca, gdzie oficjalnie kończy się granica targu. O tym miejscu mówią „pchli targ”, albo „będziński folklor”. Tu, nad brzegiem Czarnej Przemszy, handlarze rozkładają się z towarami „na dziko”.
— Czy dostanę lekarstwa? — pytam straganiarzy.
Na nerwy
Pierwszy, drugi, przecząco kręcą głowami. Trzeci się przysłuchuje. Kiedy odwracam się, podchodzi i prawdziwie konspiracyjnym szeptem, mówi:
— Są, są. Ja pani pokażę.
Woła młodą dziewczynę. Ona dyskretnie wskazuje na jednego ze sprzedających. Z boku, na macie, owinięte folią leżą środki opatrunkowe, oxycort, pantenol, jeszcze jakieś leki o nieznanych mi nazwach. Jeszcze dalej kolega znajduje kolejne stanowisko.
— Na co ma pan te białe tabletki? Na serce? A te niebieskie?
— Na nerwy — odpowiada mężczyzna.
Lekarstwa opakowane w listkach nie mają ulotek.
— Trzeba trochę pochodzić, to się i trafi — mówi jeden ze sprzedających.
Kiedyś można było znaleźć ich więcej. Teraz trzeba to robić dyskretniej, ale uparcie szukający nie odejdą z próżnymi rękami.
Na własne ryzyko
Większość pytanych zarzeka się, że nie kupili lekarstw poza apteką. Ale bywają i tacy, którzy gotowi są zaryzykować.
— Nie mam czasu chodzić na będzińskie targowisko. Kiedyś, dawno temu, jedna z klientek opowiadała, że lekarstwa przywożą z Rosji czy okolic. Zakup w tym miejscu może grozić pogorszeniem zdrowia. Nie jest znane pochodzenie leków a osoby, które je sprzedają, nie są farmaceutami. W aptece sprzedający doradzi w sprawie dawkowania, powie, w jaki sposób leki można używać, na co zwrócić uwagę — mówi Maria Olszewska, magister farmacji z apteki na Osiedlu Zamkowym, niedaleko targu.
Potwierdza to i przestrzega Janusz Baliński, zastępca dyrektora ds. lecznictwa w Powiatowym Zespole Zakładów Opieki Zdrowotnej w Będzinie.
— Sprawa wydaje się oczywista. Nieznane źródło pochodzenia, czasami skład, nie mówiąc o terminie ważności. Ponadto leki te nie są przechowywane w odpowiednich warunkach — brak odpowiedniej wilgotności i temperatury. Często leżą narażone na bezpośredni kontakt z promieniami słonecznymi. Wszystko ma to wpływ na ich szkodliwość. Mogą podrażnić błonę śluzową żołądka, dwunastnicę, przewód pokarmowy a przede wszystkim bardzo silnie uszkodzić nerki — mówi lekarz.
Tak więc niech nie skusi nas niska cena, czy nawet firmowe pudełko. Może się bowiem okazać, że nie tylko sobie nie pomożemy, ale jeszcze bardziej zaszkodzimy.
A to pociągnie za sobą kolejne wydatki.

W jakim kierunku powinna się zmieniać UE?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?