Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Andrzej Drobik: Mój Śląsk Cieszyński jest skomplikowany

Katarzyna Koczwara
Andrzej Drobik jest głównym redaktorem "Rozmów o Śląsku Cieszyńskim". Książka ukazała się pod patronatem Dziennika Zacghodniego
Andrzej Drobik jest głównym redaktorem "Rozmów o Śląsku Cieszyńskim". Książka ukazała się pod patronatem Dziennika Zacghodniego Materiały prasowe
Andrzej Drobik, pomysłodawca i redaktor książki "Rozmowy o Śląsku Cieszyńskim" zdradza nam kulisy powstania publikacji, opowiada o swoim Śląsku Cieszyńskim i zaprasza na cykl spotkań "Porozmawiajmy o Śląsku Cieszyńskim".

Jaki jest Twój Śląsk Cieszyński?
Skomplikowany. Z jednej strony mówimy na Śląsku Cieszyńskim o dużej otwartości i tolerancji, z drugiej mamy dobrze funkcjonujące pojęcie werbusa, rozumiane jako pogardliwe określenie osoby napływowej. Z jednej strony mówimy o Śląsku Cieszyńskim, jako o stolicy ekumenizmu, jako o pozytywnym przykładzie tego ekumenizmu, z drugiej słyszę często pół żartem, pół serio, np. ze strony katolików o lutrach, luterskiej krwi . Z jednej strony mówimy o „ekumenizmie” polsko-czeskim, z drugiej jest – moim zdaniem – wiele miast pogranicza, które lepiej niż Cieszyn to pogranicze wykorzystują. Z jednej strony mówimy o dumie bycia stąd, bycia tu stela, ale z drugiej mam wrażenie, że pojęcie to trochę szowinizujemy. Dlatego Śląsk Cieszyński jest dla mnie skomplikowany i nie przestaje mnie zadziwiać.

Jaka była droga do „Rozmów o Śląsku Cieszyńskim”?**
Droga do książki była długa i wyboista. Zaczęła się z rozmów i kłótni w kawiarniach i pubach. Kiedy już przestaliśmy dochodzić do jakiegokolwiek konsensusu w sporach, postanowiliśmy z Dawidem Legierskim zaprosić mądrzejszych od nas i zadać im pytania. Wymyśliliśmy więc tematy, które zamierzaliśmy poruszyć i do tych tematów dobieraliśmy nazwiska autorytetów, osób, z którymi chcieliśmy porozmawiać. Muszę przyznać, że szliśmy po omacku, dopiero podczas pracy nad książką zdałem sobie sprawę, ile mamy na Śląsku Cieszyńskim skarbów intelektualnych, osób, które mogłyby nas poprowadzić dalej. Niektóre tematy łatwo połączyły nam się z nazwiskami, np. wiedzieliśmy, że jeśli chcemy porozmawiać o ekumenizmie, to z księdzem Józefem Budniokiem, o folklorze - ze Zbyszkiem Wałachem, inne nie były takie oczywiste. Co więcej, po rozmowach z pierwszymi osobami sytuacja zaczęła się komplikować, pojawiały się kolejne tematy, tropy, kolejne nazwiska. Najgorsze albo najlepsze jest to, że teoretycznie ta lista osób, z którymi można porozmawiać o Śląsku Cieszyńskim jest nieskończona.

