Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Alleluja w Zagłębiu Dąbrowskim. Skąd te palmy i jaja

Olga Krzyżyk
Alleluja w Zagłębiu Dąbrowskim. Dziś dla wielu osób święta wielkanocne to po prostu świecenie przygotowanego koszyczka, niedzielne śniadanie, lany poniedziałek, kolorowe pisanki, sprzątanie, pieczenie, gotowanie.

Alleluja w Zagłębiu Dąbrowskim

Jednak tak naprawdę czas wielkanocny rozpoczyna się już Środą Popielcową, zaczynającą czterdzieści dni postu trwającego aż do dnia Zmartwychwstania Chrystusa. Okres postu oraz uroczystości Wielkiego Tygodnia mają przygotować wiernych do najważniejszego dla Kościoła święta. Swoją niezwykłą wiedzą o zwyczajach i obrzędach wielkanocnych w Zagłębiu Dąbrowskim podzieliła się z Dziennikiem Zachodnim Dobrawa Skonieczna-Gawlik z Muzeum "Górnośląski Park Etnograficzny w Chorzowie".

W wielu polskich świętach splatają się ze sobą elementy chrześcijańskie z pogańskimi, obrzędy dawne z tymi współczesnymi, czy czynności religijne z magicznymi. Nie inaczej jest w przypadku świąt wielkanocnych. Jednak niezmiennie pewne tradycje są nadal kultywowane, ale są też i takie, które odchodzą w niepamięć.

Zwyczaje czwartkowo-piatkowe
Po czwartkowej porannej mszy miało miejsce „zawiązanie dzwonów” i od tego momentu kościelnych dzwonów nie było słychać aż do rezurekcji. Dźwięk dzwonów dawniej zastępowano kołatkami bądź klekotkami, z którymi ministranci kilkakrotnie w ciągu dnia obchodzili kościół. - Zwyczajem wielkopiątkowym praktykowanym w niektórych rejonach Zagłębia Dąbrowskiego było obmycie się w „płynącej wodzie”, czyli w źródle, strumieniu lub rzece. Czynność tą należało wykonać przed wschodem słońca. Wierzono, że woda płynąca przed świtem w rzece ma działanie uzdrawiające, zapobiega chorobom skóry. – wyjaśnia Dobrawa Skonieczna-Gawlik.

Według innej interpretacji woda wielkopiątkowa miała obmyć człowieka z grzechów i czyniono to na pamiątkę pobytu Chrystusa na Górze Oliwnej. Jeśli ktoś, z jakiegoś powodu, nie mógł osobiście udać się nad wodę, przynoszono mu ją w wiadrze bądź butelce. Niegdyś utrzymywano, iż w Wielki Piątek nie można było wykonywać żadnych ciężkich prac - istniał zakaz rąbania drewna i szycia - czynności te, bowiem przysporzyłyby cierpienia Chrystusowi.

Świecenie pokarmów
Dawniej również święcenie pokarmów wyglądało inaczej: pokarmy do poświęcenia niesiono pod dwór lub do zamożnego gospodarza. - Do dworu przychodził ksiądz, który najpierw szedł po pokojach dworskich i święcił zastawione tam stoły a potem wychodził do biedniejszego ludu i święcił wszystko, co przyniesiono, za co oczywiście otrzymywał jajka, kiełbasy, kawałki szynek, placki – mówi Dobrawa Skonieczna-Gawlik
Skład święconki prawie się nie zmienił. Do koszyczka dalej wkładamy jajka, wędlinę, mięsa, masło, sól, pieprz, czy chrzan. - Dawniej święcono również buteleczkę z winem, babę drożdżową, bądź jakiś inny kawałek ciasta: kołacza z serem lub mazurka - dodaje Skonieczna-Gawlik.

Bolączki towarzyskie
W dzień Zmartwychwstania Pańskiego nie wolno było wykonywać żadnych prac gospodarskich, ścielić łóżek, zamiatać, myć naczyń, rozpalać ognia pod kuchnią i gotować obiadu. - Dawniej także nie odwiedzano się nawzajem twierdząc, że od tego mogą powstać „bolączki”, czyli wrzody . Obecnie zakazów tych się już nie przestrzega, lecz nadal dzień ten spędza się w gronie najbliższej rodziny - wyjaśnia nasza specjalistka.

Co z tymi jajami?
Kiedyś skorupom z poświęconych jaj przypisywano magiczną moc. Skorupy te rozrzucano w ogródku lub zakopywano w polu. Miały one zapewnić lepszy plon. Wierzono również, że skorupka wrzucona do pożaru ugasi ogień. Co więcej, zakopywano skorupki jajek w rogach pola, po to, żeby strzegły przed plagami, robactwem, zarazami. - Samo jajko jest uznawane za symbol życia. Jest symbolem rodzącego się życie w zamkniętej skorupce, jest kształtem doskonałym i w związku z tym np. przy pierwszym wypędzeniu bydła na łąkę, toczono jajko po krowie, po to, żeby wróciła jesienią tak okrąglutka jak jajko – opowiada nieznaną ciekawostkę Dobrawa Skonieczna-Gawlik.

Jak w takim razie zdobiło się jaja w Zagłębiu Dąbrowskim? - Jaja najczęściej farbowano w łupinach cebuli uzyskując w ten sposób skorupkę w kolorach od żółtego do brązowego. Jako barwnik stosowano również kwiaty malwy, odwar z buraków, pędy młodego żyta a na gładkiej kolorowej skorupce wydrapywano wzory. Jajka oklejano także rdzeniem z sitowia, kolorową włóczką i skrawkami tkanin – wyjaśnia Skonieczna-Gawlik.

Palmy, które rozpędzają chmury
W Zagłębiu Dąbrowskim w Niedzielę Palmową, kiedyś nazywaną „wierzbną” do tej pory w kościołach święci się specjalnie przygotowane palmy. Zwykle palny te robi się z gałązki wierzbowej, zwanej baziami lub kocankami. -Wśród dodatkowych surowców spotykamy takie rośliny jak: trzcina pospolita, cis, sosna zwyczajna, jałowiec, brzoza, bukszpan i borówka brusznica. W takie zestawienie wkomponowano czasem bibułkowe kwiaty, zasuszone kłosy zbóż, trawy i wstążki. Palma wielkanocna zazwyczaj była wita na wysokość ok. 1,5 metra lub miała formę bukietu – tłumaczy naszą historię Dobrawa Skonieczna-Gawlik.

- Jeszcze do czasów międzywojennych Palmowa Niedziela obfitowała w różne praktyki, często o charakterze magicznym, mające na celu zabezpieczyć ludzi, zwierzęta i całe domostwo od wszelkiego zła i nieszczęścia. Poświęconych roślin używano do okadzania krów, wkładano do uli i gniazd gęsich. Wierzono również, że palma wielkanocna przechowywana w domu uchroni chałupę od piorunów. - dodaje Dobrawa.
Znanym zwyczajem na zagłębiowskich wsiał było również uderzanie palmą bydła, które po raz pierwszy wyganiano na łąkę. Wierzono, że kawałki palm, które się wrzuci do ognia podczas silnej nawałnicy rozpędzą chmury, a te położone pod łóżkiem chorego pozwolą mu szybciej wyzdrowieć.

Śmigus-dungus...czyli właściwie co?
- Drugi dzień Świąt Wielkanocnych nazywany jest „lanym poniedziałkiem”, „mokrym poniedziałkiem”, „śmigusem” lub „dyngusem” - tłumaczy Dobrawa Skonieczna-Gawlik. To właśnie w tym dniu oblewamy się wodą począwszy od małych buteleczek, poprzez garnki i wiadra. -Nierzadko zdarzało się, że dziewczyna wrzucana była do pobliskiej wody: rzeczki lub stawu. Jednak żadna z „pokrzywdzonych” nie obrażała się, gdyż oblewanie wodą świadczyło o powodzeniu dziewczyny i było wyrazem przyjaźni – dodaje specjalistka.

W Poniedziałek Wielkanocny nie tylko młodzi chłopcy oblewają wodą ładne dziewczyny. Dorośli również kiedyś i obecnie chodzą po mieszkaniach opryskując się wodą lub perfumami. Pamiętajmy jednak, że kiedyś za takie oblanie otrzymywano poczęstunek. -Jeśli po śmigusie przyszły dzieci to dawano im jajka, ciasto lub pieniądze – wyjaśnia Dobrawa Skonieczna-Gawlik. Może warto powrócić do dawnych tradycji ?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bedzin.naszemiasto.pl Nasze Miasto