Czy i na ile udało się uchwycić wspólny mianownik, tożsamość Śląska Cieszyńskiego, na który składają się przecież różne poszczególne tożsamości: istebniańska, wiślańska, ustrońska… Czy on w ogóle istnieje?
To kolejny z elementów skomplikowania Śląska Cieszyńskiego. Pozornie istnieje jeden Śląsk Cieszyński, jednak zawiera on w sobie kilka poziomów tożsamości, jak to powiedział Dariusz Gierdal w jednym z wywiadów, jest kilka poziomów stelości, bycia stela. Z jednej strony jest to poziom miejsca pochodzenia, czasem nawet nazwiska – one stanowią o najprostszych mikrotożsamosciach. Natomiast Śląsk Cieszyński to wiele nakładających się na siebie, ale odrębnych, tożsamości. Na przykład góralom z Trójwsi Cieszyn przez wieki nie kojarzył się najlepiej, bo do Cieszyna jeździło się płacić podatki. Z drugiej strony granice pojęć są płynne, na przykład granica góralszczyzny zależy od rozmówcy, dla ustroniaka góralszczyzna zaczyna się w Wiśle, dla większości wiślan - w Trójwsi. Ale to jest wartość tej książki, tych rozmów, to nie jest monografia, która wykreśla granice, bo takich granic np. góralszczyzny wyznaczyć się nie da. To książka, z której wynika, że góralszczyzna jest nieopisana, że być może jest stanem mentalnym, który istnieje w każdym człowieku trochę inaczej, np. dla Jana Sztefka góralszczyzna zaczyna się w Ustroniu, bo tu wypasano owce, dla kogoś innego góralszczyzna zaczyna się w Wiśle, bo tu pojawia się budownictwo góralskie. To właśnie jedno z odkryć tej książki: nie można mieć monopolu na głoszenie prawdy.

Do czego książka ma w Waszym zamierzeniu inspirować?

Mnie inspiruje do poszukiwania, do stawiania pytań. Każdy przeprowadzony przeze mnie wywiad jakoś się w duszy zaznaczył. Wiele nauczyłem się podczas robienia wywiadów, a odmienne opinie różnych ludzi na ten sam temat inspirują mnie do dalszego poszukiwania. I do stawiania kolejnych pytań… bo wydaje mi się, że nie wszystkie pytania, które zadaliśmy, znalazły odpowiedź. A do czego będzie inspirowała czytelników? Mam nadzieję, że do tego, by rozmawiać o poważnych sprawach w sytuacjach publicznych. Bardzo bym chciał, żeby te rozmowy o istocie Śląska Cieszyńskiego poszły w stronę dyskursu publicznego. Niekoniecznie naukowego, bo jest on dla wielu ludzi niestrawny.

Odbyłeś wiele rozmów. Która z nich najbardziej Cię zaskoczyła?
Każda. Przygotowując się do rozmowy, miałem jakiś jej plan, który zupełnie się potem nie sprawdził, gdyż schodziliśmy z rozmówcą na inne, niż zamierzone tematy. Na pewno zaskoczyło mnie spotkanie z Jerzym Kronholdem, z którym, jako byłym konsulem RP w Ostrawie, zamierzałem przeprowadzić wywiad o dyplomacji, a rozmowa toczyła się wokół tematów związanych z ekologią, niszczeniem terenów naturalnych Śląska Cieszyńskiego. Mało w tej rozmowie było dyplomacji, były za to mocne i gorzkie osądy rzeczywistości. Zaskoczył mnie wywiad z Bogdanem Słupczyńskim. Była to rozmowa o traumie wojennej, o tym co się działo wtedy w Cieszynie. Zaskoczył mnie wywiad z Ewą Gołębiowską, z którą rozpoczęliśmy rozmowę o dizajnie, a skończyliśmy na bolączkach Śląska Cieszyńskiego.

Książka powinna nas skłonić do dyskusji o trudnych tematach, do tego by przestać żyć przeszłością? Do tego, by na ucząc się na błędach przeszłości, zbudować plan na przyszłość?
Ja jestem daleki od tego, żeby w ogóle przestać żyć przeszłością. Książka faktycznie czasami ucieka w przeszłość, czasami jednak mówi też o teraźniejszości. Są też akcenty, które mówią o przyszłości, na przykład w rozmowie z prof. Tadeuszem Sławkiem, który zaproponował zorganizowanie dużego, prestiżowego wydarzenia kulturalnego - festiwalu XVIII wieku w Cieszynie, gdyż miasto to ma piękne XVIII-wieczne zabytki i żywą tradycję tego okresu. Mam nadzieję, że to, co wyrośnie z tej książki to sytuacja, że mówiąc o przeszłości, będziemy się w stanie z niektórych rzeczy wyleczyć, ale przyznać trzeba, że historii w tej książce sporo.

Ale co zrobić, żeby przekuć tą przeszłość w przyszłość lub teraźniejszość?
To, co powiedział pan profesor Tadeusz Sławek – mądrze mówić o Śląsku Cieszyńskim, nauczyć się mądrego dyskursu o tym miejscu, zacząć z tego dyskursu wysnuwać wnioski. To pierwszy krok, żeby budować strategię harmonijnego rozwoju Śląska Cieszyńskiego. To mówienie musi być jednak bez manii wielkości, która nam się czasami zdarza – bez mówienia, że jesteśmy niezwykli, bo żyjemy w niezwykłym regionie. Oczywiście, jest niezwykły, ale takich miejsc jest więcej i to trzeba sobie jasno powiedzieć. Z drugiej strony – to mówienie – musi być też bez żadnych kompleksów. Jeśli zaczniemy dostrzegać autorytety, które prowadzą już mądry dyskurs, to będziemy w stanie opracować lepszą strategię niż, np. wynajęta firma, która za ogromną kwotę powie, że Cieszyn jest miastem turystycznym i kojarzy się z granicą...

Kto miałby być odpowiedzialny za strategię całego Śląska Cieszyńskiego? Starostwo Powiatowe? Jakieś stowarzyszenie?
Zwróćmy uwagę, że kiedy mówimy o strategii promocyjnej czy jakiejkolwiek innej, np. rozwojowej itd., nie mówimy o strategii całości, ale poszczególnych miast. I może to jest błąd. Mówimy i myślimy o Śląsku Cieszyńskim, jako o pewnej jedności, arkadii, która jeszcze za czasów austro-węgierskich wykształciła piękną kulturę, ale w konkretnych, codziennych działaniach nie myślimy o sobie, jako o jedności. Ja myślę „jestem ustroniakiem”, ty myślisz „jestem wiślanką”, ale nie myślimy razem. Brak odpowiedniej promocji wzajemnej, choćby na poziomie informacji turystycznej w poszczególnych miejscach. Jest Beskidzka 5 i w grupie jest siła, ale to nie wystarczy. Taka grupa nie powinna mieć 5 członków, tylko 12, albo nawet więcej, włączając w to tereny spoza dzisiejszego powiatu cieszyńskiego, a należące niegdyś do Księstwa Cieszyńskiego, czyli np. Bielsko, Czechowice czy czeskie dzisiaj miejscowości. Ta grupa powinna mieć tylu członków, ile gmin jest dzisiaj zaangażowanych w tę tradycję Śląska Cieszyńskiego.

Książka z rozmowami to jedno, drugą sprawą są rozmowy z czytelnikami. Czy jesteście otwarci na taki dialog?
Te rozmowy już się toczą. Planujemy zorganizować przynajmniej kilka, mam nadzieję, że kilkanaście, spotkań pod tytułem „Porozmawiajmy o Śląsku Cieszyńskim”. Chciałbym zorganizować je we wszystkich gminach powiatu cieszyńskiego i zaprosić na nie tylko poszczególnych rozmówców z książki, ale i ludzi z poszczególnych miejscowości. Byłby to panel dyskusyjny, na którym - mam nadzieję - mieszkańcy nie tylko zadawaliby pytania, ale i wypowiadali się na temat Śląska Cieszyńskiego. To będą spotkania tematyczne, na jednym spotkaniu chcemy rozmawiać o ekumenizmie, na innym o budowaniu strategii, na kolejnym o folklorze itd. Bardzo zależy mi na tym, żeby odbyły się w każdej gminie, bo zauważyłem, że – w sposób niezamierzony – rozmówcy, którzy pojawili się w książce są w większości z paru miejscowości – np. Cieszyna, Ustronia, a pominięte zostały Strumień, Chybie, Hażlach itd.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bedzin.naszemiasto.pl Nasze Miasto